Ósmy vol.4

1.8K 122 4
                                    

Jęknęłam niezadowolona słysząc walenie do drzwi, bo pukaniem tego nie można nazwać.

-Przysięgam nie wiem które to, ale zabije nawet nie patrz...-zaczęłam się odgrażać ruszając w stronę wyjścia z pokoju.

Po dosyć wyczerpującej nocy z Calumem byłam naprawdę wykończona i jedyne o czym myślałam to sen.

-Kto was nauczył nachodzić ludz...-ugryzłam się w język jednoczenie rumieniąc na widok Liz i Andrew. -O hej!-panicznie zaczęłam wygładzać włosy, a słysząc śmiech przyszywanego ojca obojgu posłałam tylko przepraszające spojrzenie.

-Na pewno jej nie urodziłaś? Wyglada jak nasza.-marszcząc brwi uśmiechnęłam się do mężczyzny nie bardzo wiedząc co ma na myśli.

-Dopiero odwiedzaliśmy Luke'a i Jack'a i wyglądali kropka w kropkę identycznie.- wyjaśniła Liz śmiejąc się pod nosem.

-A nie! Jack nie miał malinek rozsianych po całej szyi.-robiąc wielkie oczy zaczęłam zasłaniać szyje włosami czym wywołałam tylko większy wybuch śmiechu z ich strony.

-Coś się stało?-zapytałam chcąc jednak wiedzieć z jakiego to powodu stoimy w progu ucinając sobie tą iście rodzicielską pogawędkę.

-Szukaliśmy towarzystwa na śniadanie, ale widzę, że wy już swoje mieliście. 

Słysząc jęk Caluma połączony ze śmiechem dopiero teraz połączyłam do czego pije Andrew.

-Boże tato.-zażenowana przetarłam twarz, podczas gdy oni wydawali się mieć szaloną rozrywkę. -Odpuszczę sobie śniadanie. Spróbujcie z Benem może on się nada.-uśmiechnęłam się, a słysząc ich śmiech zamknęłam za sobą drzwi.

Oparłam się o ścianę obok nich i wielkimi oczami spojrzałam na Caluma który zaspany przyglądał mi się spod kołdry. Wyglądał uroczo tak zakopany w pościeli.

-Andrew nie ma racji.-powiedział robiąc podkówkę z ust.

Przekręciłam kluczyk w zamku i podeszłam do niego wpychając swoje zimę ciało pod pierzynę.

-Nie ma racji z czym?-spytałam już na pół drzemiąc, bo okazało się, że wystarczyło przyłożyć głowę do poduszki i już zasypiałam.

-Nie zjadłem śniadania.

Parsknęłam kręcąc głową.

-Musisz więc obejść się smakiem.-ogłosiłam wtulając się w jego klatkę piersiową.-Dobranoc. Kocham cie.

-Kocham cie.-powtórzył dodając do tego delikatny pocałunek na moim czole.

——————————
16.03.2021

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz