Dwudziesty vol.4

1.7K 136 27
                                    

Próbowałam łapczywie oddychać pragnąc niezbędnego do życia powietrza. Łzy po moich policzkach spływały wodospadami.

-Nina?

Głos Dominica słyszałam niemal jak przez mgłę. Obraz przed moimi oczami też zaczął się zamazywać.

-Kim ty w ogóle jesteś?

-Przyjacielem, ona ma atak paniki!-Nawet krzyk chłopaka ledwo do mnie docierał. -Nina.-Kucnął przede mną łapiąc w dłonie moje policzki. -Hej mała spójrz na mnie.- Miałam wrażenie, że moje oczy, ze mną nie współpracują. Szukałam go spojrzeniem, ale nie mogłam namierzyć. -Oddychaj spokojniej. Głęboki wdech...i wydech.-Mówił do mnie próbując pomóc zapanować mi nad atakiem paniki.

Nie wiem ile czasu minęło, ale udało mu się. Mój oddech wrócił do normy, a ja powili zaczynałam widzieć normalnie na oczy.

-Wszystko okej?

-Jak cokolwiek może być okej?-Zapytałam płacząc.-Mój Calum...

-Musimy jechać na lotnisko.-Mali wtrąciła się do rozmowy przypominając mi, że też tu jest i cierpi tak samo jak i ja. My byliśmy parą, ale Calum był jej bratem.

I dlaczego do cholery mówię w czasie przeszłym?

Jest.

Nic mu nie jest.

-Zamówię taksówkę.-Dominic zaproponował wstając. Miał rację, oboje piliśmy, a mnie i Mali targały zbyt ciężkie emocje.

Gdy dotarliśmy na lotnisko wszędzie było pełno ludzi. Pojawiła się nawet policja.

Krzyk.

Płacz.

Pytania.

Wszystkie te dźwięki mieszały się ze sobą sprawiając, że czułam jak serce łamie mi się na milion kawałeczków.

Drgnęłam czując wibracje na nodze. Szybko wyjęłam telefon licząc na to, że Calumowi nic nie jest, że wcale nie leciał tym samolotem i że to on właśnie dzwoni.

„Luke"

Nigdy nie byłam tak zawiedziona widokiem swojego przyszywanego brata.

-Luke.

Odebrałam nie siląc się na żadne głupie przywitania.

-Nina wiesz, że Cal...

-Tak do cholery! Dlaczego nie pojechałeś do niego wcześniej. Musieliście wiedzieć, że chce tu przylecieć! Dlaczego pozwoliliście mu wsiąść do tego pieprzowego samolotu.

Byłam tylko człowiekiem i potrzebowałam znaleźć kogoś kogo mogę obarczyć całym złem które mnie spotyka.

-Nina kochanie, za pół godziny mamy samolot, lecimy do ciebie nie będziesz z tym wszystkim sama.

-Nie Luke proszę.-Załkałam mając wrażenie, że zaraz cały mój świat się rozpadnie. -Nie wsiadajcie do samolotu proszę cie.

Czułam na sobie wzrok Dominica. Mali rozmawia zapłakana z jakimś mężczyzna ubranym w uniform pracownika lotniska.

-Nina, uspokój się.-Dom pocieszająco ułożył dłoń na moim ramieniu, a ja przytuliłam się do niego mocząc łzami jego koszulkę.

-Nawet do mnie nie napisał. Nie pogodziliśmy się. Byliśmy pokłóceni, a on...

-Nie wziął telefonu. Błagam cie nie zakładaj najgorszego, może wodowali, musieli gdzieś awaryjnie lądować?

„Uwaga podaje komunikat lot z Los Angeles do Sydney...

———————————
20.03.2021

OKEJ SAMA JESTEM W EMOCJACH NIE KRZYCZCIE NA MNIE BO PIERWSZY RAZ PISAŁAM COŚ ZE ŁZAMI W OCZACH

The road to happiness [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz