27.

43 6 5
                                    

*NICK*

 Głośne kłótnie oraz warki dobiegły do moich uszów, co zasiało niepokój. Zerwałem się z krzesła, które przewróciło się za mną, a papiery leżące na biurku spadły na podłogę, rozsypując się na pół podłogi. Otworzyłem moje krwiste ślepia i wyjawiłem pazury. Poczułem chłód, który otoczył całe moje ciało, następnie usłyszałem krótkie, lecz dobrze znajome wycie. Zerwałem się z pokoju i wparowałem wprost do stada. Zawyłem głośno, przez co wszyscy zamilczeli, ustały warczenia i nastała okropna cisza. Koło mnie stanął Drake, który okazywał lekko swoją złość. Spojrzałem na stado, które nie wiedziało co się dzieje, lecz czuło, że coś jest nie tak. Chwilę później po mojej prawej stronie stanął także wściekły jakże i podekscytowany West, a zaraz po nim Jack stanął za mną i zawarczał na co wilki zawyły. 

Co się stało? Jacob i jego stado porwało moją siostrę i dziewczyny. Skont wiem? Tatia zawyła i wiem co wyraziła w tym jednym wyciu. Wiedziałem, że to nastąpi. Mam jednak nadzieję, że ten cwaniak ich nie dotknie, inaczej go rozwalę. I tak rozwalę Jacoba,  bo po co nam na świecie taki ciota. Możliwe, że jeden z nas zginie. Jacob jest także alfą i może też wygrać. Trudno. Może zginę, może nie. 

- Na Jacoba! - warknąłem i ruszyłem w stronę jego posiadłości. Za mną ruszył West, Drake i oczywiście prezes Jack no i stado.

Biegliśmy szybkim tempem bez odrobiny tchu. Stado warczało podekscytowane zapewne tym, że zaraz wybiją watahę wroga. Nie wiem może jestem jakiś dziwny, ale jedynie mnie to nie bawiło. Draka chyba też nie. Drake wydawał się być takim bez uczuć. Widziałem w tej chwili w nim tylko wściekłość. Nie był załamany ani nie wylewał swych łez, po prostu był inny. Przypuszczam, że zmieniła go ta cała czarownica. Rozmawiałem z nim o tym, ale szczerze mówiąc nie chciał o tym rozmawiać. Na każde moje słowo wybuchał złością, więc dałem mu spokój i czas. Wolę jak mój brat jest wściekły niż załamany psychicznie. 

Zatrzymałem się, na co wataha zrobiła to samo. Popatrzyłem na Jacka, który jak zawsze ma plan i wie co robić. Jack kiwnął łebkiem i ruszył w stronę bramy domu Jacoba. Plan mojego przyjaciela wyglądał tak, że on odwróci uwagę wilków tamtejszej watahy i poprowadzi ich daleko w las, a my wtargniemy luzem do domu Jacoba i tam już zrobimy swoje. Plan zawsze wymyśla Jack i przekazuje mi go w myślach. Znaczy nie zawsze. 

Gdy Jack zwrócił uwagę wilków wywarzyliśmy drzwi i zaczęliśmy tłuc wrogów. Stado zajęło się resztą, natomiast ja z Drakiem poszliśmy szukać dziewczyn. Miałem tylko nadzieję, że nic im nie jest. Drake wszedł do pierwszego z pomieszczeń, a ja to następnego za nim. Nikogo jednak w nim nie było. Przeszukaliśmy resztę pomieszczeń, lecz nie było śladu po dziewczynach. Szliśmy korytarzem zerkając na walki pomiędzy moim stadem a Jacoba i doszedł mnie zapach krwi, który dobiegał gdzieś z dołu.

- Piwnica! Kurwa przecież nie przeszukaliśmy piwnicy! - zawarczał Drake i zerwał się w stronę schodów. Pobiegłem od razu za nim, lecz poczułem zimne stuknięcie w głowę. Poleciałem na szafki znajdujące się za mną, a z nich zleciały wprost na mnie trzy grube książki, robiąc przy tym duży huk. Usłyszałem śmiech, patrzyłem na wszystkie strony, ale obraz mi się rozmazywał. 

- No proszę kogo moje oczy widzą. Pan alfa! - szepnął mi do ucha kobiecy głos. Poczułem ból na policzku i ciepłe usta.                                                                                                                                                        

- Kim jesteś do cholery?! - zawarczałem. Nie widziałem nic, lecz ledwo kontaktowałem.                  

-  Nie przedstawiłam się no tak. Jestem Aria, siostra Jacoba - rzekła kobieta, na co się zdziwiłem. Nie wiedziałem, że Jacob ma siostrę.                                                                                                                         

Dark side of wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz