- Co Cię sprowadza Jacob? - spytałam i udawałam poważną.
- Nie miałem co robić i postanowiłem, że wpadnę. Nudziło mi się - rzekł patrząc mi głęboko w oczy.
- A więc tak - prychnęłam śmiejąc się. Nie wiedziałam co robić. Patrzyłam na niego jakbym była po kieliszku wódki i zupełnie powalona. Jacob spoglądał dziwnie na wszelkie strony jakby czuł coś nie pewnego, a raczej kogoś i wszedł zamykając za sobą drzwi. Nie widziałam co robić. Mogłam przecież powiedzieć, że to nie jest dobry moment. Jeju co to było.
- To co, może obejrzymy jakiś film? - spytał ciekawie i poszedł do pokoju gdzie siedziały dziewczyny. Przypomniałam sobie słowa brata Tatii. Cholera przecież oni są wrogami. A co jeśli Jacob się wkurzy i wpadnie na Tatię z pazurami. Cholera jestem w czarnej dupie.
*TATIA*
Oglądałyśmy serial, rozmawiałyśmy i czekałyśmy na Bethany, gdy nagle do pokoju wszedł mój wielki wróg. Pomyślałam, że to jakaś pułapka. Co do cholery? Nie no. To nie może być pułapka. Ale moi bracia byli by źli a w szczególności Nick. Zapewne rzucili by się na tego młodzieńca z pazurem. Chociaż no nie wiem. Chłopak miał niebieskie oczy i brązowe włosy z blond pasemkami. Fakt, przystojny. Lecz gdy wszedł popatrzył na mnie i uśmiechnął się dziwnie. Miałam tylko złe przeczucia. W myślach miałam tylko ucieczkę. Mógł mnie zabić. Nie wiadomo czy tego nie zamierza o ile wie kim jestem. Nagle powiedział swoim męskim głosem.
- O Bethany nie mówiłaś, że masz gości - rzekł i spojrzał na Baverly co mnie obrzydziło. Jego wzrok w jej stronę był straszny. Nie mogłam na to patrzeć i szturchnęłam przyjaciółkę. Nagle do pokoju nie spodziewanie weszła Bethany.
- Yy nie zdążyłam. Jesteś za szybki - rzekła nie chętnie i popatrzyła na mnie wystraszonym wzrokiem. Wtedy przekazała mi w myślach, że to przypadek. Przyszedł akurat wtedy kiedy ja byłam. To się wydawało dziwne. Musiałam być czujna. Nie mógł chyba się dowiedzieć, że będę akurat dzisiaj.
- Wiem. Jestem bardzo szybki i nie pokonany - rzekł chwaląc się i zabrzmiał jakby chciał mi to przekazać. Coś było chyba nie tak. - I hej jestem Jacob - dodał i popatrzył dumnie.
- Cześć, jestem Baverly. Dla przyjaciół Bavie - rzekła Baverly.
- Elo jestem Tatia - rzekłam niechętnie i uniosłam głowę. On popatrzył zachwycająco i rzekł
- Brzmisz znajomo. Gdzieś słyszałem to imię. Bardzo znajomo - odpowiedział na co zaśmiałam się. Przecież jest dużo osób o tym imieniu idioto. Zrobił krok w moją stronę na co zacisnęłam zęby oraz pięści. Widocznie zauważył moją agresję i uniósł brwi. Byłam zdenerwowana.
- Nie sądzę - odpowiedziałam
- Bavie tak? - spytał Baverly. Wiedziałam, że zaraz da mu popalić.
- Baverly dla Ciebie kochanie! Bavie dla przyjaciół! - wykrzyknęła pewna siebie Baverly, zaczęłam się śmiać. Alfa się zdenerwował. Chyba nie lubi jak laski są lepsze od niego. Ale on głupi! Myśli, że jest najlepszy. Nie ładnie oj nie ładnie haha.
- Oj kochana ale możemy od dziś być przyjaciółmi. Chyba chciałabyś mieć znajomości z takim chłopakiem jak ja - powiedział spokojny. Czy on podrywa właśnie Baverly? Kobieciarz!
- Oj nie pozwalaj sobie romeo! Nie lubię jak mi się chłopak narzuca... - powiedziała i mrugnęła do niego okiem. Znowu się zdenerwował. Znowu nie po jego. Myślał chyba, że ma władzę nad wszystkimi.
- Ależ dobrze złotko! Może się sama do mnie kiedyś odezwiesz - rzekł uśmiechając się arogacko.
- Może...Ale nie jesteś w moim typie...Sorry ale jesteś za bardzo...Narzucasz się...A to mnie bardzo wkurwia idioto! Zachowujesz się jak ten jeden znienawidzony wilczek - rzekła zdenerwowana Bavie. Bethany się zaniepokoiła. I zaczęła się wojna. Jacob podszedł do niej i chwycił Baverly za rękę mówiąc.
- Nawet się nie wasz mnie obrażać. Nie masz pojęcia kim jestem. A...Czemu WILCZEK!!?? - prychnął złością na co wstałam. Był tak demonicznie nastawiony. Pokazał swoje krwiste oczy. Nie wiedziałam co robić. Lecz wiedziałam jedno. Musiałam zawołać braci. Mogłam zwoływać braci przez umysł to jedna z naszych cech.
- Ała...Jak śmiesz szarpać dziewczynę ty skurwielu?! - wrzasnęła Bavie ze łzami w oczach.
- Czemu WILCZEK? Znasz mnie? Znasz tak? Gadaj albo ci rozszarpię gardło! - zaczął krzyczeć na Baverly. Zobaczyłam, że na jej bluzie zaczyna pojawiać się krew. Wbił jej pazury. Do cholery!
- Jacob!!! - krzyknęła Bethany - Co ty wyrabiasz??!! - spytała
- Tacy ludzie zasługują na karę! Nikt nie ma prawa obrażać Alfy! - wykrzyczał. Ten pchlarz raził złością. To nie mogło się tak skończyć.
- Ale to człowiek! Jacob przestań! Proszę Cię! Jacob do cholery idioto walony! Nie wybaczę Ci tego. Jesteś najgorszy i dobrze, że te rody was zniszczyły! - wykrzyknęła Bethany na co Jacob ją uderzył i straciła przytomność. Jeju. Ona powiedziała mu to. Zaraz będzie po mnie.
- Rody? Rody tak? Tatio chyba już wiem, znam Cię. Przecież to ty! Ty jesteś z tych rodów. Znam dobrze twojego braciszka ale nie pomyślałbym, że ma tak piękną siostrę. Witaj w moim świecie moja droga! - rzekła na co się popłakałam. To będzie mój koniec. To jest zboczeniec. Tak bardzo się boje. Nickolas gdzie jesteś?! Drake?!
- Tak to ja. Ale pamiętaj jesteś zerem! Zboku! - wykrzyknęłam z płaczem
- Oj nie płacz skarbie. Braciszek Cię nie uratuje bo jest za... - powiedział ale nie dokończył. Upadł na ziemie. Popłakałam się i naglę kamień spadł mi z serca.
- Jest za... ? - odezwał się głos...
Hej hej! Daj znać, jeśli Ci się podoba! Buźka <3

CZYTASZ
Dark side of wolf
Loup-garouBethany, Baverly i Tatia są przyjaciółkami, które mieszkają w miasteczku Forks w stanie Waszyngton. Wielbią ich nocne wyjścia do lasu. Baverly jednak nie ma pojęcia co kryje las oraz kim tak naprawdę są jej przyjaciółki. Czy to możliwe, by las miał...