Po napisaniu wszystkich owutemów przyszedł pokład sporej ulgi. Nareszcie siódmoroczni mieli za sobą te swoje najważniejsze egzaminy. Teraz pozostało tylko oczekiwanie na wyniki i liczenie na to, że uzyskają odpowiednią ilość punktów na swój zawód marzeń.
Zawodem marzeń dla Lily była praca w departamencie magicznych wypadków i katastrof, a to ze względu na to, że pragnęła pomagać. Pomagać nie tylko braciom i siostrom czarodziejom, ale również mugolom, których przedmioty mogły ulec jakiemuś problemowi. Lily od zawsze uwielbiała zaklęcia, więc ich łamanie i opanowanie sytuacji było wręcz idealnym zajęciem.
W głowie Jamesa siedziało natomiast pozostanie aurorem, choć nie był jeszcze tego zawodu taki pewny. Tłumaczył Lily, że bardzo możliwe było, iż ich praca, zarówno jego, jak i Lily, nie będzie potrzebna. Lily czuła się trochę zawstydzona, kiedy popierał tę tezę tym, że jego rodzina była wystarczająco bogata, aby zapewnić im dostatnie życie już do końca. Jej rodzina nie należała do tych z kategorii bogatszych. Jednocześnie nie była też biedna, a raczej tak pośrodku. W każdym razie w swojej sytuacji nie mogłaby pozwolić sobie na niepracowanie.
Ostatnie dni szkoły były bardzo luźne i polegały głównie na dopinaniu swoich prywatnych spraw przez uczniów na ostatni guzik. Lily chodziła od znajomego do znajomego, aby oddać to, co od nich pożyczyła, zabrać to, czego oni od niej pożyczyli, czy też jeszcze w jeszcze kilku innych sprawach, jak wymienienie kilku zdań przed powrotną trasą do Londynu.
Ze swoimi przyjaciółkami urządziła sobie babski wieczór w dormitorium. Oprócz Dorcas i Marii przybyły jeszcze Marlena, Stella i Brielle, którą dopiero poznawała. Brielle od niedawna chodziła z Syriuszem Blackiem, czemu Lily nie potrafiła się nadziwić. Kiedyś pałali do siebie niechęcią, a w lepsze dni obojętnością. Pojęcia nie miała, jak to się stało, że zaczęli razem chodzić, dlatego w ten wieczór postanowiła, że pociągnie Ślizgonkę za język, aby tylko się czegoś dowiedzieć.
Leżała na swoim łóżku na brzuchu i machała nogami w powietrzu, podpierając podbródek o rękę. Dorcas i Maria siedziały objęte obok siebie, Marlena zajmowała miejsce najbliżej Lily, zaś Stella i Brielle siedziały trochę na uboczu, na skraju trzeciego łóżka.
— Brielle, podziel się rąbkiem tajemnicy; jak wytrzymujesz z Blackiem — powiedziała ciekawsko Lily, patrząc na dziewczynę z wnikliwością.
— A ty jak wytrzymujesz z Potterem, Evans? — odbiła piłeczkę Brielle. — Myślę, że obie możemy się czegoś od siebie w tej kwestii nauczyć.
Na twarzy Lily pojawił się uśmiech rozbawienia. Uznała w myślach, że Brielle była bardziej sympatyczna niż na taką wyglądała — a to wszystko przez kamienny wyraz twarzy, chłodny wzrok i dumną postawę. Bliżej poznana była jednak naprawdę znacznie milsza.
— Stella chyba nie ma takich problemów z Remusem, hę? — zagadała Dorcas, puszczając oko Stelli. — Spokojniejsza osoba chyba nie istnieje na tym świecie.
— Remus jest bardzo spokojny — przyznała z uśmiechem — ale potrafi mnie doprowadzić do szału, kiedy zaczyna tylko mówić o tym, że... — Zmieszana Stella nagle urwała, najpewniej przypominając sobie o obecności Dorcas, Marii i Marleny, które nie znały futerkowego problemu Remusa.
— ...jest taki dla ciebie nieodpowiedni! — Lily wyratowała sytuację. Krzyknęła ze słyszalnym dramatem w głosie i położyła swoją dłoń wierzchem na czole, jakby bardzo cierpiała.
Wszystkie obecna w dormitorium dziewczyny zaśmiały się. Lily wymieniła porozumiewawcze spojrzenia ze Stellą i Brielle, które wiedziały o słodkiej tajemnicy Remusa i dogłębniej znały powód bycia, według Remusa, „nieodpowiednim" dla Stelli. Dorcas, Maria i Marlena wydawały się być zagubione.
CZYTASZ
Do samego końca • Jily
Fanfic❝Nie w tym rzecz, Potter - wtrąciła. - Nie rozumiem twojego >kocham cię<. Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kocha...