Sprzątając kubki po herbacie i talerze po cieście przywiezionym przez Joy stałam w kuchni ładując wszystko do zmywarki.
-Nina?! Gdzie są rzeczy do grilla?
-Przypominam ci, że to twój dom!-Odkrzyknęłam zaraz słysząc jego kroki. Po chwili pojawił się w kuchni.
-Ale to raczej ty tu mieszkasz, a nie ja.-Uśmiechnął się do mnie, a ja parsknęłam kręcąc głową.
-W skrzyni, w altance.
-Kocham cię!-Krzyknął i tyle go tu było.
Reszta zespołu wraz z wybrankami serca miała pojawić się za dwie godziny wiec było dużo czasu. Nie było potrzeby by Cal już to szykował.
Wstawiłam zmywarkę i wyszłam na taras. Okazało się, że miałam genialne wyczucie czasu, bo od razu usłyszałam brzdęk metalu i soczyste klniecie Caluma.
-Cally?-Szybko znalazłam się w miejscu gdzie chłopk wściekły leżał na ziemi. Wegiel do grilla był rozszywany zarówno na nim, brudząc go, jak i dookoła, a grill leżał na ziemi. -Skarbie...-Zaczelam zbierać odłamki czarnej masy.
-Zostaw to Nina, umiem rozpalić pieprzony grill.
-Calum...
-Zostaw to!
Obydwoje zamarliśmy. Calum nigdy na mnie nie krzyczał, co najwyżej ja na niego podczas kłótni, ale nigdy, żadne z nas nie wyładowywało się na drugim.
Wstałam zagryzając dolną wargę. Nie mam powodu do płaczu i nie zamierzam tego robić, co nie zmienia faktu, że poszułam się dziwnie.
-Boże Nins przepraszam.-Wydukał kiedy w końcu udało mu się podnieść.-Po prostu nie chce być pierdoloną kaleką...
Nie zważając na to, że cały jest brudny przylgnęłam go niego mocno obejmując go w pasie.
-Nie jesteś kaleką, wiem, że teraz nie masz jednej ręki, ale to minie skarbie. Musisz w tym czasie dać mi sobie pomóc.
Czułam jak drży opierając brodę na czubku mojej głowy. Obejmował mnie prawą ręką podczas gdy lewa bezwładnie zwisała wzdłuż ciała.
-Co ze mnie za mężczyzna skoro nie umiem nic zrobić sam?
Oh więc o to chodzi?
-Cally-stanęłam na palcach łapiąc w dłonie policzki chłopaka i zmuszając by patrzył mi w oczy. -Kocham cie. Zrozumiesz? To wszystko spotkało cie, bo leciałeś do mnie. Mam obowiązek i chcę ci pomagać.
-A jak nigdy nie wrócę do grania?
-Wrócisz.-Powiedziałam stanowczo.
Przez chwilę mierzyliśmy się na spojrzenia, aż nagle oboje niczym wygłodniałe wilki rzuciliśmy się na siebie.
Nasze usta i języki od razu odnalazły wspólny rytm. Poczułam jak Cal ugina lekko kolana i zdrową ręką łapie mnie za pupę, by unieść mnie na wysokość swojego pasa. Ułatwiłam mu to podskakując lekko i owijając nogi wokół jego pasa.
-Ile mamy czasu?-Spytał między pocałunkami kierując swoje kroki w stronę domu.
-Wystarczająco.
———————————
24.03.2021
CZYTASZ
The road to happiness [C.H] ✔️
FanfictionTexting with my idol- cześć czwarta!!!! Nigdy nie powiedziałabym, że skończę tu gdzie jestem, z właśnie nim przy boku. Calum jest wszystkim co spotkało mnie w moim życiu.