Polowanie cz.4

3.3K 265 21
                                    

~~~~

Otworzyłem powoli oczy, przeraźliwie jasne światło w pierwszej chwili mnie oślepiło. Zasłoniłem się dłonią która z braku sił opadła na moją twarz. Gdzie ja właściwie jestem? Ostatnie co zostało w mojej pamięci to... ciemność. Czyżbym umarł? Jeśli tak to po drugiej stronie jest cholernie zimno. Spróbowałem się rozejrzeć. Raczej nie przeszedłem na drugą stronę. Znajdowałem się w białej sali z wieloma łóżkami. Obecnie sam. W końcu spojrzałem na siebie, byłem przebrany w bardzo grube ubrania, więc jakim cudem dalej było mi zimno?  Resztkami sił usiadłem na brzegu łóżka kiedy próbowałem się podnieść do sali weszła beta. Kobieta miała długie falowane płomiennorude włosy, granatową koszule, białe długie spodnie zasłaniające buty oraz  biały kitel. Spojrzała na mnie podnosząc swoje okulary do góry. Wyjęła ołówek który nosiła w bocznej kieszeni swojej koszuli i zaczęła notować. Podeszła do mnie już bez ołówka w ręku tylko z małą latarką.

-Wybudziłeś się szybciej niż przypuszczałam -lekko podniosła mój podbródek i zaczęła świecić mi prosto w oczy. Kiedy skończyła zaczęła coś mamrotać a ja mogłem bliżej się jej przyjrzeć. Ma oczy podobne do swoich włosów. Rzadko się spotyka taki kolor oczu.  -powiedz mi jak się czujesz. Coś ciebie boli? Zawroty głowy? Każdą najmniejszą rzecz. -nie wiem jak ale już była gotowa do notowania.

-Boli mnie głowa oraz odrobinę plecy. Nie mam żadnych zawrotów, choć nie próbowałem jeszcze wstać.. ogólnie czuje się słabo, jakbym.. nawet nie wiem jak to opisać.

-Nie jest ci zimno? -przyłożyła swoją dłoń, bardzo gorącą dłoń, do mojego czoła. 

-Jest. Jak mam się do pani zwracać? -zmierzyła mnie wzrokiem.

-Jestem Doktor Amber Rosa, -wskazała na małą plakietkę na swoim kitlu -a wracając do ciebie dzieciaku, zapewne będzie ci zimno przez parę najbliższych godzin. Dodatkowo dojdzie przeziębienie. Urazu głowy nie masz choć do tego nie mam sprzętu by to zdiagnozować. -Dr. Rosa odwróciła się i zaczęła kierować do wyjścia.

-Pani doktor, właściwie to gdzie ja jestem?

-W moim skrzydle. A dokładniej w prawym.

-Ale gdzie? 

-Jak to gdzie? Jesteś w motelu Alice Trucker choć w tej części ona może co najwyżej podłogę zamiatać. -przypatrzyła się mi, chyba dostrzegła moje zdenerwowanie bo szybko dodała -Przyniósł cię tutaj twój alfa, przed chwilą go pogoniłam jeśli chcesz mogę po niego posłać. -kiwnąłem głową że tego nie chce. -Dobrze, odpocznij więc trochę, twój alfa zapewne wróci tu po kilku godzinach. 

Doktor wyszła z pokoju. Nie wiem jak mogę ją opisać, była chłodna ale zdawała się wiedzieć co robi, nie powinno mnie to zadziwiać skoro jestem gdzie jestem. Powiedziała że przyniósł mnie tu Herier, nie spodziewałem się że znajdzie mnie tak szybko, może od samego początku za mną podążał i obserwował co robię. Czyli czeka mnie niedługo porządna kłótnia o ile wyjdę z niej w lepszym stanie niż jestem obecnie. W Syrin'ie alfy nie lubią jak ich omegi uciekają, a zwłaszcza kiedy posiadają kontrakty tych omeg. Przeszedł mnie dreszcz na to co może się stać. Może powinienem spróbować jeszcze raz? Spojrzałem na swoje ręce i nogi które drżały, z zimna albo strachu.. ciężko stwierdzić. Może z obu.. Pokręciłem głową odpędzając te pesymistyczne myśli. Nie żałuje tego co zrobiłem. Przynajmniej mogę powiedzieć że próbowałem i zawiodłem. Po którejś próbie z kolei wstałem w końcu z łóżka, powoli jak jakiś dziadek podszedłem do okna. Odsłoniłem białą zasłonę by spojrzeć prosto w zasypane okno. Zamieć najwidoczniej nie ustąpiła. Pokręciłem się jeszcze po pokoju nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, chłód wygrał ze mną i usiadłem przy grzejniku pochłaniając jego ciepło. 

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz