Stiles
- Jest niebezpieczna! Trzeba ją zabić!- krzyczał wściekły Derek, gdy od dwóch godzin próbowaliśmy ustalić co zrobimy z tą drobną blondynką. Zdania były bardzo podzielone.
- Mówisz tak, bo skopała ci dupę - mruknąłem pod nosem, ale i tak wiedziałem, że wilkołak to usłyszał.
- Nie, mówię tak, bo ma w domu cały arsenał z bronią!- wybuchnął, patrząc na mnie z furią.
- Derek ma rację - wtrącił się Argent.- Dziewczyna stanowi zagrożenie. Ledwo daliśmy jej radę. To praktycznie nie możliwe, by wilkołak i doświadczony łowca nie dali rady jednej drobnej dziewczynie. Jest dobrze wyszkolona i bez skrupułów, by nas zabiła. Dziwi mnie, że tego nie zrobiła, ale najwyraźniej nie to było jej celem. Jej wygląd to tylko pozory bezbronnej. Ona nie jest tym za kogo się podaje.
- Jak udało wam się ją obezwładnić?- odezwał się zainteresowany Liam.
- Postrzeliłem ją.- odpowiedział łowca, jakby to było najoczywistsze na świecie.
- Jak to postrzeliłeś?- zapytał zaniepokojony Scott, patrząc na mężczyznę niepewnie.
- Spokojnie, to tylko małe draśnięcie w nogę.- uspokoił alfę.
- Gdzie teraz jest?- usłyszałem Malię, a gdy na nią spojrzałem, zauważyłem, że zaciska szczękę.
- U mnie w pokoju - stwierdziłem.- Ey...ey...ey...spokojnie - zatrzymałem dziewczynę, gdy ta chciała już wejść po schodach.- Bez nerwów. Przesłuchamy ją, może ma jakieś wytłumaczenie na to wszystko. Po za tym jak jest tym za kogo ją mamy, wątpię, że dowiemy się czegokolwiek jak ją zdenerwujesz.- wytłumaczyłem na spokojnie.
- Stiles ma racje. Nie możemy ryzykować.- wtrącił się Scott.- Ja i Stiles pójdziemy do niej i przesłuchamy. Wy w tym czasie tu zostańcie i nasłuchujcie. Jakby coś się działo reagujecie, okey?- wszyscy przytaknęli, więc razem z przyjacielem udałem się na górę do pokoju, w którym znajdowała się Sam.
Sam
Gdy się obudziłam pierwsze co zobaczyłam, po uchyleniu powiek to fakt, że siedziałam na krześle związana do niego grubym sznurem. Próbowałam się uwolnić i uciec, ale zatrzymał mnie okropny ból w nodze. Zdezorientowana spojrzałam w dół, patrząc na obolałą kończynę. Trochę zdziwiło to co zobaczyłam. Miałam podwiniętą nogawkę spodni, a na ranę założony opatrunek. Wiedziałam, że kula przeszła na wylot, jednak rana nadal krwawiła co było widać bardzo wyraźnie na białym bandażu. Widniała na nim czerwona plama krwi, powiększająca się nieznacznie.
Zrezygnowana usiadłam wygodniej na krześle i ponownie rozejrzałam po pokoju, w którym się znajdowałam. Okazało się, że nie znałam tego miejsca, ale i tak było widać, że mieszkał tam chłopak.
Mimo przeciętnego wystroju pokój był utrzymany w nieładzie. Porozwalane ubrania lub kartki papieru z notatkami leżały wszędzie gdzie utkwił mój wzrok.
Nic szczególnego nie rzucało mi się w oczy. Na pierwszy rzut oka, był to typowy pokój normalnego nastolatka. Nie pościelone łóżko, biurko na którym leżą sterty książek i zeszytów, dało się też zobaczyć paczkę jakiś leków i piłeczkę antystresową.
Okno miało zasłonięte rolety, przez co w pokoju panował pół mrok. W kącie obok biurka dostrzegłam kij do lacrosse, więc musiał być to pokój jednego z zawodników szkolnej drużyny. Nie dostrzegłam, jednak żadnych nagród sportowych co znaczyło, że raczej nie osiągał w tej dziedzinie żadnych sukcesów.
Po mojej prawej stronie, przy ścianie, stała duża przezroczysta tablica.Bardzo mnie zaciekawiła, więc przyjrzałam się jej uważnie. Na samym jej środku widniało moje imię, podkreślone pare razy białym markerem i zaznaczone znakiem zapytania. Pod moim imieniem widniały dwa ważne pytania.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...