✯Epilog✯

321 12 5
                                    

- Ochyda. Obrzydlistwo.- powtarzał w kółko.

- Zamknij się Chuck.- skarciła go dziewczynka.- Mama nie skończyła.

- Ale to obrzydliwe.- bronił się chłopiec.

- A ja uważam, że romantyczne.- westchnęłam przeciągle blondyneczka, robiąc rozmarzone oczy.- Chciałabym, aby ktoś mnie tak pokochał jak wy się kochacie.- powiedziała i zrobiła obrażoną minkę, co w jej wykonaniu było wręcz przeurocze.

- Kto, by chciał kochać takie coś?- zapytał siedmiolatek.

- A jaka dziewczynka, chciałaby takiego wrednego chłopaka jak ty.- odpowiedziała mu z przekąsem.

- Głupia jesteś Mia.- burknął w jej stronę i szturchnął ją w ramie.

- Sam jesteś głupi.- oddała mu siostra. I wtedy właśnie zaczęła się wojna między nimi, której nie byłby w stanie opanować żaden człowiek.

- Ey, ey, dzieciaki, spokojnie.- no prawie żaden. Była tylko jednak osoba, która była wstanie opanować tą dwójkę łobuzów i nie doprowadzić przy tym do końca świata.- Tylko bez bicia.- powiedział poważnie, lecz widać było jak stara się ukryć rozbawienie.

- Ale to ona zaczęła.- powiedział niewinnym głosem chłopiec.

- Nie prawda, bo on.- zaprzeczyła dziewczynka. Westchnęłam przeciągle i popatrzyłam na nich z politowaniem.

- Dzieci jak się zaraz nie uspokoicie, to nie skończę opowiadać.- powiedziałam srogo.- Możecie to dla mnie zrobić?- zapytałam z nadzieją.

- Tak mamo.- powiedziały w tym samym czasie i ponownie usiadły na swoje miejsca. Po tym jak nastała cisza, ponownie zaczerpnęłam większy oddech i zaczęłam opowiadać dalej.

- A więc po tym jak dostałam postrzelona, przyjechała policja i pogotowie, na które zadzwonił wujek Scott. Pojechałam do szpitala, gdzie wyjeli nabój i zaszyli ranę...- mówiłam do puki nie przerwał mi mój syn.

- A co stało się z tym złym panem?- zapytał.

- Hunter Bleck, bo tak się nazywał, został znaleziony kilka dni później i aresztowany. Dostał dożywocie i trafił do więzienia, gdzie popełnił samobójstwo.- wyręczył mnie mój mąż.

- A rodzice mamy?- dodała blondynka.

- Wasi dziadkowie nadal się ukrywają. Wciąż obawiają się złych ludzi, którzy na nich polują.- rzuciłam.

Po moich słowach momentalnie wbiegła rudowłosa i uśmiechnięta kobieta z paroma torbami wypełnionymi zakupami.

- Już jestem.- ogłosiła i odłożyła pakunki na ziemie.

- Ciocia!- wrzasnęły jednocześnie i zerwały się z miejsc, by podbiec do niej i rzucić na szyje. Ta od razu odwzajemniła przytulasa. Dzieci zaśmiały się w niebogłosy, kiedy tylko je podniosła i obróciła się z nimi, w okół własnej osi.

- Cześć dzieciaki.- powiedziała szeroko się uśmiechając.- Co porabiacie?

- Mama i tata opowiadają nam jak się poznali.- pochwaliła się dziewczynka.

- Oho, to ciekawa historia.- mruknęła kobieta i usiadła z dziećmi na ich miejscu.

- Właściwie to właśnie skończyliśmy.- przyznał mężczyzna obejmujący mnie ramieniem.- Lydia?- zwrócił się do niej.- Zostaniesz z nimi?- zapytał prosząco. Rudowłosa przytaknęła, więc wstał i podał mi rękę.- Kochanie, idziemy?- zapytał i pomógł mi wstać.

Skorzystałam z jego pomocy i podparłam się, by było mi łatwiej. Gdy już wstałam oboje skierowaliśmy się do kuchni zgarniając po drodze zakupy, zostawione przez kobietę na ziemi.

Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz