ROZDZIAŁ BONUSOWY
*NICK*
Stacja kolejowa znajdowała się piętnaście minut drogi od domu, więc dotarłem tam na czekający już pociąg. Z tego co zauważyłem kilka osób już wsiadało do niego. Nie było to wiele ludzi. Zazwyczaj nad ranem nikt się nie wybiera w podróż...no chyba, że tacy co mają pewną misje...na przykład ja.
Spojrzałem na Simona, który wpatrywał się w pociąg. Nie chciał na mnie patrzeć, zapewne nie wiedział co się dzieje. Ja też nie wiedziałem. Poprawiłem kurtkę i wysiadłem z auta. Skierowałem się do bagażnika, z którego wyjąłem walizkę. Rozejrzałem się dookoła i zacząłem z wahaniem kierować się do pociągu. Trudno, co ma być to będzie. Jestem dorosły, dam radę. Nic nie stanie mi na drodze, ochronie życie swoich bliskich oraz dowiem się co nie co o ojcu, w końcu ta chwila musiała nadejść. Jeśli mi się uda to wrócę, bo muszę być dobrej myśli.
Przed wejściem do pociągu zatrzymał mnie warkot silnika, odwróciłem się szybko i spostrzegłem Simona, który daje gazu, podnosi mi rękę i odjeżdża w powrotną stronę. Uśmiechnąłem się lekko, wpatrując w odjeżdżającego mercedesa, który powoli znikał z mojego pola widzenia. Gdy znikł, zostałem oprzytomniony przez faceta, który wpatrywał się we mnie wyczekująco. Po chwili podał mi bilet i nakazał wsiadać.
Gdy szedłem długim korytarzem, ciągnącym się przez cały pociąg, zastanawiałem się dlaczego ojciec tak bardzo mnie znienawidził, dlaczego tak bardzo pragnie mojej śmierci. Sam już nie wiedziałem co robię. Myślałem aby, że to jeden długi sen, z którego się wybudzę i wszystko będzie okey. Nie miałem chęci do życia i jedyne czego potrzebowałem to butelka whisky.
Nie no nie wszedłem do pociągu, żeby się nawalić głupią whisky.
Po kilku minutach szukania przedziału, znalazłem go. Jak się okazało był na końcu. Trochę lipa, bo dali mi przedział, na samym końcu i to jeszcze daleko od wyjścia z pociągu. Nie powiem, że się zawiodłem, ale może to i lepiej, gdyż w tych stronach zauważyłem, że byłam sam. Dzięki mojemu nadprzyrodzonemu instynktowi węchu wyczułem, że reszta ludzi jest na samym początku. Trochę dziwnie, że nikt nie ma w moich stronach, tylko ja, ale to nie istotne. To jest plus, gdyż w pociągu są często podejrzane typy i to jeszcze sam na sam, jest ryzyko. Choć mi to nie grozi, lecz wolę się nie mieszać. Nikt nie chce mieć do czynienia z wilkiem. Ludzie nie wiedzą nawet o naszym istnieniu i lepiej, żeby tak zostało.
Położyłem walizkę na jednej z szafek, a jeszcze przedtem dobrze zakodowałem. Zdjąłem kurtkę i rzuciłem na czerwony fotel. Spojrzałem przez okno, za którym widniał sam las oraz już prawie wstający dzień. Była godzina prawie piąta. Rozsiadłem się wygodnie na fotelu obok i oparłem głowę, zamykając oczy.
Nie no nie będę spał...kurwa nudzi mi się...
- Ja pieprze, co tu robić teraz? Ja pierdole narzekam jak jakiś szczeniak z przedszkola, żeby mnie tylko matka widziała... - prychnąłem się sam do siebie. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi i szybko wyczułem zapach męskich perfum, nie za drogie, nie za tanie, w sam raz dla konduktora w poważnym garniturze. Coś oryginalnego.
- Dzień dobry, bilet poproszę - rzekł starszy mężczyzna. Nie wyglądał zbyt staro, lecz już tak jak typowy dziadek. Podszedł do mnie, a ja wyciągnąłem mały bilecik, który podał mi przy wejściu inny konduktor, dałem facetowi.
- Proszę - rzekłem. Facet sprawdził i chwilę potem oddał mi go, uśmiechając się przyjaźnie. Z jego twarzy mogłem wyczytać, że jest miły i lubi swoją prace. Po jego garniturze, było widać, że jako konduktor pracuje już długo. Spojrzałem na wychodzącego faceta i nagle zebrało mi się na pytanie.

CZYTASZ
Dark side of wolf
WerewolfBethany, Baverly i Tatia są przyjaciółkami, które mieszkają w miasteczku Forks w stanie Waszyngton. Wielbią ich nocne wyjścia do lasu. Baverly jednak nie ma pojęcia co kryje las oraz kim tak naprawdę są jej przyjaciółki. Czy to możliwe, by las miał...