Rozdział 10

804 64 327
                                    

Spojler „Ślizgoni też potrafią kochać"

Wspólny patrol jako prefekci przebiegł Jamesowi i Lily głównie w krępującej ciszy, którą za wszelką cenę próbował zniwelować choćby odrobinę James.

Wykładał nowe tematy, zadawał pytania, ciągnął swoje monologi... Lily jednak widocznie nie chciała rozmawiać. Była zamyślona i na uboczu. James nie potrafił zrozumieć, dlaczego. Dlaczego nawet nie chce z nim rozmawiać?

Może faktycznie w aspekcie: „Chcesz czegoś więcej" miała całkowitą rację, bo chciał czegoś więcej od piątego roku, ale przez ten czas zdążył się zorientować, jak działa Lily Evans i pogodził się ze świadomością, że nie wpadnie mu w ramiona, gdy jedynie się do niej odezwie.

Był gotowy na powolny proces dostawania się do serca Evans, ale jak to zrobić, gdy nie chciała z nim rozmawiać? Kim on był? Mistrzem przekazywania wiadomości bez słów? Wątpliwe.

To wszystko sprawiło, że zwykle niezawodny humor Jamesa wyparował. Następnego dnia po patrolu, na śniadaniu w Wielkiej Sali, ledwie przełknął jajecznicę, a wypił tyle soku dyniowego, że byłby w stanie się założyć, iż teraz w jego brzuchu bulgoce najprawdziwsze morze.

— Co jest z tobą, Rogaczu? — zapytał zaniepokojony Syriusz. — Dlaczego wyglądasz tak, jakby Smarkerus wysmarkał się w twoją szatę? I dlaczego tak mało jesz? Nie będę cię niańczył, jeśli dziś na treningu qudditcha spadniesz z miotły.

— Syriusz Black — rzekł uroczyście James. — Mój najlepszy przyjaciel! — dodał z sarkazmem.

— Bez braw, poproszę, jestem tylko zwyczajnym człowiekiem — powiedział rozbawiony Syriusz.

James podparł podbródek o rękę i westchnął.

— No dalej, gadaj — nalegał Syriusz.

— Będzie ci lżej — dodał Remus, a Peter pokiwał głową.

— Mam po prostu gorszy humor... — wydukał.

— Gorszy humor?! — przeraził się poważnie Syriusz. — Nie może być! Huncwot James „Rogacz" Potter i gorszy humor! Kpiny! Nieścisłości! Zbrodnie!

— Co się stało? — zapytał Remus, ignorując wypowiedź Syriusza.

— Nic takiego, serio, nie musicie od razu brać tego na poważnie — powiedział lekko James, niezadowolony, że fakt gorszego humoru przyciągnął taką uwagę jego przyjaciół. Zazwyczaj lubił być w centrum, ale w tym wypadku wolał nie. Sam musiał sobie z tym poradzić, bo na pewno nie zamierzał odpuścić.

Syriusz, Remus i Peter spojrzeli nań znacząco, aż James się poddał i odpowiedział szeptem:

— Evans już nawet nie chce ze mną rozmawiać.

Rozejrzał się, aż jego wzrok spoczął na Lily, Dorcas i Marii, które siedziały kawałek dalej i kończyły jeść śniadanie.

— Ożeż w twarz Smarkerusa... — przejął się Syriusz. Wepchnął sobie do buzi całego tosta, przez co zaczął się krztusić. — Trudna... sprawa... — wychrypiał, gdy James poklepał siedzącego obok przyjaciela kilka razy po plecach.

— Za dużo jesz tych tostów — skomentował Remus.

— Kto to mówi? — obruszył się Syriusz. — Ten, który po kątach bez przerwy wsuwa czekoladę i nie chce się dzielić!

Remus wzruszył ramionami i lekko się zarumienił.

— Myślę, że powinieneś jej dać trochę czasu — rzekł Lunatyk.

Do samego końca • JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz