Nawet dwa tygodnie od tego, co wydarzyło się w Hogsmeade, Lily była wciąż tym zdumiona. Trudno jej było uwierzyć, że w końcu uległa Jamesowi. Z jednej strony czuła lekkie zirytowanie, że wygrał, ale z drugiej przecież nie mogła manipulować swoimi uczuciami. Musiała zaakceptować fakt, że się w nim zakochała.
Czuła się naprawdę świetnie. James potrafił ją rozbawić, ale jednocześnie był znacznie poważniejszy niż choćby rok temu, co ponownie sprawiało, że tylko poczuła doń większą sympatię. Nawet zdążyła się już przyzwyczaić do Syriusza i Petera, z którymi jak dotąd nie miała zbyt bliskiego kontaktu. Z tej grupki przyjaciół wcześniej dogadywała się tylko z Remusem.
Obawiała się, że usłyszy jakieś niestosowne komentarze od strony Syriusza, ale, o dziwo, ani razu choćby słówkiem czy spojrzeniem nie napomknął o nagłej zmianie zdania o Jamesie, która w niej zakiełkowała. Lily podejrzewała, była prawie pewna, że James interweniował już znacznie wcześniej, choć wcale mu się nie uskarżała.
Wbrew wcześniejszym obawom większość osób i tak nie zwróciła szczególnej uwagi na fakt, że chodziła z Jamesem. Nieco obawiała się pełnych kpiny spojrzeń i dogryzek, że dopiero co tak bardzo nienawidziła tego „aroganckiego" Jamesa Pottera, a teraz chodzi z nim za rączki. Prawda była taka, że uczniów w Hogwarcie było tyle, iż właściwie pewnie mało kto zauważył ten nowy związek, albo po prostu go nie interesował.
Musiała tylko znosić triumfy Dorcas i Marii, które były wręcz wniebowzięte jej nowym związkiem.
— Wiedziałam! — wołała Dorcas. — Mówiłam! Wiedziałam!
— I ja też! I ja też! I ja też! — piszczała z ekscytacją Maria.
— Dziewczyny, minęły już dwa tygodnie, a wam to się jeszcze nie znudziło... — westchnęła Lily. — Tak, obie wiedziałyście, obie mówiłyście, zadowolone?
— Nie dąsaj się tak, Lily — rzekła Dorcas i położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki. — Nie wypominamy ci tego na złość, po prostu bardzo się cieszymy. W końcu jesteś naszą przyjaciółką i weszłaś w nowy związek, a to mówi samo przez siebie.
— Pierwsze miłości są takie uroczeee... — mruknęła z rozmarzeniem Maria. — Ciekawe, czy kiedyś ja się komuś spodobam...
— Na pewno — zapewnił z ręką na sercu Dorcas. — A jak nie, to zawsze możemy po Hogwarcie się spiknąć — dodała i sugestywnie uniosła brwi.
Maria parsknęła śmiechem.
— W sumie czemu nie? Związek z przyjaciółką będzie lepszy niż samotność.
— I koty, jak zostaniemy razem, to przygarniamy koty — zastrzegła Dorcas.
— Jestem uczulona na sierść — uśmiechnęła się przepraszająco.
— Zrywam ten niezaczęty związek, przykro mi. — Dorcas pokręciła ze smutkiem głową. — Bez kotów się nie obejdzie.
— Ej! — Maria wydęła usta, na co tym razem to Lily się głośno zaśmiała.
— Na pewno uda wam się dojść do kompromisu, jeszcze macie kopę czasu — zauważyła.
W czasie dwóch godzin eliksirów uczniowie siódmego roku zajmowali się uwarzeniem eliksiru spokoju, który był dosyć trudny. Lily z pełnym skupieniem dodała do środka kociołka sproszkowany róg jednorożca, a kolor wywaru zmienił się z fioletowego na różowy.
Zerknęła przez ramię, aby upewnić się, że Maria jeszcze była cała, a nie w szczątkach, jak to zwykle bywało z jej zamyśloną osobą w czasie eliksirów. Lily przyuważyła, że blondynka miała mały problem. Ze zmarszczonym czołem w konsternacji wpatrywała się w swój jeszcze niedokończony eliksir.
CZYTASZ
Do samego końca • Jily
Fanfiction❝Nie w tym rzecz, Potter - wtrąciła. - Nie rozumiem twojego >kocham cię<. Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kocha...