9.

114 10 11
                                    

Uciekałam ile sił w nogach mimo, że jestem wilczycą to dawałam z siebie wszystko. Alfa jest nieco doświadczony i szybszy ale umiałam wybrnąć. Pierwszy raz uciekam alfie sprzed nosa. Moje ciało już nie wytrzymuje a nogi odmawiają posłuszeństwa. Mimo to muszę uciekać. Oddycham z całych sił. Czuję jak moje serce ma zamiar wybuchnąć. Zaraz mi rozsadzi wnętrzności.  

Muszę coś zrobić.

A może stanę i zawalczę znowu?

Nie.

Jeju Bethany! Zrób coś!

Ale co do cholery.

Jedynie będę uciekać. 

A może umrę i tyle.

Myślałam przez chwilę, że zginę gdyż Jacob złapał mnie. Widziałam jego obrzydliwy i dumny uśmieszek. Rzucił się na mnie ponownie i tym razem przycisnął moją szyję. Przestałam oddychać przez chwilę. Zatkało mi uszy i jedyne co czułam to jak głośno i szybko bije moje serce. Oczy zamknęły mi się i poczułam ulgę. Puścił mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego twarz. Wpatrywał się na mnie uważnie i rzekł.

- Zabiję ciebie pięknotko a potem twoje piękne przyjaciółeczki - wyszeptał mi w twarz.

 Poczułam gniew i dreszcz przechodzący po moim ciele. Szybkim ruchem odrzuciłam go na drugą stronę i zawyłam boleśnie. Byłam wystraszona. Miałam chęci mordu. Nigdy nic takiego nie czułam.

Chęć mordu?

Uspokój się Bethany!

Cholera zaraz zabiję gnoja.

- Jesteś idiotą. Wiedziałeś? - prychnęłam wilczym tonem.

- Nie ale fajnie wiedzieć. Dzięki - uśmiechnął się kpiąco. Postanowiłam, że zagram w grę. Wbije mu najpierw, że ta cała akcja co się dopiero zdarzyła to kpina. Nawet nie będzie wiedział jak się drogi alfons wkopie. 

- Tak naprawdę to sorry - rzekłam udając.

- Czekaj co?! - zapytał zdziwiony a ja ledwo się powstrzymałam od śmiechu.

- No bo ta cała sytuacja...Ja żartuję teraz i jesteś najlepszym alfą - prychnęłam ale oczywiście, że najgorszy. Uważa się za króla popapraniec.

- No Bethany ja wiedziałem. Ja wiedziałem, że moja ulubiona beta by tak nie odeszła od swojego alfy. Ale nieźle grałaś - rzekł dumny. O jeju zaraz się popłaczę.

No oczywiście nieźle gram.

Dobra mina do złej gry.

- Ale wiesz ja muszę ci coś powiedzieć - rzekłam na co spojrzał na mnie zdziwiony. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.

- Mów Beth - rzekł jakby to były jego ostanie chwile życia.

- Bo ja cię kocham Jacob - prychnęłam a on podszedł do mnie. Serio się nabrał. Czy on serio myśli, że ja mu wybaczyłam po tym co zrobił Baverly? 

- Ja ciebie też Bethany - uśmiechnął się i przybliżył się do mnie.

- Czy ty serio jesteś takim idiotą? - spytałam a on wyszczerzył oczy.

- Dopiero mówiłaś coś innego - rzekł rozczarowany.

- No wrobiłeś się! Ja cię nie kocham tak naprawdę i sobie kpię z ciebie w tym momencie. I nie nasraj w gacie bo widzę, że się bardzo rozczarowałeś - pchnęłam go i uciekłam. 

- Aha! - wykrzyczał tylko na cały las i zaczął biec za mną.

Kurde i znowu muszę uciekać. Chyba tu niedaleko jest dom Tatii. Cholera ja nawet nie wiem, w której części lasu się on znajduje. A może jeśli zawyję to ktoś mnie usłyszy i pomoże. Jeju teraz to serio ten głupek zamierza mnie zabić. Jestem w dupie.

Dark side of wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz