Redwood cz.2

5.1K 327 32
                                    

Herier w końcu puścił moją twarz i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego. Siedziałem jak słup soli nie wiedząc co dokładnie mam myśleć. Dziwne było poznać nowego właściciela mojego kontraktu i to głównie dlatego że był to mój przeznaczony. Mógł to jakoś inaczej oznajmić, wcześniej. Choć w sumie,  zrobił to listownie. Dlaczego rodzice tego mi nie przekazali? Aż tak nie mogli przełknąć gorzkiej prawdy że istnieje? Jeżeli Herier pisał mógł też to robić Gabriel. Mam nadzieje że jednak tego nie robił, dodatkowo  moja  szansa na wykupienie kontraktu zmalała, ale  nie powinienem się poddawać, kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Wpierw jednak wolałbym odzyskać swoje rzeczy, może zostały w aucie. Stres odrobinę  zmalał wiedząc że nie chce mnie oznaczyć i wykorzystać, jednak nie zniknął całkowicie. Mam nadzieje że mówił prawdę że nie chce polegać jedynie na więzi. Może uda się jakoś wykorzystać tą sytuacje do wykupienia kontraktu. 

Chwyciłem ciuchy które mi zostawił . Wszystkie były zdecydowanie za duże, i nie były pierwszej świeżości. Wszystkie są przesiąknięte jego zapachem, próbuje mnie ze sobą oswoić czy przekazać wszystkim na świecie by się nie zbliżali? Cóż nie będę wybrzydzał, lepiej w takich ciuchach chodzić niż nago. Ubrałem bluzę i spodnie dresowe. Dobrze że spodnie miały sznurek inaczej w ogóle by się na mnie nie trzymały. Podwinąłem nogawki by nie przewrócić się po pierwszym kroku . Wziąłem resztę ciuchów i powoli wyszedłem z pokoju. Rozglądnąłem się lekko zdziwiony nie widząc alfy, nie słyszałem by wychodził. Lekki ruch przyciągnął moją uwagę. Stał na balkonie paląc papierosa. Chodził co chwila, znikał i znowu się pojawiał. Rozmawiał z kimś przez telefon przy okazji paląc. Nie rozumiem. Skąd on miał tu zasięg. Byliśmy w głębi lasu na dodatek Graham mówił że nie będzie można rozmawiać przez telefony do poniedziałku. Może już był poniedziałek? Ciężko ocenić, bez komórki jak bez ręki. Doczłapałem do łazienki i przeżyłem któryś już szok tego dnia. Łazienka była większa niż mój stary pokój. Po prawej stronie duża wanna z prysznicem, tuż obok niej półka z ręcznikami, żelami i płynami. Po lewej stronie umywalka, małe lustro, pralka i toaleta. Zamknąłem drzwi, krzywiąc się że nie ma żadnego zamka. U siebie nie miałem z tym problemu wiedząc że i tak nikt tam nie wejdzie. Wybrałem najczystszy ręcznik i pierwszy lepszy żel.

 Ściągnąłem ciuchy zostawiając wszystkie na pralce. Mój wzrok przykuło lustro wiszące na drzwiach, nie wiem jak mogłem go wcześniej nie zauważyć, choć wcześniej się drzwiom przyglądałem. Podszedłem chcąc ocenić jak bardzo brudny jestem. Przeraziłem się. Część mojej twarzy, biodra oraz nogi były ubrudzone w ciemnobrązowej i czerwonej mazi. Włosy ubrudzone i czymś sklejone a moje plecy miały mnóstwo małych  ran. Jak się lepiej przyglądałem to na nogach jak i biodrach miałem ślady pazurów. Czy to Paul zrobił? Złapałem się za głowę. Kolejny obrazy wracały co wywołało mały ból. Obraz wielkiego czarnego pół wilka. Czyli prawdopodobnie to był on. Obmacałem jeszcze bolącą nogę. Była lekko opuchnięta ale nie złamana. Tyle dobrze.  

Dobra pora się w końcu umyć. Wszedłem pod prysznic. Patrzyłem jaki brud ze mnie spływa, czułem przy tym lekką satysfakcje i smutek że mogło coś się mi takiego przydarzyć. Kiedy nakierowałem wodę na rany poczułem lekkie pieczenie. Siedziałem pod prysznicem dobry kwadrans. Czystszy jedynie będę po kąpieli w wybielaczu. Szybko się wysuszyłem. Cieszę się że nie zdecydowałem się na długie włosy które są dosyć popularne wśród męskich omeg. Mimo że jest nas znacznie mniej niż żeńskich tak te z krótkimi włosami to ewenement, zagrożony gatunek. Ubrałem się we wszystkie ciuchy które dostałem. Skarpety mogłem podciągnąć prawie do kolan, a koszulka wystarczyłaby mi za dwuczęściowy strój. W lustrze wyglądałem jak szczeniak który przymierza ciuchy rodziców.  Wziąłem głęboki wdech przed wyjściem. Powinienem porozmawiać z Herierem o.. w sumie o wszystkim, tylko jak zacząć. Jak tylko otworzyłem drzwi poczułem zapach jedzenia. Herier siedział na podłodze przy stoliku kawowym jedną ręką kreśląc i pisząc a drugą nabierając sobie jedzenie z pudełka. Gdy usłyszał że wyszedłem popatrzył na mnie zdziwiony. 

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz