-Ja pierdole Luke.-Jęknęłam widząc zakupy przyjaciela. -Wiesz, że grill to nie sam alkohol?
-Mówiłam mu.-Sierra wyszła z auta przytulając mnie serdecznie. -Cześć kochanie.-Cmoknęła mnie w policzek.-Jak Hood?
-Pewnie właśnie pali papierosa w ogrodzie korzystając, że nie mogę go teraz zobaczyć i ochrzanić.
-Nie może palić?-Luke złapał za jedną torbę i zaraz wcisnął mi ją w ręce.
-Ani pić.
-Odebrali mu cały sens życia!-Hemmings krzyknął teatralnie.
-Dzięki Lu.-Sapnęłam taszcząc torbę brzęczącą od butelek.-Co z jedzeniem?
-Kashton się tym zajął.-Sierra na szczęście trzymała rękę na pulsie.
Tym oto i sposobem dwie godziny potem jedząc potrawy z grilla siedzieliśmy przy stole rozmawiając. Ze względu na to, że Luke Hemmings to największa pokraka życiowa siedziałam na kolanach Caluma, gdyż mój serdeczny przyjaciel połamał krzesło na jakim siedział.
-Więc...-Zaczęłam zestresowana patrząc na Caluma i każdego po kolei. -Co zamierzacie teraz?
-Co zamierzamy.-Mike poprawił mnie uśmiechając się szeroko. -Nie chce być wredny...-Michael spojrzał na Crystal szczenięcymi oczami, a ja omal nie rozpłynęłam się przez tą słodycz. -Ale zamierzam korzystać z przerwy w graniu jak się da. Wyobraźcie sobie...czas z dziewczynami, rodziną, brak tej myśli z tylu głowy, że jesteśmy tu „na chwilę". Kocham koncertować, ale robimy to tyle lat bez przerwy. Może to znak?
-Szkoda tylko, że nie posłużył się twoją ręką.-Cal burknął, jednak na jego twarzy majaczył się uśmiech.
Ulżyło mi.
-Chce dziecka.
-Co!-Luke przestraszony drgnął na krześle patrząc na swoją żonę. -Sierra oszalałaś? Dwa tygodnie temu wzięliśmy ślub...
-To jedyna szansa byś był obok jak będzie dorastać.-Szatyna spojrzała na Luke'a który teraz wyglądał jakby miał umrzeć na zawał przy stole.
Zaśmiałam się sięgając po paczkę papierosów i odpalając jednego podałam mu go. Bez słowa przyjął go i wciąż patrząc się w nicość zaciągnął się tytoniem.
-To jest sprawa do przedyskutowania.-Zawyrokował w końcu.
Nikt nie śmiał się z blondyna, owszem istna z niego drama queen, lecz wszyscy na twarzach mieliśmy wyrozumiałe uśmiechy. Rozumieliśmy zarówno jego jak i Sierrę. Kobieta miała już swoje lata i coraz mniej czasu mieli na zakładanie rodziny jeśli tylko chcieli to zrobić. Kątem oka zauważyłam, że Mike i Crys wymieniają podobne spojrzenia i uśmiechy.
-A wy? Ash, Kaykay? Też korzystacie z wolności czy może...
-Skoro będziemy wszyscy razem to rozpocznę chemioterapię.-Kaykay dumnie uniosła głowę patrząc prosto w oczy Ashtona.
-Czekaj co?-Mike zbladł i zerwał się z krzesełka podchodząc do nich.
-Mam raka gardła. Na szczęście nie jest złośliwy, dotychczas próbowałam terapii celowanej, ale nie miała skutków. Więc skoro mogę mieć Ashtona przy swoim boku...rozpocznę chemię.
Łzy zamajaczyły się w oczach wszystkich. Szczególnie gdy Ash zagarnął dziewczynę w uścisk pozwalając szlochowi opuścić swoje ciało.
-Jakby wiecie co wystarczyło powiedzieć „Potrzebujemy przerwy", wszyscy wyglądacie jakbyście tylko czekali na mój wypadek.-Zaśmiałam się całując Hood'a w usta.
————————
25.03.2021
![](https://img.wattpad.com/cover/260431570-288-k435175.jpg)
CZYTASZ
The road to happiness [C.H] ✔️
FanficTexting with my idol- cześć czwarta!!!! Nigdy nie powiedziałabym, że skończę tu gdzie jestem, z właśnie nim przy boku. Calum jest wszystkim co spotkało mnie w moim życiu.