Piąty vol.4

2K 156 5
                                    

-Teraz ja!-złapałam Luke'a za rękę nim zdążył zejść z parkietu i ignorując, jego niezadowolony jęk ułożyłam jedną jego rękę na swoim biodrze zaczynając się bujać w rytm muzyki.

-Nogi mnie bolą.

-Nie interesuje mnie to księżniczko.-zaśmiałam się chrumkając. Zawstydzona zacisnęłam usta, przymykając oczy gdy Hemmo wybuchnął głośnym śmiechem.-Nie śmiej się dupku.-żachnęłam się, jednak w żaden sposób nie uspokoiłam tym jego napadu.

-Zacznę ci mówić, świnko.

-Zaraz będziesz kwiczał razem ze mną.-zagroziłam specjalnie następując na jego nogę.

-Sadystka.-prychnął, obracając mnie dla świętego spokoju. Przecież tańczymy.

-Jest sprawa.-powiedziałam poważniejąc.

Luke na widok mojej miny także, spoważniał marszcząc brwi i czekając na to co ciekawego zamierzam mu powiedzieć.

Nie powiem, siedząc przed chwilą z Calumem i Ashem zastanawialiśmy się jak rozstrzygnąć problem który właśnie pojawił się na naszej drodze, a mówiąc dokładniej na drodze naszej młodej pary. Przez chwilę nawet myśleliśmy, by nie mówić o tym tej dwójce, ale zaraz wydało nam się to niemożliwe.

-Mamy dziennikarkę na weselu.-wypaliłam, omal się nie wywracając gdy w szoku potknął się.

-Co?-zapytał przestraszony rozglądając się dookoła.

-Calum twierdzi, że Kath, moja koleżanka z liceum która przyszła z Jack'iem ma wtyki w dziennikarstwie.

W milczeniu wpatrywałam się w bladą twarz przyjaciela, obserwując jak jego neurony prowadzą intensywny proces stykania się.

-Mój Boże.-jęknął w końcu gdy każda informacja została przez niego przetworzona.-Zabije go.

-Myślę, że Jack nic nie wie.

-Nie dość, że ta jego panna wygląda jak dmuchana lalka, pokłócił się o nią z Liz, to jeszcze gdzieś polazł, a ona tu została.

Teraz to ja stałam w szoku próbując przyswoić to o czym właśnie powiedział mi chłopak.

-Pokłócił się z Liz?

-Powiedziała mu, że lepiej, by przyszedł sam niż, by pokazywał się z nią publicznie.- W lekkim szoku pokiwałam mu głową. Nie wiem kiedy ta kłótnia miała miejsce, ale już brzmi to średnio bezpiecznie. 

-Więc co zrobimy?

-Zaprosimy ją do stolika.-wzruszył ramionami obracając mnie nim zdążyłam zaprotestować.-Najciemniej pod latarnią. Jak to mówią.-i obejmując mnie w pasie wyciągnął z grupy tańczących.-Idę poznać bratową.-mrugnął do mnie i nim zdążyłam coś powiedzieć zostawił mnie samą.

-------------------

07.03.2021

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz