Czterdziesty drugi vol.4

1.8K 136 14
                                    

-Yaaas girl!-Dominic wydał z siebie wysoki pisk widząc jakim samochodem po niego przyjechałam.

-Cześć głupku.-Wywróciłam oczami czekając, aż zapakuje swoje rzeczy do bagażnika, a kiedy w końcu to zrobił i siadł ze mną z przodu cmoknął mnie w policzek.-To moje!-Oburzona strzeliłam go po łapach gdy sięgnął po kubek z moją mrożoną kawą.

-Jak tam Calum? Zdjęli mu gips?

Przewróciłam oczami widząc ze nic nie robi sobie z mojego zakazu i z uśmiechem na twarzy sączy mój napój. Westchnęłam i po sprawdzeniu w lusterkach bezpieczeństwa wyjechałam z parkingu.

-Dziś mu zdjęli.-Przytaknęłam na poprzednie pytanie.- Zobaczymy jak to będzie, na razie ma problemy z utrzymaniem szklanki w dłoniach.

-Słabo.

Zerknęłam na niego słysząc dość wymuszony komentarz i prychnęłam kręcąc głową.

-Co przywiało cię tak szybko do Australii? Niecały miesiąc temu stąd wyjechałeś.

-Babcia jest chora.-Uśmiechnął się smutno, a ja widząc, że ostatnio wszystkim dookoła sypie się życie poklepałam go po udzie w geście pocieszenia. -Chce spędzić z nią ostatnie dni.

-To kochane. Ja nie widziałam swoich dziadków latami, rodziców zresztą też.

-Może powinnaś to zmienić?-Zapytał niby luźno, ale wiedziałam, że niechcący ze zwykłej rozmowy rozpoczęliśmy właśnie sesje terapeutyczną.

-Nie jestem twoją pacjentką Dom.

-Poczekaj, aż wystawie ci rachunek.-Uniósł brwi drocząc się ze mną, a ja tylko przewróciłam na to rozbawiona oczami. -Będziesz miała coś przeciwko jeśli nie posiedzimy dziś razem za długo? Nie chce panikować, ale z babcią z dnia na dzień jest gorzej i nie chciałbym być na kawce podczas gdy ona...

-Przestań, odwiozę cie prosto do niej. Kawę i tak zdążyłeś mi wypić.-Parsknęłam skręcając w kierunku części miasta gdzie mieszka babka chłopaka.

Machając mu na pożegnanie czułam dziwny stres przejmujący moje ciało.

Co prawda z chłopakiem prawie nie poruszyliśmy tematu mojej rodziny, ale nawet to minimalne wspomnienie wystarczyło by zasiać w mojej głowie mnóstwo wątpliwości.

-Co najwyżej nie wyjdziesz z auta.-Szepnęłam do siebie i ostro zawróciłam na czyimś podjeździe.

Droga zajęła mi prawie godzinę, bo wybrałam możliwie najdłuższą z możliwych. Zaparkowałam auto po przeciwnej stronie ulicy patrząc na bardzo znajomy budynek.

Śmieszne jest to, że nawet nie przyszło mi na myśl nazwania tego miejsca domem.

„Dom" był w kompletnie innym miejscu.

Drgnęłam widząc jak drzwi się otwierają, a ze środka wychodzi Emma w oliwkowej sukience. Zaraz za nią pojawił się mężczyzna. Początkowo na moich ustach pojawił się uśmiech, bo byłam przekonana, że to Trevor-mój ojciec. Widząc jednak kompletnie obcą twarz poczułam jak zaczyna mi szumieć w głowie.

Czym prędzej przekręciłam kluczyki w stacyjce i odjechałam, aby tylko być jak najdalej od tych fałszywych ludzi.

————————
19.04.2021

Nawet nie będę się tłumaczyć xD po covidzie jakoś dużo rzeczy mi się w głowie poprzestawiało i no sama nie wiem. Ale to ff dokończę na pewno tak jak powinno być zakończone, a do tego jeszcze daleko.

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz