Rozdział 8

811 63 166
                                    

Tak, James był ścigającym. Tak, było to wspomniane w książkach. Tak, w filmie pojawił się błąd. Proszę nie poprawiać, że był szykującym :(

— Dobra, więc przeanalizujmy to jeszcze raz.

James westchnął ze zrezygnowaniem, patrząc z pobłażliwością w oczach na Syriusza, który stał na środku dormitorium z pergaminem w jednej dłoni, a piórem w długiej. Na nosie miał kwadratowe okulary, które co chwilę poprawiał.

— Na kij miotły ci te okulary — powiedział James, mrużąc oczy.

— Stary, moimi okularami, to ty się nie interesuj — odparował rzeczowym tonem Syriusz.

— Ale poważnie, skąd je wytrzasnąłeś?

— Zabrałem jakiemuś pierwszoroczniakowi, gdy czytał książkę, ale to bez znaczenia — rzucił lekko. — Natomiast znaczenie ma twoja sprzeczka z Evans, którą musimy rozwiązać.

James jedynie pokręcił głową z lekkim uśmiechem, opadając plecami na łóżko. Uniósł się na łokciach, poprawiając przy tym swoje okulary.

— Wyglądasz w tych kwadraciakach jak debil — oznajmił bez cienia subtelności.

— Wolę wyglądać jak debil, niż nim być, jak ty — odburknął, nie wychylając nosa znad rulonu pergaminu. — Zniszczyłeś coś, nad czym pracowaliśmy przez dwa lata!

— Przepraszam?

— Przepraszać to ty powinieneś Evans! — zawiadomił obrażonym tonem. — A teraz musimy powrócić do... — urwał, gdy drzwi od dormitorium się otworzyły, a do środka wszedł Peter z tabliczką czekolady w jednej dłoni, a w drugiej z dwiema babeczkami.

Remus, który do tej pory jednym okiem przyglądał się rozmowie pomiędzy Jamesem a Syriuszem, a drugim śledził tekst książki, wyprostował się na łóżku.

— Masz. — Peter rzucił Remusowi czekoladę.

— Dzięki — powiedział z uśmiechem, otwierając opakowanie.

— Ej! A dla mnie coś masz? — zapytał z nadzieją James, również siadając.

Peter spojrzał na swoje dwie babeczki, a potem z powrotem na Jamesa i powiedział:

— Nie.

— Szczyt szczytów — burknął niezadowolony James.

— Do jasnej ciasnej anielki! — zawołał wzburzony Syriusz. — Ja tutaj wychodzę z siebie, aby wymyślić plan idealny na wasze namiętne pogodzenie się, Rogaczu, a ty nie doceniasz mojej pracy!

— Wybacz — rzekł James. — Możesz kontynuować.

Syriusz wziął kilka gwałtownych wdechów, odchrząknął, uniósł wysoko głowę i już otwierał usta, aby powrócić do swoich rozważań, gdy James cicho powiedział:

— Luniaczku, a ty się może ze mną podzielisz, co? W końcu jesteśmy przy-...

— A radź sobie sam, niewdzięczniku! — krzyknął Syriusz, ciskając w przyjaciela rulonem pergaminu i piórem.

James zdołał się uchronić przed atakiem.

— Tak to nie będzie! — kontynuował Syriusz. — Zgłaszam rezygnację!

— Uspokój te swoje psie hormony — powiedział James, unosząc ręce w geście poddania. — Chciałem tylko czekolady...

— To sobie po nią pójdź — mruknął Remus, przybliżając do siebie czekoladę. — Ja swoją się nie dzielę.

Do samego końca • JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz