Rozdział 36

539 42 155
                                    

Remus dorwał Lily w bibliotece, kiedy powtarzała materiał do zbliżających się owutemów. Poprosił ją, aby zaraz po obiedzie w Wielkiej Sali wyszła z nim, Stellą i pozostałymi Huncwotami na błonia. Nic więcej nie chciał powiedzieć, przez co Lily poważnie się przestraszyła, że coś złego mogło się stać. Czyżby Remus i Stella zerwali? Nie, to nie mogło być to, przecież tak dobrze się dogadywali... To o co innego mogło chodzić?

Zamartwiała się w tej kwestii tak bardzo, że już więcej nie mogła się skupić na nauce, a potem na spokojnym jedzeniu w Wielkiej Sali. Posyłała bez przerwy spojrzenia w stronę Remusa, próbowała coś wycisnąć od Jamesa, ale obaj byli tajemniczy.

Dzień był gorący, a niebo niemalże bezchmurne. Usiedli całą szóstką na błoniach pod cieniem drzewa. Lily z wyczekiwaniem wbijała wzrok w Remusa, którego maska tajemnicy teraz się rozlała i wyglądał na bardzo zestresowanego.

Wtedy zaczął opowiadać z początku drżącym głosem, ale im bardziej zapędzał się w swoją historię, tym stawał się spokojniejszy. Lily z kamienną miną słuchała, jak został w dzieciństwie przemieniony w wilkołaka i jak wpłynęło to na jego dalsze życie.

Kiedy Remus skończył swoją kwestię, nastała cisza przerywana jedynie szumem liści i odgłosami rozmów w oddali. Lily spojrzała z ciekawością na Stellę, zainteresowana, jak ta zareaguje, że jej chłopak jest wilkołakiem. Jednakże po minie Stelli zorientowała się, że o wszystkim wiedziała. Lily zrobiło się przez krótką chwilę przykro, że ona została poinformowana najpóźniej.

— To wszystko? — zapytała Lily i spojrzała na Remusa, który się zawahał przed odpowiedzią.

— Niee — mruknął z przeciąganiem James. Wymienił spojrzenie z Syriuszem i Peterem po czym uzupełnił: — Stella, Lily... Musicie jeszcze wiedzieć, że ja, Syriusz i Peter jesteśmy animagami.

Szczęki Lily i Stelli dotknęły ziemi. Obie otworzyły ze zdumienia oczy i spojrzały na przyjaciół, jakby tylko w oczekiwaniu, że zaraz parskną śmiechem. Tak się jednak nie stało, a to utwierdziło obie dziewczyny w przekonanie, że to wszystko było najszczerszą prawdą.

— Animagami? — powtórzyła cicho Lily. — James, przecież to jest magia na najwyższym poziomie! Zdajesz sobie z tego sprawę? Kiedy wy... jak... gdzie... Zarejestrowaliście się w ministerstwie? Czy ktoś o tym wie?

— No i co, jednak nie jesteśmy takimi głupkami, mhm? — zagaił Syriusz z zadowolonym uśmieszkiem. — Otóż, droga Lily i droga Stello, opanowaliśmy animagię w wieku piętnastu lat, a to wszystko po to, aby towarzyszyć Remusowi w czasie pełni. Wilkołak nie krzywdzi zwierząt.

— Rany... — westchnęła Lily.

— Nie, nie wie o tym nikt, oprócz aktualnie naszej paczki — pośpieszył z odpowiedzią na kolejne pytanie James. — Włączając w to ministerstwo. Nie zarejestrowaliśmy się, tak trochę zrobiliśmy to, eee... na nielegalu. Ja zmieniam się w jelenia, Syriusz w czarnego psa, zaś Peter w szczura.

Syriusz przytaknął słowom Jamesa głośnym szczeknięciem, co spotkało się ze śmiechem pozostałych.

— To jest niesamowite. Piętnaście lat... animagia... Wielu dorosłych ma z tym problem, tymczasem wy... — Lily ze zdumieniem oparła głowę o rękę i wpatrzyła się w zamyśleniu w ptaka, który przysiadł właśnie na gałęzi jednego z dalszych drzew. — Zaraz, zaraz... To stąd Rogacz, Łapa i Glizdogon?

— W punkt! Oto moja inteligentna dziewczyna! — zawołał z entuzjazmem James i objął z wyszczerzonymi zębami Lily, na co ta przewróciła jedynie oczami.

Milcząca dotąd i zamyślona Stella poprosiła o coś, co wywołało niemałe poruszenie — ona także pragnęła nauczyć się animagii. Lily jej się w ogóle nie dziwiła. Zapewne chciała w ten sposób dodatkowo wspierać Remusa. Początkowa niepewność wkrótce prysła, kiedy wszyscy uzgodnili, że jej w tym pomogą.

Do samego końca • JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz