Za szybki koniec cz.3

6.1K 333 22
                                    

Przez nerwy nie mogłem w ogóle zmrużyć oka. Przez znalezienie swojego przeznaczonego lekko panikowałem, jednak zachowywał się niespodziewanie jak na taką sytuację, w dodatku w pracy miałem szkolić nowego pracownika, napalonego idiotę, totalnego nieroba który robi więcej szkód niż przynosi pożytku. Cały czas odstrasza klientów  których przez wprowadzony stan było i tak mało, jak nie robi tego swoją zabójczą osobowością to zapach zawsze kończy sprawę. Ale jak twierdzi pan Cris, dobrze mieć silnego alfę w sklepie, kiedy jego nie ma na stanowisku. Według mnie łatwiej a zdecydowanie taniej byłoby wynajęcie ochrony, bądź zwiększenie monitoringu niż zatrudnianie pierwszej lepszej osoby. Choć mam dziwne przeczucia że chce mnie nim zastąpić, lepiej nie zatrudniać omeg do pracy bo się zawsze ktoś przyczepi, dodatkowo moja umowa, mimo że lewa, kończy się dzisiaj a jeszcze nie dostałem od niego przedłużenia.

 Usiadłem na brzegu łóżka i poklepałem się po policzkach. Dlaczego mam takie pesymistyczne myślenie? Na pewno mi tą umowę przedłuży, zawsze tak robił, wyciągał papiery w ostatnich minutach pracy jakby sobie dopiero co przypomniał że one istnieją. Powoli wstałem z łóżka i przeciągnąłem pufę pod okno. Szybko się na nią rzuciłem, wyciągnąłem się po komórkę  i sprawdziłem wiadomości.

 Diego za szybko się zorientował, że jednak coś się stało i wyciągnął ze mnie wszystko. Ten jego cholerny szósty zmysł. W jednej chwili przeżył rozdwojenie. Pierw zarzekał się, że nie da mnie tak łatwo zabrać z drugiej strony, która bardziej zdominowała pierwszą, był szczęśliwy że znalazłem swojego mate zwłaszcza dużo młodszego niż właściciel mojego kontraktu, Gabriel. Nie wiedziałem jak reagować na takie informacje, zwłaszcza z jego strony. Nie mogę zaprzeczyć że dobrze się czułem, wiedząc że moim losem  choć jedna osoba się przejmuje z drugiej nie wyobrażałem sobie życia na przymus z jakimś alfą, zwłaszcza mocno starszym ode mnie. 

 Nie to że nigdy nie chciałem mieć kogoś u boku, ale wyobrażałem sobie coś takiego dopiero po trzydziestce, mojej nie alfy. Rzuciłem komórkę na łóżko nie mogąc czytać dalszych zachwytów Diega, o tym że mam przeznaczonego oraz jego udanego spotkania z Amy. Zwróciłem swój wzrok na padający śnieg. Koił moje zszargane nerwy. Nie było w nim żadnych gwałtownych emocji, po prostu nieskazitelna czystość. Dodatkowo nie słyszałem żadnych hałasów aut czy awantur sąsiadów. Powoli stawałem się senny choć nie mogłem teraz zapaść w sen. Za niecałą godzinę powinienem się szykować do pracy. 

Jedyny pozytyw ze szkolenia tamtego alfy będzie taki, że zmuszę go do odśnieżania i sypania ziemią po ulicy. Sporo napadało tego śniegu a raczej nie zapowiadało się na to by opady się zmniejszyły. 

Nieskazitelną czystość idealnego obrazu zniszczyła grupka osób wyłaniająca się z nicości. Czterech a nawet pięciu rosłych mężczyzn ciągnęło po ziemi jednego osobnika. Kiedy zbliżyli się bliżej rozpoznałem w osobniku swojego brata Drala, a reszta to oczywiście straż nocna. Idiota. Nawet ojciec wczoraj mu zrobił awanturę by nie łaził nigdzie po zmroku ale ten wie lepiej, i nie musi się go słuchać jak jest dorosły. Taki dorosły że dalej mieszka w domu rodzinnym, porażka życiowa która nie potrafi się ustatkować i wyjść na swoje. Chociaż może to i lepiej, zapewne zniszczył by życie jakiejś biednej becie bądź omedze zmuszając do prania, gotowania, sprzątania no i dobrze by było jakby jeszcze zarabiała pieniądze.

 W strażnikach rozpoznałem Grahama reszta nosiła czapki które zasłaniały im twarze z tej wysokości. Grahama znam już kilka miesięcy, w tygodniu widzę go jakieś cztery razy, zawsze nas szybciej puszcza podczas obowiązkowego wylegitymowania. Podszedł wraz z trzema innymi do bramy wejściowej i z impetem weszli do domu. Użyli jakiegoś rodzaju klaksonu który dotarł do mojego pokoju. Poczułem ból, zasłoniłem uszy by nie oszaleć z tego hałasu. Dzięki bogu że jako omega mam trochę słabszy słuch niż alfy czy bety. Na reakcje ojca nie trzeba było długo czekać. Warczenie i darcie się nawet jak nie miał racji było to u niego normalne jak oddychanie. Tym razem mógł jednak przesadzić usłyszałem brzęk tłuczonego szkła, chwilowe warczenia i cisza. Cisza nie trwała jednak długo, usłyszałem jak matka zaczyna bronić ojca. Przewróciłem oczami. Ta kobieta jakby tylko mogła poszłaby za niego do więzienia. Wykorzystuje ją na prawo i lewo a jej się to jeszcze podoba gdyż uważa że tak powinna postępować prawdziwa żona. Wróciłem wzrokiem na ulice próbując zagłuszyć ich rozmowy poduszką którą nałożyłem sobie na głowę. 

Kontrakt  |abo| omegaverse |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz