Po treningu chłopców, wróciłam na resztę lekcji, a po szkole z dziewczynami na zakupy. Te nalegały aby jechać z nimi jednym samochodem, ale przekonałam je, że wolę jechać swoim, aby nie musieć być uzależniona od decyzji kiedy będą chciały wracać z powrotem i móc wrócić samej. Po pewnym czasie znalazłyśmy się już w galerii.
Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale po pewnym czasie, podczas którego razem się śmiałyśmy i rozmawiałyśmy na naprawdę przeróżne tematy, poczułam miłe uczucie nie do opisania.
Było to wtedy dla mnie nowe, więc i ciężkie do przyjęcia. W końcu przez całe swoje życie nie miałam przyjaciół. Skąd miałam wiedzieć co ono oznacza?
Może nie wiedziałam co znaczy, ale wiedziałam, że było ono mi całkowicie obce, a mimo to bardzo zachęcające. Uleciało jednak tak szybko jak się pojawiło zabierając ze sobą cały entuzjazm, ponieważ sytuacja zaczęła robić się podejrzana.
W zasadzie zachowanie dziewczyn takie było. Rudowłosa nastolatka przemieszczała się ze sklepu do sklepu w poszukiwaniu czegoś dla siebie, a ja i brunetka chodziłyśmy wraz za nią, nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić. Ta druga nawet czasem przeglądała jakieś ubrania jakie jej się spodobały, ale ja wiedziałam, że coś jest nie tak. Bez przerwy widziałam na sobie ich podejrzliwe spojrzenia i słyszałam szepty tych dwóch między sobą, kiedy myślały, że nie patrzę. Ciągle podążały za moimi ruchami dokładnie je analizując, jakbym miała w następnych chwilach zrobić coś strasznego.
Ignorowałam to i udawałam, że wcale tego nie widzę, aby nie wzbudzać podejrzeń. Niestety po następnej godzinie powoli zaczynało mnie to denerwować i nudzić. Postanowiłam, więc wrócić do domu i odpocząć po dniu pełnym nudy.
Gdy poinformowałam o tym dziewczyny, te oczywiście probowały mnie zatrzymać, podając jakieś głupie wymówki, ale ja nie miałam już ochoty na przystawianie na ich propozycje. Wmówiłam im jakąś bajeczkę, że muszę wracać aby w końcu pomóc rodzicom, bo się niecierpliwią i ruszyłam w stronę parkingu gdzie zaparkowałam samochód.
Zaparkowałam daleko wejścia z czego nie byłam zadowolona i w głębi duszy się przeklinałam. Kiedy w końcu pokonałam tak dużą odległość i dotarłam do samochodu, nagle usłyszałam głośny pisk opon całkiem niedaleko mnie. Jeszcze dobrze nie wyjęłam kluczyków, gdy się odwróciłam, by spojrzeć na idiotę, który robi taki hałas i zdezorientowana spojrzałam na czarne camaro, z którego po chwili wyszli dwaj mężczyźni. Obaj byli masywnej postury, nieco starsi ode mnie i ubrani w skórzane kurtki co dodawało im groźnego wyglądu. Wyglądali jakby conajmniej przynależeli do jakiegoś gangu lub mafii. Jeden z nich trzymał nawet broń, co nieco zaczęło mnie niepokoić.
Jednak, gdy lepiej im się przyjrzałam wiedziałam, że mam gorsze problemy niż jakbym rzeczywiście trafiła na mafię. Mina mi zrzedła, a przeróżne myśli zaczęły błądzić po głowie, kiedy zdałam sobie sprawę, że przede mną stał Derek Hale, wilkołak i przyjaciel Scott'a i Chris Argent, łowca wilkołaków i również przyjaciel McCalla. Nie znaczyło nic dobrego, to że oboje stali przede mną uzbrojeni i patrzyli na mnie z wielka powagą i wrogim nastawieniem. A przynajmniej nie dla mnie. Musieli wiedzieć kim byłam, a to tylko utrudniało moją pracę.
Mimo to postanowiłam złapać się jeszcze ostatniej deski ratunku jaką była nadzieja i cień szansy, że jednak nie zdawali sobie sprawy kim byłam i zgrywać głupa. Oczywiście mogłam jeszcze się bronić, ponieważ nadal potrafiłam walczyć. Plus miałam mały sztylet ukryty za paskiem. Ale ich było dwóch. Szanse na pokonanie dwójki dobrze wyszkolonych zabójców jest jednak trochę trudne.
- Samanta Jones?- zapytał szorstkim tonem Argent. Przełknęłam głośno ślinę nie czując się do końca komfortowo. Za wszelką ceną chciałam uniknąć konfrontacji z ryzykiem zdemaskowania. W dodatku mieli przewagę.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...