Sam
Ruszyłam w kierunku drzwi z determinacją, wymijając każdego po kolei. Kiedy stałam już w wyjściu nagle poczułam silną dłoń na nadgarstku, zatrzymującą mnie w momencie, gdy już miałam opuszczać pomieszczenie. Odwróciłam się gwałtownie w stronę osoby, do której należała z chęcią przywalenia mu z całej siły w twarz. Jednak się powstrzymałam posyłając mu tylko mordercze spojrzenie.
- Co?!- poirytowałam się.
- Zaczekaj - zaczął łagodnie. Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i ponownie zmierzyłam w kierunku wyjścia.
- Nie ma czasu.- rzuciłam i wyszłam.
-Masz jakiś plan, czy może po prostu wparujesz na posterunek jakby nigdy nic i zapytasz tam kogoś o lokalizacje tego czegoś czego tak szukasz?- krzyknął za mną oburzony Stiles. Wywróciłam oczami i ponownie wróciłam do pokoju chłopaka.
- Mam plan. Ty i Scott idziecie ze mną. Reszta tu zostaje i nie komplikuje spraw bardziej. Nie potrzebuje więcej problemów.- poinformowałam niedbale przeczesując włosy ręką.
- Nie puścimy ich z tobą samych.- rzuciła nerwowo Lydia.
- A to ciekawe, dlaczego nie?- uśmiechnęłam się wyzywająco.
- Bo jesteś niebezpieczna i nieobliczalna.- dokończył za nią Liam.
- Nie jest to nowa informacja.- prychnęłam jednak widząc zacięte miny reszty westchnęłam zrezygnowana.- Obiecuje, że nic im nie zrobie. Po za tym Scott to wilkołak, a nawet alfa. Zwykły człowiek jak ja nie da mu rady, prawda?- spytałam retorycznie. Gdy nie uzyskałam odpowiedzi spojrzałam na bruneta, który widocznie niepewny patrzył na mnie wyczekująco. - Ty jesteś bezpieczny do puki nie dostane jasnego rozkazu, że mam cię zabić. Z resztą nie jestem na tyle nierozsądna, aby atakować się na posterunku pełnego glin.
- To nic nie zmienia - zdenerwowała się Malia.- Skąd mamy wiedzieć, że już nie dostałaś takiego rozkazu.- ciągnęła.- Idę z wami.
- Malia, zostań. Damy sobie radę - zatrzymał brunetkę, alfa.
- Ale, Scott. Ona jest niebezpieczna.- powiedziała warcząc w moją stronę.
- Ma racje, jestem o wiele silniejszy. Nawet jak będzie coś próbować, nie da rady.
Uśmiechnęłam się zwycięsko na te słowa, puszczając jej oczko i wychodząc z pokoju rozbawiona jej zabawnym wyrazem twarzy.
Wiedziałam, że dziewczyna mnie bardzo nielubi. Biła od niej wrogość. Jednak nie była ona na tyle przerażająca abym się tym przejmowała.
Miałam serdecznie dość upłynnionych tam godzin. Noga pulsowała z bólu w miejscu postrzału, a głowa wręcz pękała od natłoku myśli i stresu jaki mnie nie opuszczał. Byłam pewna, że rana jeszcze krwawi i szybko nie przestanie, ale postanowiłam nie zwracać na to większej uwagi i skupić się na zadaniu.
- Jedziemy twoim jeepem - rzuciłam do bruneta, który dogonił mnie niewiele później po opuszczeniu budynku.
- Czemu akurat moim samochodem?- był ewidentnie niezadowolony z tego pomysłu. Wiedziałam, że go to zdenerwuje. Miał on pare słabości, a jedną z nich było właśnie jego auto. Nie miałam ochoty tłumaczyć mu dlaczego, ale najwyraźniej sytuacja wymagała odrobiny wysiłku z mojej strony, ponieważ widać było, że pyta poważnie.
- Bo moje zostało na parkingu galerii?- zapytałam retorycznie.- W dodatku dotarcie tam pieszo trochę nam zajmie, nieprawdaż?- spojrzałam na niego bez emocji. Nastolatek nie dyskutując już więcej tylko westchnął i wyciągnął kluczyki z kieszeni spodni.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...