-Lotniskowa kawiarnia ci pasuje?-Zapytał mnie chłopak na co wzruszyłam ramionami zgadzając się. -Co chcesz? Czekaj!-Krzyknął kiedy tylko otworzyłam usta. Rozbawiona patrzyłam jak przygląda mi się mrużąc oczy i robiąc kaczy dziubek. -Carmelowe Latte na podwójnej kawie?-Zapytał, a uśmiech z mojej twarzy zastąpiło zdziwienie.
-Mam się bać?
-Czyli zgadłem?-Zapytał podekscytowany, a ja tylko skinęłam głową przyglądając mu się.- To teraz ty.-Wyczekująco patrzył na mnie.
Weschnęłam robiąc motorem z ust.
-A, bo ja wiem? Powiedziałabym, że zwykłe Americano, ale chyba jesteś nieco barwniejszą postacią niż myślałam.
-Właściwie prawie trafiłaś.-Ruszył do kasy, a ja zaraz za nim. Uśmiechnął się lekko do dziewczyny stojącej za ladą.-Poprosimy duże carmelowe latte na podwójnej kawie, Americano, ale z zimnym niespienionym mlekiem mlekiem i dwa kawałki...-Zawahał się patrząc na wystawę ciast tuż obok kasy.-Sernika czekoladowego. Płacę kartą.
-Ale...-Nim zdążyłam przypomnieć, że przecież to ja miałam zapłacić chłopak zbliżył swoją kartę idąc do jednego z wolnych stolików. -Ja miałam stawiać kawę. -Bąknęłam siadając, a ciemnowłosy tylko machnął ręką.
-No więc Nina.- Zaczął podpierając brodę na ręku. -Co robisz w słonecznej Australii i gdzie twój chłopak? No i dlaczego puścił cie tu samą?
Zdekoncentrowana uniosłam brew przyglądając mu się z lekkim uśmiechem na ustach który świadczył o tym, że czuję się dość...dziwnie?
-Studiuje marketing i zarządzanie.-Przyznałam szczerze, a on skinął głową dając mi znać, że mnie słucha.-No, a mój chłopak został w LA, bo tam mieszka. Jak skończę rok to przenoszę się do niego.
-Związki na odległość to tragedia.-Skinął głową, a po wyrazie jego twarzy miałam wrażenie, że dobrze wie o czym mówi. -Ja- dla wzmocnienia wskazał na siebie palcem- odwiedzam rodzinę, właściwie przyleciałem lot przed tobą, szedłem do palarni i wpadłem na ciebie.
Teraz to ja w ciszy kiwałam głową. Mój telefon nagle zaczął dzwonić, uśmiechnęłam się do chłopaka przepraszająco i wstałam, by odebrać połączenie. Zdziwiłam się nieco widząc imię mojego chłopaka na wyswietlaczu, ale bez zwlekania odebrałam połączenie.
-Co jest Cally?
-Ty mi powiedz co jest Nina.-Ostry ton głosu Caluma nieco mnie zaskoczył.
-Jak to co? Nie rozumiem o co się złościsz.
-Z kim ty siedzisz na jakiejś kawusi?
-Boże naprawdę? -Zmęczona westchnęłam kręcąc głową. Spojrzałam kontrolnie na Dominica jednak ten zajęty dłubał w telefonie pijąc swoją kawę. -Wpadliśmy na siebie na lotnisku, wylał na mnie kawę i zaproponował, że opłaci pralnie, wiec ja zaproponowałam kawę. Skąd ty to w ogóle wiesz?
-Bo mam fanki i na Twitterze jest pełno zdjęć mojej dziewczyny z jakimś obcym facetem który ma na sobie moją bluzę.
Ponownie westchnęłam przewracając oczami.
-Chcę tę bluzę z powrotem.-W tym momencie doskonale wyobraziłam sobie jak chłopak staje tuż przede mną i nie dość, że przytłaczając mnie swoim wzrostem to jeszcze posyła mi wyzywające spojrzenie.
-Dobrze odzyskasz bluzę.- Pokiwałam mu głową mimo, że nie mógł tego zobaczyć.
-I masz zadzwonić jak będziesz w domu.
-Lubie jak jesteś zadrosny, chociaż teraz trochę przesadzasz.
-Moja dziewczyna jest na innym kontynencie. Nic w tym dziwnego.- Uśmiechnęłam się słysząc zmianę w jego głosie. -Zadzwonisz?
Ruszyłam do stolika pociągając łyk kawy.
-Zadzwonię.-Przytaknęłam.-Idź spać, kocham cię.
-Też cię kocham.
-Chłopak?-Zdziwienie w głosie Dominica było wręcz namacalne.-Masz jakiś radar? Podsłuch?
—————————
17.03.2021I co dalej #jebaćdominica ?
CZYTASZ
The road to happiness [C.H] ✔️
FanfictionTexting with my idol- cześć czwarta!!!! Nigdy nie powiedziałabym, że skończę tu gdzie jestem, z właśnie nim przy boku. Calum jest wszystkim co spotkało mnie w moim życiu.