Obudziłam się w jakimś bardzo wygodnym łóżku. Powoli i leniwie otworzyłam oczy, czego od razu pożałowałam. W tym samym momencie, gdy moje powieki uniosły się pozwalając zobaczyć gdzie jestem, przerażająco jasne światło oślepiło mnie powodując ponownie ich zamknięcie. Podjęłam się drugiej próby, która powiodła się z równie marnym skutkiem. Za trzecim razem na całe szczęście udało mi się bez zarzutów.
Po uchyleniu oczu i mrużąc je maksymalnie, by przypadkiem światło mnie nie oślepiło rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zamrugałam kilkakrotnie, zdziwiona tym co zobaczyłam.
Znajdowałam się w białym niewielkim pokoju i leżałam przykryta po samą szyje, równie białą pościelą.Gdy postanowiłam się odkryć, zauważyłam bandaże owinięte w okół mojej nogi i obu rąk. W miejscu ran jak i otarć na nadgarstkach.
Nagle do mnie dotarło. Momentalnie zerwałam się z łóżka i szybkimi, zwinnymi ruchami przebrałam się ze szpitalnej piżamy w swoje własne ubrania. Zajęło mi to nieco dłużej niż powinno, z powodu piekielnego bólu całego ciała.
Gdy już skończyłam, nałożyłam kaptur bluzy na głowę, licząc, że tak nikt mnie nie pozna i nie chcąc zwracać na siebie większej uwagi, wyszłam z pokoju. Zamierzałam jak najszybciej opuścić budynek i uciec jak najdalej się da od tego przeklętego miejsca.
Jednak w pewnym momencie idąc pustymi korytarzami, zauważyłam pod jedną z sal znajomego mi mężczyznę. Siedział on na jednym z krzeseł z twarzą schowaną w dłoniach. Wyglądał, jakby bardzo się czymś martwił.
Zatrzymałam się na chwilę i zdejmując kaptur z głowy, podeszłam do szeryfa zainteresowana jego obecnością. Kiedy ten tylko podniósł na mnie wzrok i ujrzał moją twarz, natychmiast wstał ze swojego miejsca i wycierają pojedynczą łzę z policzka, szybko do mnie podszedł. Złapał za bluzę i z wielkim gniewem, przycisną do ściany. Syknęłam z bólu, przymykając oczy i chwyciłam za jego dłonie, usiłując poluzować uścisk. W jego oczach było widać istną furię, jednak było widać, że nie spał od dobrych paru dni.
Zdezorientowana popatrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami. O co mu znów chodziło?
- Co ty narobiłaś?!- krzyknął. Szczerze mówiąc, gdyby nie mój teraźniejszy stan pewnie miałabym wystarczająco siły aby uwolnić się ze stalowego uścisku mężczyzny. Byłam jednak zbyt słaba po takiej ilość straconej krwi i zbyt obolała, by cokolwiek zrobić. Mężczyzna widząc, że się wyrywam, chwycił mnie mocniej i uniósł nad ziemie, na tyle, że ledwo sięgałam jej czubkami trampek. Spojrzałam na niego niepewnie.- Co ty do cholery zrobiłaś?! Dlaczego, dlaczego to zrobiłaś?!- wykrzykiwał mi prosto w twarz.
- O co panu chodzi?! Nic nie zrobiłam!- przekrzykiwałam go słabym głosem.- Co takiego zrobiłam?
- Próbowałaś zabić mojego syna!- powiedział. Jednak gdy zobaczył mój zdziwiony wyraz twarzy opuścił mnie nieco niżej pozwalając normalnie stanąć.
- Co się stało ze Stiles'em?!- zapytałam zdenerwowana.
- Jest w ciężkim stanie. Głęboka rana w brzuchu i wstrząśnięcie mózgu. Do tego jeszcze jakieś siniaki, ale...ma małe szanse na przeżycie- wytłumaczył puszczając już całkowicie moje ubranie.
- Co się stało?- spojrzałam na niego już spokojnie, ale to co działo się ze mną w środku przechodziło ludzkie wyobrażenia. Byłam przerażona, bardzo przerażona. Nie wiedziałam dlaczego, ale w tamtej chwili strasznie martwiłam się o tego chłopaka. Nie pamiętałam nic co działo się po wypadku. Miałam wielką dziurę w pamięci.
- Mieliśmy wypadek.- usłyszałam zza pleców. Po obróceniu się w stronę głosu, moim oczom ukazał się Scott.- Nie wiem co działo się potem. Straciłem przytomność. Gdy się obudziłem zobaczyłem jak ty i Stiles leżycie bezwładnie na ulicy. Twoja bluza przyciskała jego ranę.- spojrzał na mnie z wdzięcznością. Wspomnienia nagle zalały mój umysł umożliwiając przetworzenie informacji.- Rozmawiałem z mamą.- zwrócił się do siwowłosego stojącego obok mnie.- Operacja się powiodła, Stiles przeżyje- dodał ponownie patrząc na mnie.- Uratowałaś mu życie, Sam. Dziękuje.- na ostatnie słowa chłopaka przytaknęłam z wewnętrzną ulgą.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...