Układ cz.1

2.7K 195 51
                                    


  Słońce powoli wschodziło, pierwsze promienie przedzierały się przez cienkie zasłony i padały na nagie ciała dwóch osób. Większy osobnik leżał na mniejszym, całkowicie go zakrywając swoim ciałem. Mike spróbował, już sam nie wiedział który raz, wygrzebać się spod cielska alfy, jednak tym minimalnym wierceniem, trącał męskość Herier'a, który zaczął mruczeć z aprobatą dalej twardo śpiąc. Przestał kiedy jego penis był wystarczająco twardy by wbić mu się w brzuch. Udało mu się zerknąć na budzik który miał ustawiony, jeszcze kilkanaście minut i powinien zadzwonić, miał nadzieje że to choć na trochę przebudzi alfę. Zaczął w umyśle kląć na samego siebie za wpakowanie się w tą sytuację.

 Po kilkunastu minutach Mike wyswobodził się, tęsknił za alfą jednak nie spodziewał się że pojawi się właśnie teraz a na dodatek że zaśnie w kilka sekund i przygniecie go do łóżka na ponad kwadrans

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Po kilkunastu minutach Mike wyswobodził się, tęsknił za alfą jednak nie spodziewał się że pojawi się właśnie teraz a na dodatek że zaśnie w kilka sekund i przygniecie go do łóżka na ponad kwadrans. Może to by przeżył i usnąłby pod nim, nie przeszkadzało mu to zbytnio, nawet w jakiejś części mu się to podobało, nie przeszkadzał mu również jego zapach a raczej smród, zgadywał że od kilku dni się w ogóle nie mył co zaowocowało tą wonią, z drugiej strony również i ta woń jakoś mu się podobała głównie dlatego że przez sen niekontrolowanie wypuszczał małą część feromonów która mieszała się z jego zapachem i była nieuchwytna dla niedoświadczonego omegi. Argumentem który zmusił mniejszego do wyswobodzenia był drapiący zarost alfy, który co chwila ocierał się o jego twarz. Przetarł się po twarzy czując małe zadrapania jakie to nie umyślnie zrobił śpiący alfa. Mike chwile tak przyglądał się Herier'owi, i dobrze zgadywał. Przetłuszczone czarne włosy i tygodniowy, może dwu, zarost wystarczały by utwierdzić go w jego hipotezie. Przekręcił oczami dopiero teraz dostrzegając że jego mate tak się śpieszył że nie zdążył w ogóle zdjąć z siebie niczego. Ciemny płaszcz był w wielu miejscach dziurawy, a w innych miał przylepione liście i inne znaleziska, spodnie również nie należały do nowych, już dawno straciły swój oryginalny kolor, choć nie mógł ocenić ich stanu dokładnie bo większość była zakryta płaszczem a druga część znajdowała się w butach, butach które zapewne nie jedno przeszły, nie było miejsca w których nie było jakiegoś zadrapania, niektóre miejsca wyglądały jakby miały nie wytrzymać. Ich stan był kiepski choć nie mógł tego stwierdzić w stu procentach. Błoto na jego butach było w dwóch stanach, stałym i ciekłym, ten pierwszy częściowo poodpadał zostawiając drobne kamyki na pościeli, a drugi utworzył ścieżkę od drzwi do jego łóżka i jeszcze skapywał w miejscu gdzie obecnie się znajdowały. Młody omega po części niedowierzał że ktokolwiek mógłby nanieść tyle błota za jednym razem, nie dodając że dosyć spora część znajdowała się jeszcze na butach. Czara się przelała kiedy to alfa zaczął się przewracać tworząc błotne malowidło na niegdyś białej pościeli. Sapnął od niechcenia i zaczął ściągać pierwszy but. Nie szło mu w ogóle, jakby był przybity do stopy albo przyklejony klejem który za nic na świecie nie chciał puścić. Przestał szarpać a raczej ściągać buta, gdyż zamiast jego samego ściągał przy tym również Herier'a z łózka. Przez myśl mu nawet przeszło że byłby to nawet lepszy plan, zrzucić go z łóżka, przebudziłby się i sam by się rozebrał jak człowiek, z drugiej strony nie chciał go budzić widząc jego wcześniejszy wyraz twarzy, był całkowicie padnięty i nie chciał go męczyć jakąś błahostką, najwyżej rankiem będzie mu kazał mu to wszystko posprzątać. Po chwili namysłu wolał się upewnić czy aby to jego mate zamknął przynajmniej za sobą drzwi, i w tym akurat się nie pomylił, drzwi były otwarte na oścież, a na dodatek auto nie dość że dziwacznie zaparkowane, bo pod samym domem, to jeszcze miało włączony silnik. Na domiar złego dwóch typów postanowiło wykorzystać nieobecność właściciela pojazdu, nim jednak zdążyli do niego wsiąść Mike stanął w drzwiach nieświadomie strasząc niedoszłych złodziei. Gdy mężczyźni znikli mu z oczy przeparkował auto, zabrał torby które leżały na przednim siedzeniu i wrócił z nimi do mieszkania zostawiając je na przedpokoju. Miał nadzieje że te hałasy nie obudziły Apoloni, od próby kradzieży minął tydzień, i od tamtego czasu nie wiadomo skąd pojawiła się Apolonia. Wpierw nie czuł się swobodnie przy niej, blokował się jakby nigdy nie miało dojść między nimi do lepszej relacji, to uczucie wyparowało tak szybko jak powstało gdyż staruszka traktowała go jak własnego wnuka, mógł się o tym przekonać już w pierwszych godzinach dostając ręcznikiem po łbie za słowo "pani".
Nie słyszał jednak by kobieta się obudziła więc w spokoju wrócił do swojego pokoju, znowu wkurzając się nad błotnym malowidłem. Druga próba poszła trochę lepiej, rozwiązywanie butów było ciężkie. Powodem były supły nad którymi mógł siedzieć niezliczoną ilość godzin. Udało mu się rozplątać ich na tyle dużo by but zaczął latać, z satysfakcją godnej zwycięzcy udało mu się ściągnąć ubłocone trofeum, by po sekundzie tego żałować. Nim sam się zorientował leżał w oknie wyrzucając śmierdzącą zdobycz. Zaczerpnął świeżego powietrza i zerknął ukradkiem na źródło śmierdzącego problemu które zaczęło pochrapywać. Przełknął ślinę wiedząc że teraz będzie część druga, czyli częściowo podziurawiona skarpeta która niczym nie ustępowała butowi, no może była czystsza i na bank nie będzie musiał się z nią tyle szarpać ile z butem, jednak wolał posiedzieć w oknie. Po dobrych kilku minutach znalazł w sobie te chęci, zwłaszcza te do snu, które zmusiły go do powrotu, zdjął przepoconą skarpetę ze stopy alfy i również wyrzucił ją przez okno. Drugi but zdjął również z trudem, przez umysł omedze przeszło pytanie czy aby to na pewno Herier potrafi wiązać buty. Nie popełniając tego samego błędu, ściągnął swoje drugie trofeum wraz z skarpetą które szybko wylądowało za oknem. Z radością położył się na łóżku, z dala on miejsc w którym znajdowały się błotne dzieła i spróbował zasnąć, jak zwykle nie nacieszył się swobodą długo, nim się obejrzał leżał już w objęciach alfy który nie przestawał wydawać z siebie głośnych dźwięków, kilka razy zatykał mu nos, efekt był krótko terminowy dodatkowo teraz zaczął wkurzać go jego płaszcz z którego zaczęły wypadać wcześniej widziane znajdźki. Liście jeszcze mógł przeżyć, ale drobne igiełki które zaczęły wbijać się w niego już nie. Wyswobodził się z ramion i zaczął rozpinać przeklęty płaszcz. Chwile to trwało, nie wiedział czy aby dobre guziki odpina gdyż było ich niesamowicie wiele. Gdy udało mu się  odpiąć wszystkie, przez co z niektórych kieszeni powysypywały się ich zawartości, zaczął powoli ściągać z niego przeklęty płaszcz. Szło mu podobnie jak z butami, kiedy prawie udało mu się wyciągnąć jedną rękę, Herier obracał się niwecząc plan omegi. Po kilku takich próbach i po całkiem długiej analizie czy nie byłoby mu lepiej spać w innym łóżku, Mike usiadł na brzuchu alfy. Spodziewał się że przebudzi go choć odrobinę, jednak ten dalej wydawał pieśni zmęczonych ludzi. 
Po kilku minutach udało się wyciągnąć łapy mężczyzny z rękawów płaszcza, teraz wystarczyło tylko zejść z brzucha mężczyzny by ten się przewrócił a następnie wyrzucić płaszcz na najbliższe krzesło. Wystarczyło kilka sekund by zabrać płaszcz i wrócić do łóżka, zanim się położył jego wzrok padł na koszulkę noszoną przez alfę, podartą w kilku miejscach, choć to nie był żaden problem. Problemem były plamy które widniały nie dość że na całych plecach to i pod pachami, nie był pewien ale zdawało mu się że dostrzegał pleśń jaka tam powstaję. Jednym agresywnym ruchem zdjął z niego koszulkę, sprawdzając i ciesząc się że przewidziała mu się ta pleśń. Herier teraz leżał w samych spodniach, a jego omega przyglądał mu się i niedowierzał, ostatni raz kiedy widział go bez koszulki był lekko owłosiony, teraz patrzył na niedźwiedzia. Nim zaczął się zastanawiać czy wrócić do łóżka przypatrzył się spodniom które były obklejone bluszczem, pokrzywami i nawet trafiły się rzepy. Zostało mu już tylko jedno do zrobienia, odwrócił się by wyjść z pokoju i przenocować w drugim pokoju, robiło się dla niego dziwnie niebezpiecznie patrząc na wszystkie inne przypadki zdejmując mu spodnie załamałby się stanem jego bielizny i tym zapewne obudziłby niedźwiedzia. Nim udało mu się wyjść z pokoju zorientował się że od zdjęcia koszuli Herier już nie chrapał, był jednak zbyt wolny, alfa chwycił go od tyłu i wrócił do łóżka przypatrując mu się z zaciekawieniem.

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz