Trzydziesty trzeci vol.4

1.9K 159 3
                                    

Sprzątając kubki po herbacie i talerze po cieście przywiezionym przez Joy stałam w kuchni ładując wszystko do zmywarki.

-Nina?! Gdzie są rzeczy do grilla?

-Przypominam ci, że to twój dom!-Odkrzyknęłam zaraz słysząc jego kroki. Po chwili pojawił się w kuchni.

-Ale to raczej ty tu mieszkasz, a nie ja.-Uśmiechnął się do mnie, a ja parsknęłam kręcąc głową.

-W skrzyni, w altance.

-Kocham cię!-Krzyknął i tyle go tu było.

Reszta zespołu wraz z wybrankami serca miała pojawić się za dwie godziny wiec było dużo czasu. Nie było potrzeby by Cal już to szykował. 

Wstawiłam zmywarkę i wyszłam na taras. Okazało się, że miałam genialne wyczucie czasu, bo od razu usłyszałam brzdęk metalu i soczyste klniecie Caluma.

-Cally?-Szybko znalazłam się w miejscu gdzie chłopk wściekły leżał na ziemi. Wegiel do grilla był rozszywany zarówno na nim, brudząc go, jak i dookoła, a grill leżał na ziemi. -Skarbie...-Zaczelam zbierać odłamki czarnej masy.

-Zostaw to Nina, umiem rozpalić pieprzony grill.

-Calum...

-Zostaw to!

Obydwoje zamarliśmy. Calum nigdy na mnie nie krzyczał, co najwyżej ja na niego podczas kłótni, ale nigdy, żadne z nas nie wyładowywało się na drugim.

Wstałam zagryzając dolną wargę. Nie mam powodu do płaczu i nie zamierzam tego robić, co nie zmienia faktu, że poszułam się dziwnie.

-Boże Nins przepraszam.-Wydukał kiedy w końcu udało mu się podnieść.-Po prostu nie chce być pierdoloną kaleką...

Nie zważając na to, że cały jest brudny przylgnęłam go niego mocno obejmując go w pasie.

-Nie jesteś kaleką, wiem, że teraz nie masz jednej ręki, ale to minie skarbie. Musisz w tym czasie dać mi sobie pomóc.

Czułam jak drży opierając brodę na czubku mojej głowy. Obejmował mnie prawą ręką podczas gdy lewa bezwładnie zwisała wzdłuż ciała.

-Co ze mnie za mężczyzna skoro nie umiem nic zrobić sam?

Oh więc o to chodzi?

-Cally-stanęłam na palcach łapiąc w dłonie policzki chłopaka i zmuszając by patrzył mi w oczy. -Kocham cie. Zrozumiesz? To wszystko spotkało cie, bo leciałeś do mnie. Mam obowiązek i chcę ci pomagać.

-A jak nigdy nie wrócę do grania?

-Wrócisz.-Powiedziałam stanowczo.

Przez chwilę mierzyliśmy się na spojrzenia, aż nagle oboje niczym wygłodniałe wilki rzuciliśmy się na siebie.

Nasze usta i języki od razu odnalazły wspólny rytm. Poczułam jak Cal ugina lekko kolana i zdrową ręką łapie mnie za pupę, by unieść mnie na wysokość swojego pasa. Ułatwiłam mu to podskakując lekko i owijając nogi wokół jego pasa.

-Ile mamy czasu?-Spytał między pocałunkami kierując swoje kroki w stronę domu.

-Wystarczająco.

———————————
24.03.2021

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz