W tym rozdziale powinno być tak jakby bardziej z perspektywy uczuć i myśli Jamesa, skoro poprzedni był z Lily, ale ten rozdział napisałam kilka miesięcy temu. Wtedy zakładałam, że ten poprzedni będzie z wizualizacji Jamesa. Strasznie frustruje to mój perfekcjonizm, ale niechaj będzie 🙈
Znowu jestem bardzo zawstydzona tym rozdziałem. Napisałam go 19 sierpnia 2020r., a teraz tylko sprawdziłam pod względem jakichś błędów. Mam nadzieję, że wyszło to dobrze, a nie jakoś cringe'owo i bez emocji... 😫
•
Biegła na ślepo przez uliczki Hogsmeade. Z nieba znowu zaczął sypać gęsty śnieg, który zasłaniał jej widok, przez co co chwilę wpadała na kolejną i kolejną osobę. Nie przejmowała się tym, gdyż była zbyt bardzo rozczarowana tym, co się wydarzyło. Wszystko przebiegało tak dobrze... Przecież James od początku zaznaczał, że miało to być tylko przyjacielskie spotkanie, więc co go znowu trafiło?
Spanikowała, to dlatego uciekła. Czuła lekkie zażenowanie swoim zachowaniem, ale nie potrafiłaby tam usiedzieć po słowach, które James wypowiedział.
Za sobą usłyszała nawoływania Jamesa. Nie chciała się zatrzymywać, ale uznała, że podjęła zbyt pochopną i zdecydowanie pod wpływem emocji decyzję. Niedojrzałą. Powinna była zostać i z nim porozmawiać, zamiast jak głupia brać nogi za pas.
Zatrzymała się na środku uliczki. James już po chwili do niej dobiegł. Cały zadyszany złapał się za boki.
— Przepraszam, przepraszam — wypalił. — Głupi jestem! Nie powinienem tego mówić na naszym pierwszym spotkaniu sam na sam...
Lily jednak pokręciła głową. To nie o to chodziło. Nie do końcu przynajmniej.
— Nie w tym rzecz, Potter — wtrąciła. — Nie rozumiem twojego „kocham cię". Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kochał za dwa tygodnie, za miesiąc, rok, za... za dziesięć lat. Nie mogę być pewna, co i ile znaczą dla ciebie te słowa.
— Będę cię kochał, Lily — oznajmił, patrząc jej prosto w oczy.
— Ile?
— Do samego końca.
Lily poczuła się tak, jakby przez całe jej ciało przebiegł prąd. Nie mogła przestać wpatrywać się w te brązowe oczy, które płonęły intensywnością i patrzyły na nią tak, jak nie patrzył nikt nigdy, w całym jej życiu.
Pierwszy raz poczuła się ważna w ten sposób. Pomimo że James od lat dawał bardziej niż jasne sygnały, że go interesuje, teraz było jakoś inaczej. Teraz on był inny. Teraz ona była inna.
Chyba pierwszy raz spojrzała inaczej na twarz Jamesa. Tego samego, którego wręcz zmuszona była widywać codziennie o każdej porze dnia. Dostrzegła, jaki jest przystojny, jaki pociągający. Nie potrafiła się nawet skarcić za tę myśl. Za to, że myśli w taki a nie inny sposób o osobie, za którą dotąd nie przepadała.
Nagle poczuła w sobie wielką chęć, aby zbliżyć się do niego, tak bardzo, na ile byłaby w stanie. Tak po prostu rzucić się w jego objęcia, poczuć ciepło ciała Jamesa, bicie serca, oddech na swojej twarzy i palące gorąco jego warg...
Zanim zdołała jednak cokolwiek zrobić, James przemówił:
— Mogę złapać cię za rękę?
Te słowa były jak kubeł zimnej wody. Lily się otrząsnęła i rozszerzyła ze zdziwienia oczy. Czy James Potter, ten sam, który właściwie mógł złapać za rękę bez pytania o to dosłownie każdą dziewczynę z całego Hogwartu, właśnie poprosił o pozwolenie, aby to zrobić? I to jej pozwolenie? Przełknęła ślinę, wciąż nie potrafiąc — choć się naprawdę starała! — oderwać wzroku od tych oczu.
CZYTASZ
Do samego końca • Jily
Fanfic❝Nie w tym rzecz, Potter - wtrąciła. - Nie rozumiem twojego >kocham cię<. Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kocha...