Rozdział 1

1.5K 88 313
                                    

Wielka Sala wyglądała zupełnie tak, jak Lily Evans ją zapamiętała - cudownie, niezwykle, bajecznie... Wciąż trudno było uwierzyć, że chodziła do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - zdecydowanie najwspanialszej szkole czarodziejskiej, jaka była na świecie.

Nowy, siódmy rok, był zarazem ostatnim. Ostatni raz rozpoczyna rok... Wszystko, co będzie robić, będzie ostatnim w Hogwarcie. Każde przesiadywanie z książką w bibliotece, każda lekcja eliksirów ze Slughornem, każde patrole jako tym razem prefekt naczelny, a nie zwykły prefekt... To wszystko miało minąć, ale to wszystko miało na zawsze pozostać w pamięci Lily.

Usiadła przy stole Gryffindoru u boku ze swoją przyjaciółką - Dorcas Meadowes, której włosy o kolorze głębokiego brązu spływały lokami na plecy, a przenikliwe brązowe oczy wpatrywały się z iskrą ciekawości na wchodzących do Wielkiej Sali pierwszorocznych.

Po drugiej stronie Lily siedziała zaś Maria Nichols, której blond włosy związane były wysoko na głowie i która rozmarzonym wzrokiem również wpatrywała się w przestraszonych pierwszorocznych, którzy stanęli w rzędzie i oczekiwali na to, co miało nadejść.

- Kiedyś to byłyśmy my, dziewczyny - westchnęła Maria, opierając głowę na ręce.

- No zobacz, a teraz takie jesteśmy stare - zaśmiała się Lily.

- Ja wciąż jestem młoda! - żachnęła się Dorcas, teatralnym gestem kładąc rękę na sercu. - Jeszcze dużo przeżyć przed nami, nim będziemy mogły nazwać się starymi.

Lily uśmiechnęła się, wbijając wzrok w Tiarę Przydziału, która właśnie zakończyła swoje wyjątkowe, co rok inne, przemówienie. McGonagall odchrząknęła i zaczęła wywoływać nowych uczniów Hogwartu.

- Brewer, Valerie!

Dziewczynka o mysich włosach i dużych, przestraszonych oczach poczłapała w stronę taboretu. Ledwo tiara zdążyła opaść jej na głowę, wszyscy usłyszeli donośne:

- Gryffindor!

Od stołu Gryfonów dało się usłyszeć aplauz wywołany nowym uczniem. Strach zniknął z oczu Valerie, gdy usiadła przy stole, a najbliższe osoby wymieniły z nią uściski i gratulacje.

- Cline, Roger!

Roger od razu trafił do Slytherinu, jak jego następnik (Duran, Ayden!) i kilka innych osób. Nowych członków Gryffindoru również było wiele. Przyjemnie się patrzyło na nowe i zauroczone buźki, które z wielkimi oczami przyglądały się swojemu otoczeniu.

Gdy każdy z pierwszorocznych zajął swoje miejsca, profesor Dumbledore wstał, tym samym sprawiając, że wokoło zalęgła cisza, a wszystkie pary oczu, co do jednej, zwróciły się zgodnie w stronę dyrektora.

- Witajcie, drodzy uczniowie, w nowym roku w Hogwarcie! - zawołał Dumbledore, rozkładając ramiona tak, jakby nimi chciał objąć całą Wielką Salą i każdego ucznia z osobna. - Mam nadzieję, że podróż upłynęła wam w jak najlepszej atmosferze, ale dosyć tego gadania! Czas na wyżerkę! - Klasnął w dłonie, a na czterech wielkich stołach pojawiło się wiele złotych talerzy i pucharków z najróżniejszym jedzeniem i piciem.

- Pyszotka! - pisnęła rozmarzonym głosem Maria, nakładając sobie na talerz pieczone ziemniaczki.

- Umieram z głodu po tej podróży - powiedziała Lily, łapiąc się za bolący brzuch i nakładając jedzenie.

- Ktoś na ciebie patrzy, Lily - mruknęła Dorcas, nieznacznie wskazując głową na prawo od rudowłosej.

- Kiedy on w końcu odpuści? - westchnęła z rozżalenia, nawet nie odwracając się we wskazanym kierunku.

Do samego końca • JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz