Zero koszmarów od tygodnia. Przez ostatnie dni cieszyłam się z życia jak tylko mogłam. Scott i cała jego paczka przyjeli mnie do siebie i traktowali jak najprawdziwszą przyjaciółkę. Szczerze to i ja, tak ich traktowałam. Spędzaliśmy czas raz w kinie, raz na domówkach albo po prostu razem. Kiedy oni byli w szkole, ja pomagałam Melisie w pracy i domu, a kiedy nie miałam nikogo, po prostu czytałam jakąś książkę lub oglądałam filmy w telewizji.
Co do rodziców, nie widywałam ich zbyt często. Zazwyczaj przychodzili do mnie i namawiali, by z nimi zamieszkać i odnowić relacje, jednak nie byłam do tego przekonana. Stiles poradził, bym dała sobie na to czas i zastanowiła się nad tym. Scott za to usiłował mnie przekonać, abym dała im szanse.
Wiedziałam, że chłopak ma mnie już trochę dosyć. Nie powiedziałby tego na głos, ale byłam dla niego nie małym problemem. Co jakiś czas do McCall'ów przychodziła policja, by upewnić się, że nie uciekłam z miasta. Szeryf uznał, że skoro mam zostać tu na trochę dłużej, muszę być pod szczególnym nadzorem i przestrzegać pewnych zasad, które on postawił.
A jedna z nich była najważniejsza.
Zakaz wychodzenia z domu!
Oczywiście nie byłam z tego pomysłu zadowolona. Jednak jeśli chciałam zostać w Beacon Hills, musiałam się zastosować.
Wiadome było, że chłopak chciał już odpocząć. Nawet postanowiłam coś zrobić i zaczęłam szukać jakiegoś mieszkania. I znalazłam.
Małe, przytulne, niedaleko i wręcz idealne dla mnie. Był jeden mały szkopuł. Nie miałam takiej kwoty, a prośba o pożyczkę Scott'a bądź kogoś innego z moich znajomych odpadała.
- Sam! Mogłabyś tu na chwilę zejść?!- usłyszałam ze swojego pokoju, w którym siedział dobre pare godzin. Dochodziła właśnie dziewiętnasta, a ja słuchałam muzyki i czytałam jedną z książek z biblioteczki Melissy.
- Już idę!- odkrzyknęłam i wstałam z pościeli. Zeszłam po schodach i stanęłam tuż obok bruneta.- Co tam?- spytałam wesoło.
- Ktoś do ciebie.- westchnął i wskazał głową na drzwi. Odwróciła wzrok kierując go na drzwi, w których stali już moi rodzice. Wypuściłam z siebie powietrze z cichym świstem i spojrzałam na nich z politowaniem.
- Co tu robicie?- zapytałam wykończona ich ciągłymi odwiedzinami.- Myślałam, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Nie zamieszkam z wami. Chcę zacząć od nowa, a nie się cofać.- mruknęłam.
- My nie po to.- zapewnił ojciec na co zmarszczyłam brwi ze zdezorientowania.- Przyszliśmy powiedzieć tylko, że wyjeżdżamy. I chcemy też poprosić, abyś pojechała z nami.- uśmiechnął się lekko. Zdziwiona spojrzał na nich, a potem przeniosłam swój wzrok za nich. Rzeczywiście za nimi stał wypchany po brzegi samochód, a oni sami byli przygotowani do drogi.
- Jak to wyjeżdżacie?
- Dowiedzieliśmy się, że ludzie, którzy nas ścigali wiedzą gdzie jesteśmy. Musimy uciekać jak z resztą i ty. Nie jest tu dla nas bezpiecznie, więc uciekamy.- wytłumaczyła mama.
- I, że mam iść z wami?- zszokowana uniosłam brwi w górę.
- Właściwie to t...- zaczęła brunetka.
- Jeśli chcesz, oczywiście. Nie chcemy, byś odebrała to za jakiś nacisk. Jesteś pełnoletnia i możesz sama zdecydować.- wyprzedził ją mężczyzna i szturchnął łokciem w bok.
- Ale przecież nie mogę.- zaprzeczyłam.
- Dlaczego?- zapytali w tym samym czasie.
- Bo mam tu przyja...- urwałam. Przyjaciół? Mogę ich tak nazywać? Sama nie wiem.- ...zacząć nowe życie.- dokończyłam nie przekonana.- Nie mogę. Nie chcę całe życie uciekać.- popatrzyłam na nich nieco oburzona.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...