Wielka Sala wyglądała zupełnie tak, jak Lily Evans ją zapamiętała - cudownie, niezwykle, bajecznie... Wciąż trudno było uwierzyć, że chodziła do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - zdecydowanie najwspanialszej szkole czarodziejskiej, jaka była na świecie.
Nowy, siódmy rok, był zarazem ostatnim. Ostatni raz rozpoczyna rok... Wszystko, co będzie robić, będzie ostatnim w Hogwarcie. Każde przesiadywanie z książką w bibliotece, każda lekcja eliksirów ze Slughornem, każde patrole jako tym razem prefekt naczelny, a nie zwykły prefekt... To wszystko miało minąć, ale to wszystko miało na zawsze pozostać w pamięci Lily.
Usiadła przy stole Gryffindoru u boku ze swoją przyjaciółką - Dorcas Meadowes, której włosy o kolorze głębokiego brązu spływały lokami na plecy, a przenikliwe brązowe oczy wpatrywały się z iskrą ciekawości na wchodzących do Wielkiej Sali pierwszorocznych.
Po drugiej stronie Lily siedziała zaś Maria Nichols, której blond włosy związane były wysoko na głowie i która rozmarzonym wzrokiem również wpatrywała się w przestraszonych pierwszorocznych, którzy stanęli w rzędzie i oczekiwali na to, co miało nadejść.
- Kiedyś to byłyśmy my, dziewczyny - westchnęła Maria, opierając głowę na ręce.
- No zobacz, a teraz takie jesteśmy stare - zaśmiała się Lily.
- Ja wciąż jestem młoda! - żachnęła się Dorcas, teatralnym gestem kładąc rękę na sercu. - Jeszcze dużo przeżyć przed nami, nim będziemy mogły nazwać się starymi.
Lily uśmiechnęła się, wbijając wzrok w Tiarę Przydziału, która właśnie zakończyła swoje wyjątkowe, co rok inne, przemówienie. McGonagall odchrząknęła i zaczęła wywoływać nowych uczniów Hogwartu.
- Brewer, Valerie!
Dziewczynka o mysich włosach i dużych, przestraszonych oczach poczłapała w stronę taboretu. Ledwo tiara zdążyła opaść jej na głowę, wszyscy usłyszeli donośne:
- Gryffindor!
Od stołu Gryfonów dało się usłyszeć aplauz wywołany nowym uczniem. Strach zniknął z oczu Valerie, gdy usiadła przy stole, a najbliższe osoby wymieniły z nią uściski i gratulacje.
- Cline, Roger!
Roger od razu trafił do Slytherinu, jak jego następnik (Duran, Ayden!) i kilka innych osób. Nowych członków Gryffindoru również było wiele. Przyjemnie się patrzyło na nowe i zauroczone buźki, które z wielkimi oczami przyglądały się swojemu otoczeniu.
Gdy każdy z pierwszorocznych zajął swoje miejsca, profesor Dumbledore wstał, tym samym sprawiając, że wokoło zalęgła cisza, a wszystkie pary oczu, co do jednej, zwróciły się zgodnie w stronę dyrektora.
- Witajcie, drodzy uczniowie, w nowym roku w Hogwarcie! - zawołał Dumbledore, rozkładając ramiona tak, jakby nimi chciał objąć całą Wielką Salą i każdego ucznia z osobna. - Mam nadzieję, że podróż upłynęła wam w jak najlepszej atmosferze, ale dosyć tego gadania! Czas na wyżerkę! - Klasnął w dłonie, a na czterech wielkich stołach pojawiło się wiele złotych talerzy i pucharków z najróżniejszym jedzeniem i piciem.
- Pyszotka! - pisnęła rozmarzonym głosem Maria, nakładając sobie na talerz pieczone ziemniaczki.
- Umieram z głodu po tej podróży - powiedziała Lily, łapiąc się za bolący brzuch i nakładając jedzenie.
- Ktoś na ciebie patrzy, Lily - mruknęła Dorcas, nieznacznie wskazując głową na prawo od rudowłosej.
- Kiedy on w końcu odpuści? - westchnęła z rozżalenia, nawet nie odwracając się we wskazanym kierunku.
CZYTASZ
Do samego końca • Jily
Fanfiction❝Nie w tym rzecz, Potter - wtrąciła. - Nie rozumiem twojego >kocham cię<. Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kocha...