✯27✯

216 11 0
                                    

Pierwsze co chciałam załatwić to przywitać się z przyjacielem. Bardzo się stęskniłam przez ten czas i chciałam przynajmniej przez jedną godzinę odpocząć w jego towarzystwie. Porozmawiać, pozwierzać, po prostu spędzić z nim czas.

Właśnie dlatego po przekroczeniu granicy miasta od razu pojechałam w dobrze znane mi miejsce, które mimo tak nie miłych wspomnień, lubiłam.

Po dotarciu pod klinikę zaparkowałam swoją maszynę i weszłam do wnętrza budynku. Było otwarte więc byłam pewna, że zastanę ciemno skórego w pracy. I tak było.

- Dzień dobry.- przywitałam się grzecznie. Mężczyzna stojący do mnie tyłem obrócił się, a gdy tylko mnie zobaczył na jego twarz zawitał szeroki uśmiech.

- Sam.- rzucił i podszedł do mnie, by przytulić.

- Deaton. Cześć.

- Co tu robisz? Policja nadal cię szuka. Nie powinnaś się wychylać.- powiedział przyjęty.

- I nie zamierzam. Wpadłam na trop moich rodziców.- uspokoiłam.

- Są w Beacon Hills?- zapytał ciekawy.

- Podobno.

- Po co?

- Od mojego informatora dowiedziałam się, że kogoś szukają. Dziewczyny.

- Dziewczyny? Jakiej dziewczyny?- zapytał zaciekawiony.

- Nie mam pojęcia. Miała jakieś problemy z prawem, a według Noah ich trop zaprowadził ich właśie tu. Do Beacon Hills.- wzruszyłam ramionami.

- Sam..- powiedział Alan.-..oni szukają ciebie.- zatkało mnie. No tak jak na to nie wpadłam. Dziewczyna, która pół roku temu miała problemy z prawem w niewielkim miasteczku Beacon Hills, to ja. No oczywiście.

- O mój Boże.- mruknęłam.- Nie pomyślałam. Masz racje.

- Szukacie siebie nawzajem, to nie dobrze?- zdziwił się moją reakcją.

- To bardzo dobrze.- rzuciłam. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi przez drzwi.- Cholera.- dodałam po ujrzeniu twarzy osoby, która weszła do pomieszczeniu.

Tym ktosiem okazał się być Scott, który przyszedł na zmianę do pracy.

- Sam?- zapytał się zdziwiony chłopak, patrząc na mnie jak na ducha.- Co ty tu robisz?- wydukał

- Jezu Scott.- wydusiłam.- Nie powinieneś mnie widzieć.

- Co tu robisz?- powtórzył pytanie i podszedł bliżej.- Długo tu jesteś? Ile zostaniesz?- zadawał pytanie za pytaniem.

- Spokojnie.- przerwałam jego słowotok i westchnęłam.- Dziś przyjechałam. Nie zabawie tu długo, ponieważ przyszłam tylko w poszukiwaniu rodziców.- wytłumaczyłam krótko.

- Jeszcze ich nie znalazłaś? Myślałem, że żyjesz już normalnie. Że nie wrócisz. Ohh Sam...- westchnął i przysunął się przytulając.- ... jak dobrze cię widzieć.- powiedział z  ulgą. Ja za to zdziwiona stałam sparaliżowana i z szeroko otwartymi oczami patrzylam przed siebie.

Było mu miło mnie widzieć?

- Ciebie też.- rzuciłam wkońcu i odsunęłam nieco do tyłu.- Tęskniłam, za wami.- wyznałam.

- Właśnie trzeba powiedzieć wszystkim, że wróciłaś. Już dzwonie do...- zaczął.

- Scott, nie.- przerwałam i złapałam za jego rękę w której trzymał telefon.

- Co?- zmarszczył brwi.

- Nie możesz do nikogo zadzwonić. Nie chce aby ktokolwiek dowiedział się, że jestem w mieście.

Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz