Trzydziesty ósmy vol.4

1.9K 155 23
                                    

Od wypadku mojego chłopaka minął miesiąc, właśnie zmęczona siedziałam w poczekalni w szpitalu podczas gdy jacyś medycy zdejmowali mu gips.

Od:Ash
Z KK dziś nieco słabiej, może przełożymy tę wizytę?

Westchnęłam gryząc policzek od środka.

Kaykay zgodnie z tym co zapowiedziała od miesiąca przyjmowała chemię. Okazało się jednak, że leczenie nie jest aż tak szybkie jak się spodziewaliśmy. Dziewczyna jest zjadana przez chorobę i nawet nie ma siły z tym walczyć.

Do:Ash
Ale lecicie jutro do LA? Myślę, że Michael i Crystal nie obrażą się jeśli zostaniecie.

Od:Ash
Mam być głównym świadkiem więc chyba muszę być, nie wiem co z KK.

Westchnęłam spoglądając w stronę zabiegówki skąd właśnie wychodził Calum dziwnie ruszając palcami u ręki, co chwila zaciskając i rozluźniając dłoń.

-Nins co to za mina? Twój mężczyzna nie jest już kaleką!-Uniosłam brew przewracając oczami i pozwoliłam Calumowi pocałować się w czoło.-Nie mogę się doczekać, aż wrócimy do domu i zagram coś na basie.

-Panie Hood!-Lekarz chłopaka zdawał się mieć nadprzyrodzony słuch.-Żadnej gry, dłoń nie jest jeszcze na to gotowa, póki co proszę się skupić na ściskaniu gumowej piłeczki którą panu dałem. -Zwrócił się do mnie.-Liczę, że go pani dopilnuje.

-Zrobię co w mojej mocy doktorze.-Uśmiechnęłam się grzecznie.

Z tyłu głowy wciąż jednak myślałam o Kashtonie i ślubie Mystal który przecież miał nastąpić lada dzień.

-Jak ręka?

-Wyglada dobrze.-Cal idąc w stronę wyjścia ze szpitala oglądał dłoń niemal z takim samym zafascynowaniem jak kobiety oglądają swoje pierścionki zaręczynowe. -Ale każdy ruch boli jak diabli. Nie wiem jak to możliwe, ale najgroźniejszy ruch palcem czuje w całym ramieniu.

-Cal teraz czeka cie długa rechabilitacja, pamiętasz co mówił lekarz.

-Ale nie chce mi wie wierzyć, że aż pięć lat.-Westchnął w końcu posyłając mi smutne spojrzenie tych czekoladowych oczu.

-Wiem skarbie.-Otworzyłam samochód siadając na miejscu kierowcy. -Ale musisz pamiętać, że dla twojej ręki to niemal jak nauka gry od początku. Głowa zna chwyty, ale pamięć mięśniowa nie.

-To frustrujace.-Niemal jak obrażone dziecko oparł się o fotel głośno wzdychając. -Pojedziemy coś zjeść?

-Myślę, że możemy wziąć coś na wynos i odwiedzić Asha?

-Jasne.-Pokiwał głowa z entuzjazmem, zaraz jednak uśmiech z jego twarzy zniknął.-Coś jest nie tak?

-Nie wiem czy pojadę na ślub.-Wzruszyłam ramionami zaraz unosząc palec nim Cal zdąży coś powiedzieć. -Chodzi mi o to, że Ashton powinien być na tym ślubie, ma być świadkiem, a Kay nie dźwignie takiej podróży.

-I chcesz mnie puszczać samego?

-To będzie test wierności, czy nowa rączka klei się do obcych kobiet bardziej niż stara.-Mrugnęłam do chłopaka, niechcący wywołując jego jeszcze cięższą minę.

-Nina ja nie...

-Jest okej Calum.-Chwyciłam go za dłoń ściskając ją lekko. -To był żart. Głupi żart.

-Kocham cie.

-Kocham cie.

————————————

04.04.2021

TAK WIEM, ŻE DŁUGO MNIE NIE BYŁO.

Ale covid morderca nie ma litości no i ledwo jestem w stanie utrzymać przytomność przez dłużej niż pół godziny.

Wesołych świąt! Smacznego jajka i no mokrego dyngusa.

Nie wiem kiedy kolejny rozdział 🤷‍♀️

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz