Za szybki koniec cz.1

8.2K 404 40
                                    

Poczułem świeże, zimne powietrze. Otworzyłem niechętnie oczy, szybko rzucając rękę za siebie wyłączając jeszcze niedzwoniący budzik. Spojrzałem na sufit, ledwo mogłem dostrzec plakat który tam przykleiłem. Spróbowałem chwycić swoje niedoszłe narzędzie tortur. Zegar pokazywał 5.30. Kolejny zimny powiew zmusił mnie do wstania z dość niewygodnego, lecz ciepłego łóżka. Zamknąłem okno podziwiając przy tym ten sam, lecz wciąż  ładny widok. Wszystkie domy w okolicy były pokryte śniegiem, drogi, dachy, samochody, drzewa. To jest widok na który mógłbym się patrzeć godzinami i nie znudziłby mi się ani trochę. Uwielbiam śnieg, chociaż  wolałem nie być znowu uwięziony w domu z rodziną. Chwyciłem za telefon który momentalnie oślepił mnie. Instynktownie spróbowałem go wyłączyć, lecz tylko ściszyłem dźwięk. Dzwonił do mnie Diego.

-DOBRY! –Wrzasnął na tyle głośno że musiałem odsunąć telefon od ucha -dobrze że wstałeś, będę dzisiaj wcześniej.

-Dobry, dobry –wymamrotałem porządnie ziewając, dając mu do zrozumienia że jestem dalej śpiący –dlaczego będziesz wcześniej? Spać nie możesz?

-Bo samochód jest pod szkołą. -popatrzyłem na telefon zdziwiony jakbym chciał usłyszeć dalszą część jego wypowiedzi choć wiedziałem że nie warto czekać.

-Czyli dzisiaj autobusem...

-Aj autobusem, będę za jakieś czterdzieści minut. Bądź gotów.

Rozłączył się. Równie dobrze mógł wysłać zwykłego sms'a tak jak to robił przez ostatnie miesiące. Stał się zbyt nadopiekuńczy kiedy wprowadzili stan wyjątkowy w naszym mieście. Postanowił że będziemy podróżowali do szkoły razem nie ważne na którą mamy. Nie byśmy wcześniej nie podróżowali razem, głównie wtedy kiedy zaczynaliśmy o tych samych godzinach, a teraz przez częste patrole wojskowe i policyjne można dostać mandat za samo stanie na własnym podwórku o nieodpowiedniej godzinie. Informacji dlaczego wprowadzili ten stan nikt nie wie. Diego ma kilka teorii, pierwsza z lepszych to wojna domowa druga to wojna z Galamą, trzecia że robią po prostu ćwiczenia próbne w które zaangażowali całe państwo. Druga opcja jest najbardziej prawdopodobne z punktu widzenia Diega, z mojego, cóż... Jako Omega mam ograniczony dostęp do jakichkolwiek informacji gdyby nie Diego nie wiedziałbym że Galama istnieje. Zazwyczaj takie informacje powinni przekazywać rodzice, szkoła czy po prostu sprawdzić w sieci, lecz moi rodzice tego nie robili i raczej nie zrobią, w sieci niczego znaleźć nie można, wcześniej było bardzo dużo informacji  lecz  wprowadzili sieć państwową. Nie ma kontaktu z innymi państwami a informacji praktycznie nie ma. Rodzice nie przekazywali mi nic ponieważ ich duma uległa poważnemu uszkodzeniu kiedy przyszedłem na świat. Dumna rodzina alf w której nie urodził się żaden męski omega. Tak więc rodzice są beznadziejni jeżeli chodzi o wychowywanie czy nauczanie a szkoła jest jeszcze gorsza. Zajęcia omeg są mocno ograniczane. Nie by szybko się kończyły, siedzimy podobnie długo jak nie dłużej od alf, głównie dlatego że mamy masę zajęć specjalnie dla naszych potrzeb, a właściwie dla potrzeb przyszłego właściciela.

Rzuciłem telefon na łóżko próbując nie przypominać sobie wydarzeń sprzed trzech lat. Szybko ogarnąłem się w łazience. Zszedłem po cichu do kuchni przygotować sobie jakieś śniadanie do szkoły, przeszedłem przez salon w którym leżał jeden z moich braci ze swoją nową ukochaną. Wszędzie walały się butelki po alkoholu i papierosy. Przewróciłem oczami i wszedłem szybko do kuchni. Jedyne miejsce w tym domu w miarę czyste nie licząc mojej klitki. Dziękowałem nieznanym mi bogom że w mojej klitce znajdowała się mikro łazienka z której nikt nie chciał korzystać bo byli zbyt dumni by się tam gnieść. 

Chwyciłem przygotowane kanapki i wrzuciłem do torby. Gdy ubierałem buty, do domu wrócił Dral, mój najstarszy brat. Nosił w reklamówkach butelki z alkoholem. Kretyn, wyjść po alkohol o tej porze. Jakby ktoś go złapał na tym, już by siedział skuty w radiowozie . Dziwniejsze gdzie on znalazł otwarty sklep. Wyminąłem go nie zwracając uwagi na jego pogardliwy wzrok i wyszedłem z domu. Nie było między nami żadnych ciepłych uczuć, ba nawet nie miałem żadnych uczuć do pozostałego rodzeństwa a jest ich trochę. Nie winie ich za to jaki mają pogląd na omegi, tylko rodziców, no może ich trochę też winie za to że nie mają własnego rozumu. Wyszedłem za bramę, spojrzałem na komórkę. Dostałem kilka sms'ow od Diega który informował mnie że się spóźni. Jakoś mnie to nie dziwi, nigdy nie był punktualny.

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz