Redwood cz.4

4.8K 304 18
                                    

Herier przełożył nasz wyjazd o kilka dni. Powodem była śnieżyca która rozpętała się w środku nocy, choć z jego punktu widzenia zaczęła słabnąć nad ranem. Cały ranek siedziałem w pokoju dokańczając książkę, za to tamci rozmawiali zaskakująco głośno, w pierwszej chwili myślałem że się zabijają jak usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Jak się okazało zmywali naczynia i jedno niefortunnie upadło na ziemie. Posprawdzałem swoje rzeczy, brakowało jedynie komórki. Nie widziałem ich w dowodach a Graham nic o niej nie wspominał. Najchętniej zadzwoniłbym do Diega i wygadał się ze wszystkiego co się wydarzyło przez ten krótki okres czasu.  Zapewne nie mógłby mi pomóc, choć pewnie by chciał, lecz samo wygadanie przed drugą osobą w jakimś stopniu by mi pomogło. Może pokazałby mi jego punkt widzenia.

 Kiedy Tommy opuścił pokój oczywistym było że spróbowałem jeszcze raz wykupić swój kontrakt, alfa tylko przewracał oczami i odmawiał, choć widziałem że powoli irytuje go tym tematem. Lecz tym razem nie wybuchł, tylko rzucił mi kolejną książkę do przeczytania a sam zaczął przeglądać papiery które jeszcze mu zostały. Spokój się skończył kiedy poszedłem do kuchni po coś do picia, wparowała Alice jak wściekły byk i ruszyła w stronę Heriera.

-Zbieraj się gówniarzu -rzuciła w jego stronę czarną torbę -masz nam tu kogoś przyprowadzić.

-Nie jestem twoim chłopcem na posyłki Tuck, pamiętaj kto dla kogo pracuje. -Rzucił gniewnie odkładając torbę na sofę.  

-Wiem kto dla kogo, ale z naszej umowy wyszło że  ja tu rządzę a WY macie pomagać w złych sytuacjach. No i taka wyszła. -Herier przypatrywał jej się zainteresowany, pokazując gestem że może kontynuować. -Ten beta co go w nocy przywiozłeś. Zwiał, ukradł kilka dokumentów - popatrzyła się w moją stronę kiedy usłyszała szum lejącej się wody, jakby dopiero teraz zauważyła że jestem w pokoju, wróciła do alfy -tych ważniejszych, niezaszyfrowanych. - Wstał gwałtownie. Zaczął emanować wściekłością. 

-Teraz przychodzisz?! Kiedy zwiał?! -Wydarł się na nią jakby była winna tej sytuacji.

-Opanuj się gówniarzu, pamiętaj do kogo skaczesz. -pogroziła mu palcem, co zabawnie wyglądało biorąc pod uwagę różnice w ich wieku i wzroście.  -Tommy zauważył że brakuje papierów a Biska spostrzegła że Mat uciekł. Z jej przypuszczeń wynika że to mógł zwiać jakieś trzy godziny temu, barana który miał pilnować Mata też nigdzie nie ma. Może Mat go gdzieś schował nieprzytomnego albo przekupił.

-Biorę drużynę Tommiego, Biska też się przyda no i kilku twoich chłopaków -wymamrotał wyciągając z kanapy ciemnozieloną torbę. Popatrzył się na okno -przy tej pogodzie będzie ciężko go zwęszyć. 

-Powinniście szukać go w lesie, na drogę nie wyjdzie nawet on by tam zamarzł. A jest z tych gruboskórnych.   -Do pokoju wpadł nagle Tommy za którym stało kilka alf.

-Idziesz? 

-Najpierw musimy wiedzieć gdzie pobiegł.

-Wyślij Corhana może coś wypatrzy.

-On gdzieś lata w okolicy, wyczuje jak się przemieszczę. 

-Może kierować się do Lobo -wtrącił się jeden alfa stojący w drzwiach. 

-Lobo jest na południe stąd, najbardziej oddalone miasto i ryzykowne. Graham w końcu tam patroluje. 

-To może do Taima -rzuciła Alice -na wschodzie kilkadziesiąt kilometrów stąd. Tam praktycznie ludzi nie mamy, z dokumentów powinien to wywnioskować.  -Wszyscy zaczęli potakiwać.

-Pobiegł do Ahak -wtrąciła się Biska przeciskając się między alfami,  stamtąd może ruszyć bezpośrednio do stolicy.

-W Ahak mamy sporo ludzi nie zaryzykuje. -Alice usiadła na sofie. -To tchórz nie chłop.

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz