Dwudziesty drugi vol.4

1.7K 141 10
                                    

-Mija strasznie dużo czasu.-Wydukałam czując jak zaczynam marznąć.

-Rączki.-Dominic zaczął wsuwać na mnie swoją bluzę.

Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.

Ledwo znałam tego człowieka, a okazał mi całe potrzebne wsparcie.

-Dzięki.-Szepnęłam przytulając Mali która także zaczynała trząść się z zimna. -Mali ja nie wiedziałam...

-Wiem. To miała być niespodzianka.-Przerwała mi przytulając mnie mocno i pozwalając spłynąć kilku łzom.

Po dobrych czterech godzinach płaczu prędzej powiedziałabym, że się odwodniłyśmy niż, że wciąż mamy w sobie pokłady łez.

-Dziewczyny.-Dom zerwał się na nogi wypatrując czegoś na wodzie. -Coś tu płynie.

Miał racje. W stronę brzegu zbliżało się pięć łodzi.

W sekundę na plaży zrobiło się poruszenie, a kiedy łodzie ratunkowe zaczęły dobijać do brzegu ludzie zaczęli cisnąć się w ich stronę by sprawdzić czy ich bliscy są na miejscu.

-Proszę się odsunąć!-Pewien mężczyzna krzyczał przez megafon.-Wszyscy pasażerowie zostaną przewiezieni do szpitala w celu sprawdzenia ich stanu. Na chwilę obecną cztery osoby są w stanie ciężkim wymagającym natychmiastowej pomocy medycznej. Zostali zabrani helikopterami prosto do najbliższego szpitala.

-Mój Boże.-Mali-Koa spanikowana trzymała mnie za rękę druga zasłaniając sobie usta.

-Wszyscy przeżyli, nie mamy żadnej ofiary śmiertelnej.

Westchnęłam z ulgą i zaraz zaczęłam wypatrywać wśród wychodzących pasażerów Caluma.

-Gdzie on jest?

-Caluma tu nie ma.-Podskoczyłam na dźwięk głosu młodej dziewczyny.

-Jak to go nie ma?!-Mali nie panowała nad emocjami i zaczęła krzyczeć na dziewczynę.

-Helikopter zabrał go tylko jak uwolnili go spod  boku samolotu.

Cała ulga jaką dopiero czułam zniknęła w ciągu sekundy.

-Calum jest jedna z tych czterech osób w stanie ciężkim?-Mimo, że pytałam siebie dziewczyna ze łzami w oczach mi to potwierdziła.

-Co z nim?

-Wydawało się, że wszystko okej, na początku rozmawiał, potem gdy uwalniani go z zakleszczenia stracił przytomność.

-Musimy jechać do szpitala.-Dominic sprowadził mnie na ziemie. Bez słowa ruszyliśmy w stronę drogi już zamawiając kolejną taksówkę.

-Nina!-Dziewczyna krzyknęła za mną. Nie dziwiło mnie, że zna mnie bądź Mali. Prawdopodobnie była fanką zespołu. -On przeżyję, ale nie wiem...

-Nina musimy iść!-Mali wściekła na to, że się zatrzymałam by słuchać fanki Caluma szarpnęła mnie za rękę.

Koniec końców nie usłyszałam co dziewczyna chciała mi przekazać. Nie było na to czasu.

——————————
21.03.2021

🙌🙌🙌🙌 Proszę mnie nie bić

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz