✯25✯

260 15 1
                                    

Sam

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Po otworzeniu swoich oczy, rozejrzałam się na około i śmiało mogłam stwierdzić, że znałam to miejsce. W tym samym pokoju miałam okazje przebywać, podczas, gdy Scott i jego paczka związali mnie do przeszła i przesłuchiwali. 

Dziwnie było o tym pomyśleć w taki sposób. W końcu to było zaledwie pare dni temu. W ciągu tych paru dni, sporo zdążyło się zmienić.

Wstałam do pozycji siedzącej i ponownie zeskanowałam pomieszczenie. Przez uchylone okno, świeciło mocne światło, sprawiające, że skrzywiłam się i przytknęłam powieki. Pokój był w takim samym nieporządku w jakim był ostatnio. Tym razem zabrakło w nim przezroczystej tablicy, stojącej na środku. W tamtym miejscy jednak stało krzesło od biurka, na którym leżała moja torba z kliniki. Zainteresowana podeszłam do niej i otworzyłam. W środku nadal znajdowały się moje rzeczy. Osoba, która ją tu przyniosła nawet nie wyjęła z niej mojego pistoletu.

Opuszkami palców zjechałam po nodze, przy której nadal znajdował się mały sprężynowy scyzoryk. Po spojrzeniu w dół ujrzałam też pasek owinięty w okół moich bioder.

Zmarszczyłam brwi zdezorientowana i podeszłam do biurka, na którym dostrzegłam jakiś liścik.


„Razem ze Scottem pojechaliśmy na posterunek spowolnić poszukiwania. W kuchni zostało pare kanapek, zjedz je. Napewno jesteś bardzo głodna.

 Niedługo przyjedziemy, a wtedy ustalimy razem co dalej. 

Nie wychodź z domu, zostań i ukrywaj się w nim dopóki nie wrócimy, dobrze? Proszę nie rób niczego głupiego pod naszą nieobecność, wszystko będzie dobrze, zadbamy o to.

 Stiles."

Usiadłam na miękkim materacu, łapiąc się za bolącą głowę. Nie miałam pojęcia jak Stiles chciał „spowolnić" poszukiwania, ale wiedziałam, że niewiele mogą. Nawet jakby chłopak próbował dogadać się ze swoim ojcem, szeryf również miał związane ręce. Przyznałam się do wielu rzeczy, na które mają dowody, zaprzeczanie więc temu w takiej sytuacji nie miało żadnego sensu. 

Ukrywanie się i uciekanie nie było w moim stylu, ale już po raz kolejny w swoim życiu musiałam zrobić to co mi pozostało. 

W pośpiechu odnalazłam swój telefon i spojrzałam na rozświetlacz. Cholera. Za długo spałam.

Odnalazłam w torbie ubrania na zmianę i szybko się w nie przebrałam. Następnie pobiegłam do łazienki, gdzie umyłam ręce. Zatrzymałam się na chwilę i zapatrzyłam na wodę, która zmieniła swój kolor po wymieszaniu z krwią. Krwią mojego brata. Jedynej osoby, która została mi na tym świecie, a teraz odeszła. Na zawsze.

Poczułam jak w oczach zbierają mi się łzy. Po umyciu rąk przeszłam do obmywania twarzy. Zimna woda zmyła resztki makijażu i krwi, którą prawdopodobnie rozmazałam sobie na buzi podczas snu lub wczorajszych wydarzeń, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Wytarłam twarz w czysty ręcznik i wróciłam do pokoju po swoje rzeczy, a następnie przeszłam po schodach do kuchni, gdzie rzeczywiście czekały na mnie kanapki. Wzięłam jedną do buzi, a resztę spakowałam do torby, zapinając ją i zarzucając sobie na ramie.

Po przełknięciu pierwszego kryza, poczułam jaką ulgę mi to sprawiło. Rzeczywiście byłam głodna. 

Przeszłam na korytarz, na którym zauważyłam lustro. Stanęłam przed nim i zbadałam swoje odbicie niepewnym wzrokiem. Wyglądałam jak koszmar z worami pod oczami i wczorajszych ubraniach. Po uniesieniu bluzy, na brzuchu zauważyłam też liczne siniaki, które nie miałam pojęcia skąd się wzięły.

Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz