Dzwudziesty piąty vol.4

1.7K 140 19
                                    

Operacja rekonstrukcji dłoni mojego chłopaka trwała wieki, a dokładnie pięć godzin i nie było widać końca.

Odesłałam kogo się da do domów, bo na nic Calumowi wsparcie ledwo żywych przyjaciół w poczekalni. Jedynie Ashton uparł się ze mną zostać. Nawet Mali odpuściła, a rodzice zawieźli ją do domu.

-Chcesz iść po kawę?

Ledwo żywa uniosłam wzrok na Ashtona spoglądając w jego zmęczone bursztynowe oczy.

-Jasne.

Podróż do automatu odbyła się jednak w idealnej ciszy, dopiero gdy powróciliśmy do pokoju i w takiej samej atmosferze zaczęliśmy pić nie wiem już którą kawę postanowiłam się odezwać.

-Ash, nie chcę cię przypierać do ściany, ale widzę od dawna, że coś jest nie tak.

-A mówisz o...?-Zapytał czekając na to aż rozwinę swoją wypowiedź.

-Czy coś jest z Kaykay?-Papierowy kubek zatrzymał się w drodze do jego ust, a Ash westchnął przymykając oczy.

Widziałam w tym wszystkim niewyobrażalny ból.

Odstawiłam kawę i chwyciłam go za dłoń licząc, że chociaż w ten sposób okaże mu wsparcie.

-Kk ma raka.-Bez zbędnych ceregieli zrzucił na mnie bombę.

Przez chwilę siedziałam zszokowana patrząc na najlepszego przyjaciela mojego Caluma.

-Boże Ashton, tak mi przykro.-Wydukałam, a on skinął głową.

-Nie mów jej, że wiesz. Z niewiadomych przyczyn ona nie chce nikogo tym obarczać. Tłumaczyła się, że to ślub Lierry i nie można im mówić takich rzeczy, potem, że ślub Mystal. Jakbym mógł wstał i ogłosiłbym to teraz, ale powie, że wystarczająco przeżywamy wypadek Caluma. Ona udaje, że wszystko jest świetnie...-Zawiesił głos odkładając kubek. Chwilę później chłopak pękł przede mną. -Ale nie jest. Bierze udział w jakiejś eksperymentalnej terapii, bo nie chce przyjmować chemii mimo, że rak jest łagodny, a ona na pewno pomoże.

Podałam mu husteczki ze stołu które co prawda były przyniesione dla mnie, ale teraz to on ich potrzebował.

-Musicie powiedzieć reszcie. Nie możesz nosic na sobie tego ciężaru. Jak długo masz udawać, że wszystko okej kiedy tak naprawdę...

-Kiedy tak naprawdę mogę ją stracić.-Dokończył za mnie cześć zdania której bałam się wypowiedzieć. -To jest jej choroba, nie mam prawa za nią decydować.

-Porozmawiam z nią, powiem, że sama się domyśliłam.

-Dziękuję.

-Będzie dobrze Ash.

-Wszytko będzie dobrze.

——————————-
21.03.2021

Dziękuje za tyle miłych słów, już możemy zapomnieć o sprawie myśle, że się więcej nie powtórzy.

@Calumiara napisałaś do mnie na priv, a ja nie mam możliwości odpowiedzieć 😰

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz