Pokój, do którego zaprowadził mnie Scott, był duży i przytulny. Ściany były w kolorze beżu, a na drewnianej podłodze leżał wielki, puchaty i biały dywan. Nad dwuosobowym łóżkiem w samym centrum pokoju, wisiało pare obrazów lub zdjęć obrobionych w ramkę.
Pod ścianą po lewej była duża komoda na ubrania i inne szpargały. Jej brązowy kolor idealnie komponował z beżem i bielą tego pokoju.
Tuż obok łóżka stała mała szafka nocna, na której spoczywała biała elegancka lampka. Duże okno wprowadzało do pokoju księżycowe światło, które oświetlało pomieszczenie swoim biały promieniem.
Pokój był śliczny. Nigdy dotąd lat nie miałam tak pięknego i przytulnego, w którym mogłabym spokojnie czytać, odrabiać lekcje, zapraszać przyjaciół lub nawet sprzątać. Zazwyczaj mieszkałam w mało przyjemnych dziurach albo pokojach hotelowych, nie mogąc spokojnie żyć.
- Podoba ci się?- zapytał Scott opierając się o framugę.
- Jest...- zacięłam się.-...przytulny.- dokończyłam z mniejszą ekscytacją niż zamierzałam. Nie chciałam, by chłopak pomyślał, że łatwo mnie zachwycić jakimś zwykłym pokojem. Wtedy musiałabym powiedzieć, że w zasadzie nigdy nie miałam własnego.
- Ciesze się.- uśmiechnął się do mnie.- Odpocznij. Jutro ma do mnie przyjść Malia i Lydia robić projekt. Na ten czas będziesz niestety musiała wyjść.- rzucił. Przytaknęłam, więc ten odwrócił się by wyjść, ale go zatrzymałam.
- A twoja mama?- ten stał do mnie tyłem, lecz gdy zadałam pytanie odwrócił się przodem a delikatny uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ma drugą zminę i wróci dopiero jutro rano. Nie przejmuj się. Pogadam z nią i na pewno nie będzie miała nic przeciwko.- powiedział i ponownie się obrócił by wyjść.
- Dziękuje.- mruknęłam pod nosem, ale i tak wiedziałam, że ten usłyszy. Nastolatek staną w miejscu i spojrzał na mnie przez ramię.
- Nie ma za co Sam. Dla przyjaciół zrobie wszystko.- oznajmił i wyszedł zostawiając mnie w totalnym szoku. Przyjaciół? To my jesteśmy przyjaciółmi?
Stałam na środku pokoju z torbą przewieszona na ramieniu i lekko uchylonymi ustami. Oczy, które były szeroko otwarte tylko podkreślały mój szok i zakłopotanie.
Przyjaciel.
Miałam ich w swoim życiu może trzech, czterech. Wszyscy byli z gangu i nikt nie został na zawsze. No był jeszcze Deaton, ale to chyba co innego. Alan był dla mnie jak ojciec, zastępował mi tego prawdziwego i opiekował się kiedy tego potrzebowałam.
Ale przyjaciel? Rówieśnik?
Po raz pierwszy ktoś taki jak Scott przyznał, że JA jestem jego przyjaciółką.
To było dla mnie bardzo...miłe? Zrobiłam tyle złego, a dostaje tyle dobrego. No może z wyjątkiem śmierci Chuck'a i te wszystkie przejścia, ale ja chyba nie zasłużyłam na przyjaciela.
Położyłam się na łóżku patrząc w sufit i rozmyślałam o wszystkim i o niczym.
Po mojej głowie krążyły pytania i słowa jak puzzle układające się odpowiedzi.
Rodzice od jakiegoś czasu szukają dziewczyny. Tą dziewczyną jestem ja. Czy oni są tego świadomi? Nie wiem.
Mam przyjaciela. Scott powiedział to bez zawahania. Twierdzi, że każe zasługuje na drugą szansę. Ja nie zamierzam tego zawalić. Nie zawiodę go, ani nikogo innego.
Wykończona podróżą nawet nie zobaczyłam, że usnęłam. Nie zdążyłam się przebrać, wypakować, ani nawet umyć zębów. Po prostu zasnęłam.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...