✯33✯

197 13 0
                                    

- Rodzice?- zapytałam niedowierzając co właśnie usłyszałam.

- Może dajmy im chwile prywatności.- powiedział stanowczo Stilinski do agenta, na co ten przytaknął i oboje wyszli. Chwile potem czerwone światełka przy kamerach zgasły, co oznaczało, że rzeczywiście zostawili nas samych. Wyrazy twarzy moich rodziców od razu złagodniały i z poważnych zmieniły się na utęsknione.

- O mój Boże...- nie wytrzymałam. Mimo wszelkich prób zatrzymania zimnej krwi, po moich policzkach zaczęły cieknąć pojedyncze krople łez.- To wy?

- Skarbie...- rzuciła „mama" i podeszła, by mnie przytulić. Mężczyzna za nią, uśmiechnął się do mnie i skiną głową na przywitanie.- Tak tęskniliśmy.- mówiła.- Szukaliśmy was po całym świecie.- WAS. Te słowa odbiły się w mojej głowie o każdą ze ścian i krążyły, dudniąc w niej jak echo. Łzy kapiące mi na koszulkę przybrały na ilości, a mima z niedowierzającej wyraźnie posmutniała.

- Mamo, tato...- zaczęłam, gdy ci patrzyli na mnie z lekkim niepokojem.- Chuck...on, on nie żyje.- powiedziałam patrząc na ich twarze. Kobieta momentalnie się spięła, a w jej oczach dało się dostrzec pare łez, które szybko wytarła i spoważniała. Mężczyzna za to spuścił głowę, nie ukrywając bólu jaki czuł. Między nami zapanowała cisza.

- J-jak...?- zapytała cicho brunetka. Westchnęłam przeciągane i wytarłam policzki ręką.

- Zmarł pół roku temu. Został postrzelony...- rzuciłam już bez emocji.- Przed śmiercią prosił mnie o coś.- dodałam po chwili namysłu. Oboje spojrzeli po sobie i w tym samym momencie, na moją.- Kazał sobie obiecać, że o czymś wam powiem. Przekaże.- kontynuowałam. Ponownie westchnęłam i zaczerpnęłam powietrza do płuc w obawie, że mi go zabraknie.- Kazał mi obiecać, że powiem wam jak dzielny był. Gdy umierał, gdy uciekaliśmy, albo jak żyliśmy. Chciał byście byli z niego dumni.- oznajmiłam.- Z niego i mnie.

- Och...kochanie...JESTEŚMY. Cholernie dumni.- zapewniła ciemnooka. Znów wstała i podeszła, by mnie przytulić, jednak tym razem ją powstrzymałam. Zdziwiona popatrzyła na mnie pytająco, ale ja sobie nic z tego nie zrobiłam. Popatrzyłam na nią srogo i odwróciłam wzrok, w ten sam sposób patrząc na ojca.

- Tylko dlaczego was nie było przy nas? Gdzie byliście i dlaczego nic nie zrobiliście, kiedy żyliśmy w ten sposób?- zmarszczyłam brwi patrząc na nich wrogo.- Przez całe dziesięć lat. Kiedy ja i Chuck tułaliśmy się po świecie, gdzie WY byliście? Co robiliście?- z każdym zdaniem patrzyłam na nich jeszcze bardziej zdenerwowana. Całe szczęście, smutek, zdezorientowanie i szok, uleciało ze mnie, a na ich miejsce została postanowiona furia i wrogość do tych ludzi. Mój głos stał się zimny i oschły, a wzrok podejrzliwy i poważny. Nie widziałam ich dziesięć pierdolonych lat, a oni wracają jak gdyby nigdy nic i mówią, że tęsknili? To żart?!

- To bardziej skomplikowane Sam...- mruknął blondyn.- Nie jest to tak jak myślisz. Musieliśmy upozorować tą śmierć. Dla bezpieczeństwa, wszystkich.- powiedział poważnym tonem.

- BEZPIECZEŃSTWA?- prychnęłam z kpiną.- Wy sobie jaja robicie?! Myślicie, że pracowanie w gangu jest bezpiecznie? Uciekanie i łamanie prawa też? Albo może liczne zabójstwa za pieniądze, by mieć za co żyć i jeść?! To was może zaskoczę, ale nie jest to w najmniejszym stopniu bezpieczne! Dowodem na to jest Chuck, który zginą przez moją pracę!- wybuchłam i wstałam od stołu wydzierając się na nich jak wariatka.

- Ty nic nie rozumiesz...My musieliśmy.- zaczęła oburzona moim zachowaniem matka.- Musieliśmy się schować i przeczekać, nie moliśmy was brać ze sobą, nie chcieliśmy was w to mieszać. Nie spodziewaliśmy się, że uciekniecie przed domem dziecka. Liczyliśmy, że traficie do jakiejś lepszej rodziny, która zapewni wam bezpieczeństwo i dom. Jednak wy uciekliście i...- mówiła, ale nie dałam jej dokończyć.

Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz