*DRAKE*
- Zróbcie coś! Kurwa ona umiera! - wydarłem się ile tylko mogłem. Podszedłem do prawie całej we krwi Bethany i ująłem jej twarz w dłonie.
Złączyłem nasze usta i zrzuciłem kilka łez na jej twarz. Była nieprzytomna i zimna. Robiła się coraz bardziej zimna. Odsunąłem się od niej i podszedłem do blatu w kuchni. Oparłem się o niego i zawarczałem. Wypieprzyłem jakieś badziewia, które się tam znajdywały i upadłem na ziemie. Cały czas szeptałem do siebie " będzie dobrze". Wstałem i skierowałem się do dziewczyny przy której stała Tatia i zszywała ją. Odsunąłem się, zacząłem mieć mroczki przed oczami i uderzyła we mnie fala gorąca. Zacisnąłem zęby i upadłem znowu. Ledwo widziałem na oczy, byłem zaryczany. Mój stan psychiczny znowu się pogorszył. Wstałem i podszedłem znowu do mojej Bethany. Nie może mnie zostawić i ja nie mogę się poddać. Nie mogę się załamywać, ona jest silna i z tego kurwa wyjdzie. Nie pozwolę jej odejść. Jeśli ona odejdzie z tego świata to ja też. Żyje tylko kurwa dla niej. Nie dla kogo innego! Muszę być przy niej teraz i ją wspierać. Jest moja, tylko moja!
Otarłem łzy i wciągnąłem powietrze. Dopiero teraz zobaczyłem co się dzieje. Na stole leżała Bethany, która była podłączona do kroplówki oraz miała nałożone na brzuchu jakieś zioła? Co to za zielsko do cholery?! Nieważne, bo Tatia chyba wiedziała co robi. Ona zna się najlepiej na uleczaniu, ranach i innych krwawych skutkach. Moje spojrzenie poleciało na Simona, który chodził nerwowo w kółko i rozmawiał z kimś przez telefon. Ta rozmowa wyglądała na ważną, gdyż rozmawiał agresywnie i się rzucał do telefonu. Potem zobaczyłem Nicka, który opatrzał rany Baverly i on sam nie był w dobrym stanie. Koło niego kręcił się wierny Jack, warczał jak cholera. Każdy był spięty i zdenerwowany. Wróciłem spojrzeniem do Bethany.
- Co z nią? - spytałem Tati. Dziewczyny spojrzała od razu nerwowo na mnie, przykładając znowu jakieś zielsko.
Bethany wyglądała tak słodko. Była nie przytomna, zupełnie jakby spała. Obudzi się, na pewno. Musi, tak łatwo nie pozwolę jej odejść.
Jestem przy tobie...Nie pozwolę ci odejść Beth... - przekazałem jej w myślach.
- Będzie dobrze... - uśmiechnęła się do mnie. Chwyciła mały garnuszek w wodą i polała po ranie Beth. Prawie gały mi wyszły, gdy po chwili z rany zaczęło parować i doszedł mnie dziwny zapach. Co ona robiła mojej Bethany?!
- Co ty robisz do cholery?! - krzyknąłem na nią, wytrącając jej garnuszek. Wszyscy spojrzeli na nas. Po chwili doszło do mnie warczenie Jacka, który kierował się w moją stronę.
- Ja próbuję uratować twoją dziewczynę, nie widzisz?! Nawet Jack jest bardziej wkurwiony! - wrzasnęła i odepchnęła mnie, na co się oburzyłem.
- Drake spokojnie - rzekł Simon. Co spokojnie? Jestem kurwa spokojny!
- Jestem, nie widać?! - warknąłem.
- Nie... - rzucił oschle Nick. Po nim nic się nie dało wyczytać. Stał jak kołek bez uczuć, zupełnie wypruty i znienawidzony. Bez uśmiechu ale z samą złością i zawodem. W końcu to pan alfa, no i zabił przed chwilą wilka. Cóż trudno. Pewnie jest w szoku.
- Przestaniesz? - warknął Nick. Pewnie wszedł mi do myśli. Ups cholera...
- Nikt ci nie pozwolił wejść do mojej głowy... - prychnąłem.
- Mam to w dupie. A wracając do tamtego to nie dziw mi się, że pan alfa stoi jak kołek bez uczuć, bo zabiłem wroga i mogę mieć problemy, a jeśli będę je miał to może się to źle skończyć. Jego rodzina może chcieć wojny z nami i raczej ze mną, a mi się za chuja nie chce walczyć i nawet nie zamierzam. Rozumiesz? Dlatego stoję jak kołek wypruty

CZYTASZ
Dark side of wolf
WerewolfBethany, Baverly i Tatia są przyjaciółkami, które mieszkają w miasteczku Forks w stanie Waszyngton. Wielbią ich nocne wyjścia do lasu. Baverly jednak nie ma pojęcia co kryje las oraz kim tak naprawdę są jej przyjaciółki. Czy to możliwe, by las miał...