- Cześć Deaton.- przywitał się Scott, którego od razu udało mi się poznać po głosie.
- Co was do mnie sprowadza?- zapytał od razu mężczyzna, jakby od niechcenia.
- Szukamy tej najemniczki, o której ci mówiliśmy. Nazywa się Samanta Evins, blond włosy, szare oczy, dość wysoka...- oznajmiła Lydia, starając się najlepiej opisać Alanowi moją osobę.
- Czemu sądzicie, że wiem gdzie może się ona znajdować?- zainteresował się przyjaciel.- Wątpię, że pierwszym miejscem, w które chciałaby się udać, byłaby klinika weterynaryjna.- mimo, że nie widziałam ich zza drzwi, wiedziałam, że w tamtym momencie mężczyzna uśmiechnął się do nich rozbawiony własnym żartem. Byłam pod dużym wrażeniem jak dobrze wychodziło mu ukrywanie prawdy przed nastolatkami. W końcu wiedział, że jeden to w końcu wilkołak, który gdyby tylko chciał wsłuchałby się w jego puls. Ten jednak był spokojny.
- Jeszcze przed wypadkiem chciała tu przyjechać. Nie wiemy po co, ale to nasza jedyna poszlaka.- przyznał alfa.
- Przykro mi przyjacielu, ale tutaj jej nie było. Cały dzień pracuje, zauważyłbym ją.- skłamał weterynarz. Słysząc jak ci głośno wzdychają ze zrezygnowaniem, uśmiechnęłam się dumnie, wdzięczna przyjacielowi za pomoc i krycie mnie przed nimi.
- A nie wiesz może dlaczego chciała tu przyjechać?- zapytała nagle rudowłosa, sprawiając tym pytaniem, że na chwile wstrzymałam oddech bojąc się odpowiedzi mężczyzny.
- Co masz na myśli?- zawahał się, odpowiadając pytaniem na pytanie.
- Znaliście się?- ponowne pytanie sprawiło, że poczułam gęsią skórkę na rękach.
- Nie znałem tej dziewczyny, ale wiem, że jeśli czegoś ode mnie chciała to była albo bardzo zdesperowana i szukała pomocy, albo wie coś czego my nie wiemy.- odpowiedział perfekcyjnie wymijająco, co sprawiło, że byłam pod naprawdę dużym wrażeniem.
- I napewno nic więcej nie wiesz? Nic nie przykuło twojej uwagi?
- Napewno moja droga.
- Nie widziałeś niczego podejrzanego? Niczego nie słyszałeś?- zasypał go pytaniami McCall, jednak jego milczenie dało mi do zrozumienia, że ten tylko zaprzeczał im gestem głowy.- Dobrze.- westchnął.- W takim razie daj znać jakby coś się zmieniło, okey? My już musimy się zbierać.
- Oczywiście przyjacielu, od razu do was zadzwonię.- zapewnił Deaton.
Usłyszałam jak drzwi na korytarzu się zamykają, więc odczekałam chwilę, a następnie wyszłam ze swojej kryjówki, napotykając zmartwione spojrzenie mężczyzny.
- Słyszałaś prawda?- upewnił się, na co pokiwałam głową.
- Już mnie szukają.- wzruszyłam ramionami, siadając na swoim poprzednim miejscu.
- Nie tylko ciebie, próbują znaleść powiązanie między nami.- wskazał na mnie, a potem na siebie.- Musisz uważać na swoje następne poczynania, ponieważ jedno potknięcie i koniec.
- Spokojnie.- popatrzyłam na niego obojętnym spojrzeniem.- Nie są, aż tak bystrzy.
- Ale Stiles jest. To naprawdę inteligenty chłopak Sam. Jeśli dasz mu możliwość, to cię przejrzy.
- To może trochę utrudnić moją robotę, ale na luzie dam radę.
- Nie lekceważ ich proszę. Całe ich stado jest razem naprawdę mocne. Uważaj na siebie.- poradził i sięgnął po coś do górnej szafki.- Trzymaj.- wręczył mi małą fiolkę z czarnym proszkiem.- Może ci się przydać jak wpadniesz w tarapaty.
CZYTASZ
Zanim Poznałam Ryzyko\\TEEN WOLF
Teen Fiction„- Co się dzieje?!- krzyknęłam roztrzęsionym głosem. Z oczu zaczęły wylewać się słone łzy.- Czemu jestem przywiązana do krzesła?!- szarpałam się. Ci spojrzeli po sobie zdumieni moim zachowaniem i usiedli na przeciwko mnie. - Sam...- zaczął Scott gł...