Stiles
Skręciłem gwałtownie za ścianę, widząc jak w moim kierunku idzie znajomy mi lekarz w towarzyskie Melisy. Dyskutowali oni o czymś między sobą, mijając mnie nieświadomie i chodząc do jednej z sal operacyjnych. Westchnąłem z ulgą, wychodząc z ukrycia i ponownie kierując w stronę recepcji.
Kiedy dotarłem do celu, przy biurku nikogo nie było. Najwyraźniej pielęgniarka odpowiedzialna za rejestracje pacjentów musiała zrobić sobie przerwę i wyszła.
Rozejrzałem się dookoła upewniając, że nikt mnie nie zauważy i wszedłem za blat, chcąc usiąść na jednym z wygodnych krzeseł i włączyć komputer. Na moje nieszczęście potknąłem się o jeden z wystających elementów podłogi i runąłem na ziemie, robiąc tym straszny hałas.
Chwyciłem się za bok czując w tym miejscu okropny ból, a drugą dłonią zakryłem usta, usiłując stłumić w ten sposób krzyk bólu. Następie chwyciłem za róg biurka, pod którym leżałem i usiadłem na krześle, odpalając listę pacjentów i szybko ją przeglądając.
Nagle zauważyłem jak, z jednego z pokoi wychodzi roześmiana kobieta, kierująca się prosto w moim kierunku. W tym samym momencie odnalazłem interesującą mnie informacje i wyłączyłem komputer chowając się za nim. Zszedłem ze swojego miejsca i schowałem się za nim, patrząc jak młoda pielęgniarka podchodzi do biurka i je obchodzi.
Kiedy usiadła za blatem mnie już tam nie było. Opierałem się o ścianę za mną, próbując zapamiętać numer pokoju, w którym leżała blondynka.
- Pokój numer 487, pokój 487, 487...- powtarzałem w myślach, starając się nie zapomnieć. Następnie wstałem na nogi i jakby nigdy nic wróciłem do swojego pokoju, aby móc się przygotować.
Uśmiechnąłem się dumnie z pracy jaką wykonałem i zamknąłem drzwi pomieszczenia, do którego właśnie wszedłem. Ponownie rozejrzałem się po nim, robiąc szybki skan małego pokoju. Na fotelu, w którym wcześniej drzemał mój tata, zauważyłem torbę, którą ten musiał dla mnie zostawić.
Gdy ją otworzyłem, w środku znalazłem pare czystych ubrań, potrzebnych rzeczy, a w tym i szczoteczkę do zębów, na której widok, aż się uśmiechnąłem. Naprawdę pomyślał o wszystkim.
Wyjąłem z niej pare spodni i luźny t-shirt, a na to włożyłem jeszcze ciemną bluzę. Ponownie włożyłem buty, które musiałem na chwile zdjąć i wszedłem do łazienki, aby umyć zęby. Spojrzałem na swoje odbicie w niewielkim lustrze, powieszonym na ścianie nad zlewem i nieco się skrzywiłem.
Nie wyglądałem najlepiej. Podniosłem bluzę i bluzkę, aby móc w całości się obejrzeć. Miałem poobijaną twarz i liczne siniaki na rękach i brzuchu. W jednym z miejsc, miałem owinięty bandaż wokół boku, który mnie tak bolał.
Skrzywiłem się po dotknięciu go dwoma palcami i szybko opuściłem ubrania. Następnie przemyłem twarz zimną wodą i zabrałem się za mycie zębów. Gdy skończyłem wytarłem twarz w szary ręcznik i wyszedłem, idą w stronę łóżka. Zgarnąłem z niego swój telefon i ponownie wyszedłem z pokoju, tym razem w poszukiwaniu Sam.
***
Szedłem pośpiesznym krokiem, z kapturem na głowie, omijając jak najwięcej lekarzy i pielęgniarek na ile się dało. Nie było to jednak proste.
Mój wzrok kierował się na numer sali za każdym razem jak jakąś mijałem i sprawdzał czy to napewno, nie ta której szukam.
Mijałem właśnie pokój o numerze 483, nie były one jednak ponumerowane po kolei i nie wiedziałem jak długo mi to jeszcze zejdzie. Nie miałem wiele czasu, zanim lekarze lub moi bliscy zorientowali się, że nie ma mnie w swoim pokoju.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...