Lacrum cz.4.1

2.4K 212 6
                                    

 Podszedłem do kalendarza, najchętniej walnął bym głową w ścianę tak by skrócić sobie ten dzień, jak do cholery mogłem o tym zapomnieć w szczególności że zawsze kilka godzin przed jestem pobudzony, stukając tak głową o ścianę Herier zaszedł mnie od tyłu i przyłożył dłoń w miejsce w które waliłem głową. 

-Błagam Cię nie mów że chcesz teraz bym się bawił w kuchni -powiedział bardzo zmęczonym głosem, może uda mi się go jakoś wyrzucić na górę by trzymał się podczas mojej rui z dala, na tyle w sumie ile to możliwe. Kiedy chciałem się odezwać przywitał mnie pierwszy ból a przy nim tradycyjna gorąca fala rozlała się po moim ciele jakby sygnał który informował wszystko inne. Obejrzałem się na Herier'a z przymrużonymi oczami, w kilka sekund jego zmęczenie gdzieś uleciało jakby nigdy nie istniało, w pierwszej chwili jego zdziwienie mnie bawiło w drugiej zaczynałem się obawiać że nie będzie w stanie się kontrolować. Zazwyczaj alfy potrafią kontrolować swojego wewnętrznego wilka przy omedze podczas rui, jeśli nie są przeznaczonymi. Z tymi z więzi jest zazwyczaj inaczej, omega zazwyczaj gdzieś odpada i ogląda wszystko jakby było jakimś snem podobnie alfa. Przynajmniej tyle się dowiedziałem z podręczników które dostałem od dyrektorki do przerobienia. Wyminąłem go i poszedłem chwiejnym krokiem do swojego pokoju, spróbowałem zamknąć drzwi jednak moje siły powiedziały mi żegnaj. Jakoś usiadłem na łóżku i zacząłem przeglądać tabletki jakie miałem, część z nich to były zwykłe witaminy, jedna partia blokowała ruje przy czym były groźne dla zdrowia. Ja szukałem tych które jakoś zmniejszą ból i sprowadzą mnie na ziemie, wiem że gdzieś takie miałem. Nie wiem skąd Herier usiadł przede mną i zaczął również szukać. Miałem ich sześć chciałem je od razu zażyć jednak alfa chwycił je i tak mi się przyglądał. Jego dotyk palił, chciałem a może moja wewnętrzna omega chciała poczuć jego dłonie na całym ciele, by... otrząsnąłem się na chwile z dziwnych myśli zrzucając ze steru wilka. 

-Mike to dopiero kilka minut od kiedy masz ruje więc powinieneś jasno myśleć -chciałem potwierdzić słowami jednak z moich ust wyszło tylko stęknięcie. Kiwnąłem więc głową że jasno myślę, przynajmniej chciałem tak myśleć. -Nie będę owijał, myślałem że będziesz miał ruje za kilka dni i dopiero jutro powinny przyjść moje zamówione leki -wskazał palcem na moje tabletki -by Ci pomogły musisz wziąć ich trzy, z czego nie mogę ci zagwarantować że mój wewnętrzy wilk będzie siedział grzecznie. Za to jak ja wezmę wszystkie tabletki uśpię go na jakieś trzy dni. 

-Czy.. czyli -wypowiedziałem z trudem łapiąc oddech, czułem się jakbym przebiegł jakiś maraton -czyli to cię uśpi na te kilka dni?

-Nie. Nie będę reagował tak bardzo na twój zapach, nie chce ...to znaczy chce ale chce wiedzieć że sam tego chcesz..

-A jakbym powiedział że chce?  -Poczułem jego wargi na swoich, patrzył cały czas na mnie swoimi święcącymi żółtymi oczami.

-Bym się bardzo ucieszył ale nie zrobiłbym tego. Nie wiem na ile mówisz to ty a na ile twoja omega. Będę czekał aż mi zezwolisz kiedy będziesz.. trzeźwy umysłowo. To oczywiście nie znaczy że pozwolę Ci być samemu, będę tu do końca.

-Po... po co ci.. więc te..

-Po to żebym właśnie nic nie zrobił. Nie wiesz jakbym chciał właśnie teraz tu cię przygnie..... -ugryzł się w język -możesz zdecydować albo będziesz miał większą świadomość ale z ryzykiem mojego braku kontroli albo odpłyniesz za to ja będę się kontrolował i nic czego bym żałował nie zrobię.  -Chwile się wahałem do końca nie będąc przekonanym co zrobić, z jednej strony wolałem nie brać w ogóle tabletek a najlepiej wyrzucić je przez okno by Herier mógł zabra.... podałem mu te tabletki z taką siłą że aż sam się zdziwił.

-Weź je wszystkie i nie słuchaj żadnej mojej prośby chyba że to będzie prośba o wodę. -Wyszedł na kilka minut po czym wrócił w samych bokserkach i butelką dwu litrowej wody, ja już nie kojarzyłem co się dokładnie działo kiedy go nie było w pokoju, część moich ubrań które nosiłem leżała na podłodze a ja próbowałem jakoś się sam zaspokoić. Herier zasłonił okno i położył się obok mnie. W jednej sekundzie się do niego przykleiłem, chcąc poczuć jego ciepło na mojej skórze. Mój wewnętrzny wilk zamienił się miejscami i teraz on grał pierwsze skrzypce. 

-Spokojnie -poczułem jego dłoń na moim policzku. Po chwili obrócił mnie tak że leżałem do niego tyłem, przesuwał nosem mój kark co chwila mrucząc, nie powiem rzadko zgadzam się ze swoim wilkiem ale to było zadziwiająco przyjemne. Jego dłoń badała moje ciało, przy każdym jego najmniejszym dotyku miałem ochotę cicho zasyczeć. Po czasie jego dłoń zjechała na moje krocze, oderwał się na chwile od mojej szyi jakby był ciekaw jak długo wytrzymam. W takich chwilach niezbyt długo, mimo że to mi było w tej chwili dobrze to on również mruczał z zadowolenia. Nie wiem ile czasu minęło odkąd mój wewnętrzy wilk przejął kontrole, wiem że je odzyskałem w chwili kiedy poczułem jego penisa pomiędzy moimi nogami. 


-Herier.. -wysapałem będąc wymęczony, udało mi się zerknąć na zegar który wskazywał dwudziestą godzinę. -czy ty...

-Chcesz wody? -nie zastanawiając się podszedł do biurka na którym zostawił butelkę wody, odwróciłem się do niego a on tak stał podając mi odkręconą wodę z pełnym wzwodem. Nie miałem jednak sił by jakoś się podnieść więc mnie napoił jak jakiegoś dziadka. -Dzięki..

-Odzyskałeś na chwile przytomność, tyle dobrze -usiadł stawiając butelkę na podłodze.

-Czy ty właśn.. -popatrzyłem na jego sprzęt po czym ten tylko machnął rękami i wskazał na swoje bokserki. 

-Jesteś zadziwiająco brutalny jak jesteś napalony. W sekundę mi je zerwałeś i błagałeś o..

-Nie kończ -zakryłem twarz rękami czując jak płonę ze wstydu. Herier nic sobie z tego nie zrobił, zawisnął nade mną i wpatrywał zaciekawiony. -Mogę wiedzieć co ty robisz?

-Lubię patrzyć na ciebie jak jesteś zakłopotany -uśmiechnął się i powoli zaczął opadać. Wygiął się lekko w łuk. Po chwili przewrócił się na jeden bok i dalej wlepiał we mnie te swoje gały.

-Chyba nie zamierzałeś.. -popatrzyłem na jego penisa a ten tylko zaczął się śmiać. -co w tym takiego śmiesznego?

-To że tak się wstydzisz wszystkiego, często jesteś bezpośredni a w tych sytuacjach mowę ci zabiera. I nie, nie zamierzałem, mówiłem ci to już, pamiętaj że to że się kontroluje nie oznacza że nie dostanę wzwodu i nie oznacza że nie dojdę.. kolejny raz.

-Czy ty używasz mnie jako..

-Ja? Sam po ich zerwaniu ocierałeś się o mnie nawet kilka razy go dotykałeś rękami oraz mast..nieważne.

-Na wszystko.. -zakryłem rękami twarz po chwili je zabierając domyślając się co mogły one robić. Herier przybliżył się do mnie, nakazując gestem bym położył się na jego klacie, czułem się dziwnie dobrze, może bym czuł się lepiej gdyby nie ten jego sterczący... poczułem fale ciepła a Herier  prychnął.

-Zanim znowu odpłyniesz, zwykle u ciebie ruja trwa trzy dni tak?

-T.. tak- wyszeptałem czując że mój wilk znowu wyrzucił mnie ze sterowni mojego własnego ciała, jedyne co zdołałem jeszcze zapamiętać było to że zacząłem całować swojego alfę i chwytać jego penisa.

      

4/5

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz