✯37✯

168 9 0
                                    

Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały chłopak uśmiechnął się do mnie, w ten swój czarujący sposób i podszedł stając tuż obok. Odwrócił przodem do krajobrazu kierując swój wzrok ku niebu. Był tak blisko, że przy każdym najmniejszym ruchu nasze ramiona się stykały i lekko o siebie obijały.

- Co tu robimy?- zapytałam patrząc w gwiazdy.

- Wiesz jaki dziś dzień?- zadał pytanie. Zaprzeczyłam kręcąc przecząco głową, wyraźnie zaciekawiona odpowiedzi chłopaka, więc kontynuował.- To jeden taki dzień w maju, kiedy nad Beacon Hills przelatują spadające gwiazdy. Są to tak zwane Eta Akwarydy, rój meteorytów pochodzący z gwiazdozbioru wodnika.- mówił nie odwracając wzroku od nieba. Słuchałam go jak zaczarowana i przyglądałam z uwagą jasnym światłom na niebie.- Popatrz.- rzucił i wskazał na coś palcem.- Tam. Zaczęło się.- dodał. 

Mój wzrok skupił się na wskazanym przez bruneta punkcie i rzeczywiście zobaczyłam poruszający się jasny obiekt. Widok zabrał mi dech w piersiach. Było to tak piękne i niezwykłe jednocześnie.

 Uśmiechnęłam się pod nosem i złapałam za rękę chłopaka mocno ściskając. Ten nieco zdziwiony moim gestem spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, jednak gdy nie odwróciłam wzroku od nieba, również ujął moją i splótł nasze palce.

- Czy w takich sytuacjach nie powinno pomyśleć się życzenia?- spytałam poważnie. Na moje słowa ten prychnął rozbawiony. Popatrzyłam na niego gniewnie, więc zaraz uspokoił się i spoważniał.

- Chyba tak.- przytaknął. Ponownie odwróciłam wzrok na spadającą gwiazdę i zamknęła oczy. Stiles chyba zrobił to samo wnioskując po poluźnionym uścisku. Po pewnym czasie poczułam mocniejsze uściśnięcie w dłoni. Zrobił to jakby, myślał w tamtej chwili o mnie, ale nie mogę tego zagwarantować. Uznałam, że moja kolej, dlatego zacisnęłam mocniej powieki i skupiłam na życzeniu.

- Chciałabym już żyć spokojnie, bez żadnych komplikacji i problemów.- pomyślałam i otworzyłam oczy. Od razu w polu mojego widzenia znalazły się brązowe tęczówki bruneta i jego przeszywający mnie na wylot, wzrok.

- Co?- zapytałam zbita z tropu.

- Czego sobie zażyczyłaś?- zaciekawił się.

- Nie powiem, bo się nie spełni.- powiedziałam oburzona.

- Wierzysz w to?- zmarszczył brwi.

- Każdy w coś wierzy.- mruknęłam pod nosem.- Nigdy nie miała okazji sprawdzić czy jest to prawda czy tylko głupi przesąd.- wytłumaczyłam spokojnie.

- Co masz na myśli.

- Po raz pierwszy w życiu widziałam spadające gwiazdy. Nigdy nie miałam okazji ich oglądać. Dużo o tym czytałam i słyszałam, ale zobaczenie ich na własne oczy, było...nie do opisania.- westchnęłam.- Dziękuje ci Stiles. Spełniłeś moje marzenie.

- Nie ma za co Sam. Zawsze do usług.- puścił mi oczko. Prychnęłam rozbawiona jego gestem i klepnęłam go lekko w ramię.

- Jesteś niemożliwy.- zachichotałam.

- Uznam to za komplement.- rzucił rozbawiony. Zaśmiałam się na jego słowa i spuściłam głowę na nadal splecione, dłonie. Chłopak jakby nic sobie z tego nie robiąc, cały czas oglądał gwiazdozbiory umieszczone na czarnym niebie. 

Między nami zapadła cisza. Nie była ona niezręczna bądź niekomfortowa. Mogę przyznać, że wręcz idealna. Nie potrzebne były żadne słowa ani gesty, wystarczyło mi tylko jego towarzystwo i dotyk. Uśmiech, który zawitał na mojej czerwonej i rozpalonej od rumieńców twarzy, był tak szeroki i szczery, że chyba nigdy, nie byłam tak szczęśliwa jak wtedy. Zrobiło mi się momentalnie gorąco, co było dosyć dziwne, bo mimo wszystko pogoda stawała się coraz bardziej chłodniejsza.

Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz