✯4✯

426 27 0
                                    

Podbiegłam do drzwi, przy których wcześniej miałam przyjemność siedzieć, otwierając je na rozcież i wbiegając do pomieszczenia.

Spojrzałam po wszystkich podejrzliwie, przerażonym wzrokiem. Wiedziałam, że to ja jestem tu główną przyczyną tego zbiorowiska. Mimo wszystko musiałam grać w swoją grę.

- Co się stało? Wszystko w porządku? - zapytałam nieco zbyt roztrzęsionym głosem. Mając nadzieję, że uwierzą, że nic nie wiem- Nic ci nie jest? - tym razem skierowałam to pytanie bezpośrednio do Lydii.- Stiles był naprawdę zaniepokojony, ja też byłam przerażona. Zachowywałaś się jakbyś zobaczyła ducha. Jesteś cała blada.- spojrzałam po wszystkich, a w oczach paru z nich zauważyłam ten sam wzrok co rano. Udałam zmieszaną i znów przyśpieszyłam bicie serca, aby ci słyszący moje tętno uwierzyli w bajeczkę o strachu jaki odczuwałam w trosce o samopoczucie rudowłosej.

- Wszystko dobrze. Lydia dostała...ataku paniki - wytłumaczył mi spokojnie Stiles, zacinając się na powodzie ich zebrania.

- To nie wyglądało na atak paniki. Raczej jak PTSD. Liam mówił, że źle się dziś poczułaś,. Stało się coś poważnego? Może to dlatego?- podpowiedziałam jakbym nie wiedziała, że właśnie próbowali mi sprzedać jakąś bajeczkę bym się teraz nie wtrącała. Jednak ja chciałam, aby myśleli, że jestem niczego nieświadoma.

- Nie, nie. Wszystko ze mną dobrze. Masz racje to pewnie jakieś przejście mnie tak dotknęło - zerknęła na mnie i wymusiła lekki uśmiech, którym mnie obdarzyła.- Sam, tak?- spytała niepewnie.

- Tak - przytaknęłam.

- Sekretarka prosiła bym cię oprowadziła po szkole. Podobno masz jeszcze problem z orientacją. Pomogę ci się zaklimatyzować. Poproszono mnie do tego ze względu na moje dobre oceny. Jak nie będzie mnie na paru lekcjach nic się nie stanie.- stwierdziła dziewczyna. Gdyby nie moje zadanie mogłabym się z nią zaprzyjaźnić, była naprawdę miła.

- Miło mi. Bardzo docenia każdą pomoc, bardzo by mi to pomogło. Narazie musiałam korzystać z pomocy Stiles'a i Liam'a.- oznajmiłam i spojrzałam na bruneta, który czując sobie na mój wzrok ciepło nie uśmiechnął.

Nagle dziewczyna zaczęła wstawać. Gwałtownie się przy tym chwiejąc, praktycznie upadła na ziemię. Na szczęście dziewczyny Scott zdążył ją złapać i postawić ponownie.

- Napewno dobrze się czujesz? Wyglądasz strasznie blado.- oświadczyłam, ruszają krok w jej stronę.

- Tak. Potrzebuje tylko powietrza. - westchnęła i podeszła do mnie wystawiając dłoń w moją stronę.- Jestem Lydia Matrin, nie zdążyłam się przedstawić rano - przedstawiła się rudowłosa.

- Samanta Jones - uścisnęłam dłoń podając fałszywe nazwisko. Na to miałam zapisane inne akta, z wymyślonym życiorysem i historią. Nieźle się bawiłam, wymyślając sobie idealne życie w idealnym domu z idealną rodziną. Było wtedy przynajmniej mniejsze ryzyko na wpadkę. - My się jeszcze nie znamy - rzuciłam do wysokiego bruneta z tatuażem na bicepsie u lewej ręki.

- Scott McCall - uśmiechną się szczerze.

- Mason Hewitt - po Scott'cie przedstawił się na oko młodszy o rok ciemno skóry nastolatek. Kojarzyłam go z papierów jakie czytałam, ale nigdy nie zagłębiałam się w jego kartoteki.

- Miło mi - podałam rękę i nią lekko potrząsnęłam.

- Malię, Stiles'a i Liam'a już znasz. Więc nie trzeba ich specjalnie przedstawiać - skwitował Scott.- A to jest Theo - oznajmił pokazując na chłopaka. Nastolatek zdawał się nie interesować moją obecnością. Co w zasadzie w wzajemnością, jednak niestety dla pracy trzeba było się poświęcić, co nie? Zrobiłam minę zbitego psa i odwróciłam wzrok patrząc na pozostałą paczkę.

Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz