Po wejściu do szkoły od razu pokierowałam się do mojej szafki. Na moje nieszczęście znajduje się ona między tymi Mali i Lydii, więc jak tylko do niej podeszłam, zauważyłam stojące tam nastolatki, rozmawiające o czymś nerwowo. Gdy znalazłam się już przy niej i otworzyłam ją, by wyjąć odpowiednie książki, kątem oka zobaczyłam jak kojotołaczka posyła mi mordercze spojrzenie, a banshee próbując ją uspokoić, szepcze coś do niej tak, abym nie usłyszała. Widząc to, przewróciłam tylko oczami i zwróciłam do nich z lekkim, lecz nieszczerym uśmiechem.
- Wasza agresja skierowana do mnie nic wam nie da.- rzuciłam opanowanym tonem, nieco poirytowana.- Z resztą i tak nie możecie nic mi zrobić, nie tutaj.- dodałam i odeszłam.
- Wyjdź tylko z tej szkoły, a ja ci już pokaże co mogę ci zrobić.- warknęła brunetka, próbując do mnie podejść jednak automatycznie zablokowała ją druga.
- Malia, uspokój się.- poleciła rudowłosa.- Ludzie patrzą.- rzuciła widząc, że to nie pomogło jedynie westchnęła i pociągnęła przyjaciółkę za ramie stronę ich klasy.
- Zabije ją.- szepnęła wysuwając pazury. Słysząc to postanowiłam tego nie komentować i po prostu iść dalej.
Dochodząc do sali, upewniłam się, że jeszcze nikogo nie ma i weszłam do środka siadając w ostatniej ławce. Wyjęłam z plecaka swoje rzeczy i rozsiadłam wygodniej na wyjątkowo niewygodnym krześle. Chwile potem zadzwonił dzwonek, a do sali zaczęli wchodzić uczniowie, rozsiadając się po wolnych ławkach.
- Ey nowa, chyba pomyliłaś miejsca. Ja tu siedzę.- usłyszałam po chwili. Powolnym ruchem, podniosłam głowę, z nad zeszytu, w którym bazgrałam i spojrzałam na twarz osoby, która do mnie mówiła. Moim oczom ukazał się wysoki chłopak, o blond włosach i zielonych oczach. Nie wyglądał na miłego ani cierpliwego, mimo to nie zamierzałam mu ustępować.
- Słucham?- spytałam nie do końca zainteresowana nastolatkiem.
- Głucha jesteś? Spadaj.- rzucił szybko i lekko pchnął, chcąc zrzucić mnie z krzesła. Spojrzałam na niego poważnie, dobrze zdając sobie sprawę, że jeśli dam ponieść się emocjom, zdradzę swoją przykrywkę i będę miała jeszcze większe problemy niż teraz. Popatrzyłam, więc na ławkę za nim obok i zgarnęłam swoje rzeczy przesiadając się tam.
Chłopak zadowolony z efektu swoich działań, zaśmiał się pod nosem i zbił piątkę z kolegą obok. Ja za to ponownie rozłożyłam swoje rzeczy i zaczęłam słuchać nauczyciela, który dawno już rozpoczął lekcje. Niezainteresowana jednak tematem, znów zaczęłam bazgrolić w zeszycie.
Minęło już pół lekcji, gdy do sali w pośpiechu wbiegli Stiles i Scott i przepraszając za spóźnienie usiedli w ławkach. Nauczyciel skomentował to krótko i ponownie powrócił do opowiadania jakiejś nie śmiesznej anegdotki. Ja za to postanowiłam ignorować go jak i tych kretynów i wróciłam do swoich zajęć.
Coś, jednak było nie tak. Chłopcy rozmawiali ze sobą wyjątkowo głośna, zapewne próbując szeptać i gestykulowali, jakby rozmawiali po migowemu. Ich miny wykazywały duże przejęcie sytuacją. Stiles machał rękami tak mocno, że nawet nauczyciel zaczął się denerwować, a ja nie mogąc się skupić westchnęłam z frustracją.
- Panie Stilinski, czy mógłby pan przestać wymachiwać tak tymi rękami?- zapytał mężczyzna. Chłopak nawet nie zwrócił na niego uwagi nadal rozmawiając z przyjacielem. Scott również nie wydawał się być zainteresowany lekcją, ciągle gadał z brunetem na najwidoczniej ciekawszy temat, też ciągle pokazując coś rękami. Zdenerwowany nauczyciel podszedł bliżej do nastolatków i uderzył jednym z podręczników o ich ławkę. Przestraszeni odskoczyli na pare centymetrów, a Stiles nawet cicho krzyknął. Na widok ich głupich min omal nie parsknęłam śmiechem. Powstrzymałam się, jednak aby nie zwrócić na siebie uwagi.- Dobrze. Skoro zwróciłem już waszą uwagę, jestem zmuszony wyprosić was do dyrektora za przeszkadzanie w lekcji. - popatrzył na nich srogo.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...