Lacrum cz.1

3.1K 227 22
                                    

 Otworzyłem z wysiłkiem oczy, będąc całkowicie zmęczony przez katusze w postaci opieki nad potomstwem braci Heriera. Na dokładkę ten baran postanowił wykorzystać zaistniałą sytuacje by wpełznąć mi do łóżka. Może nie dosłownie wpełznąć, raczej spaść jak jakiś głaz. W chwili kiedy mnie pocałował wziął górę nade mną mój instynkt i jak najmocniej przyłożyłem mu w szczękę, upadł prosto na łóżko chwytając mnie w ostatniej chwili bym poleciał za nim. Dobrze wiedziałem że moje uderzenie w ogóle nie było w stanie zrobić mu jakiejkolwiek krzywdy, więc wszystko po prostu udawał jak to robi się ze szczeniakami kiedy zaczynają gryźć wszystko, w chwili kiedy gryzą dorosłego wilka ten udaje że to go boli. Herier stanowczo jednak przegiął, po pierwsze nawet nie silił się na udawanie a jak tak to był beznadziejny, próbowałem się kilka razy jak nie kilkanaście wyrwać z jego uścisku. Po jakimś czasie zrozumiałem że szanse na ucieczkę są zerowe. Przyssał się do mnie jak jakaś pijawka, obrócił w swoją stronę bym się dusił od jego niedźwiedziego uścisku. Po chwili jeszcze zaczął mruczeć z zadowolenia, miałem w głowie tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Niby wilk a mruczy jak jakiś kocur. Na szczęście tylko raz próbował coś zainicjować i na szczęście zrozumiał za pierwszym razem kiedy to przywaliłem tym razem z głowy w jego szczękę że nic z tego nie będzie. Na szczęście dla mnie że za pierwszym gdyż cała ręka bolała mnie od jednego uderzenia, to samo moja głowa.. jakby był stworzony z zupełnie innego materiału niż ja. W dodatku z samego rana zaczął mnie drapać tym swoim cholernym zarostem, nie wiem jakim cudem w kilka godzin mogło mu tyle tego wyrosnąć. Oczywistym było że żadne moje błagania, wołania, wiercenia czy nawet kopania nie były w stanie wybudzić go ze snu. W tej męczącej sytuacji spędziłem jakieś dwie godziny, wybawienie przyszło w postaci jego upiornego dzwonka który o mało co nie spowodował zawału mojego serca. Kto przy zdrowych zmysłach używa takiego budzika? Herier tylko wymachnął ręką na szafkę szybko wyłączając ustrojstwo. Głośnym ziewnięciem omal mnie nie ogłuszył, chwile poocierał się swoją włochatą gębą o moją, po chwili jakby został kopnięty prądem wyprostował się i zaczął się w moją stronę głupio uśmiechać.

-Wyglądasz jakbyś chciał mnie zabić -uśmiechał się dalej, napięcie z niego szybko uleciało i teraz tylko przyglądał się moim reakcjom. Nim jednak cokolwiek z siebie wydukałem ten zaczął układać moje włosy. -strasznie się wiercisz w nocy. -zrzuciłem jego rękę, na marne. Tylko sapnąłem okazując swoją kapitulacje. -Przynajmniej się wyspałem jak nigdy.

-Ja za to niezbyt..

-Jakaś konkretna przyczyna? -wyszczerzył swoje kły z zadowolenia.

-Jakiś przerośnięta hybryda dusiła, chrapała i drapała mnie w nocy...

-O to musiała też kopać bo mam całkiem sporo siniaków na nogach.. szczęście że nie dostałem gdzie indziej.

-Aż taki wredny nie jestem.. może następnym razem.

-Auć -złapał się jedną ręką za krocze -pomyśle o jakimś ochraniaczu na następny raz.

-Nie będzie..

-A teraz -zawisnął nade mną, całując z zaskoczenia po czym wstał z łóżka. -pora wstawać. Zaczął się rozciągać schodząc po schodach.

-Zabije go.. powiedziałem do siebie czując się mocno zakłopotany.

-Słyszałem -powiedział i zamknął za sobą drzwi. 


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz