Ostatnio coś mnie wena opuściła, ale dzisiaj rano wstałam, zrobiłam sobie kawę, a słowa same z siebie przelały się na klawiaturę ❤️
•
Szlaban u McGonagall nie był najgorszym, co mogłoby spotkać Jamesa i Syriusza. Przepracowali już tyle godzin przez swoje uskoki, że kilka kolejnych absolutnie nie robiło różnicy. Zdenerwowani byli tylko przez fakt, że to im się oberwało najmocniej, podczas gdy zostali zaczepieni przez Regulusa.
James skrycie obserwował to, co się działo pomiędzy Remusem a Stellą, a trzeba było przyznać, że nie było to nic dobrego. Bynajmniej nie. W ostatnich dniach oboje unikali się nawzajem. Stella widocznie była przybita i ukrywała swoje zaczerwienione od płaczu oczu, co nie było przyjemnym widokiem dla Jamesa, który naprawdę lubił tę dziewczynę.
Trzeba było przyznać, że James, Syriusz i Peter przez wzgląd na Remusa mimowolnie również oddalili się od Stelli. Wcześniej zdarzało im się razem rozmawiać, a teraz na sam jej widok spuszczali wzrok i skręcali w inny korytarz czy uskakiwali za jakieś zbroje bądź inne osoby. Nie byli z tego dumni. James czuł nawet wyrzuty sumienia, ale ta sytuacja była tak bardzo niezręczna, że sam nie wiedział, co powinien robić.
Lily, która była ze Stellą znacznie bliżej aniżeli on, także wydawała się być przytłoczona tym, co się działo. Ona również oddaliła się od koleżanki przez wzgląd na to, że najwięcej czasu spędzała teraz z Jamesem.
W czasie śniadania w Wielkiej Sali najlepsza przyjaciółka Stelli, Lea, z którą niegdyś chodził James, zerwała się z siedzenia i przy wszystkich zaczęła wrzeszczeć na skołowanego Remusa. Ewidentnie już wiedziała, co się wydarzyło. Zresztą nic dziwnego, kto miałby wiedzieć, jak nie Lea? Nigdzie nie pojawiała się Stella, więc James zrozumiał, że musiała już stąd wyjść, dlatego też Lea miała idealnie sprzyjającą okazję do wyrażenia otwarcie swojej złości.
James i Syriusz natychmiast również zerwali się z ławy, aby zapanować nad Leą, która wyglądała tak, jakby chciała rzucić w Remusa jakimś zaklęciem — różdżka, którą zaciskała w dłoni, niebezpiecznie drżała. Zainterweniowali oburzeni Flitwick i McGonagall, którzy zaradzili sytuacji.
Po tym przykrym przeżyciu Remus był jeszcze bardziej przytłoczony. Oczy miał szklane, jakby za moment miał w końcu pęknąć i pozwolić swobodnie spłynąć łzom. W czasie trwania zajęć był widocznie przemęczony, małomówny i zasmucony jak jeszcze nigdy dotąd. Zrozpaczeni James, Syriusz, Peter i Lily, pomimo usilnych prób, nie zdołali ani odrobinę poprawić nastroju przyjacielowi.
Tuż po transmutacji Remus bez słowa odłączył się od Jamesa, Syriusza oraz Petera. Nie próbowali zatrzymywać swojego zdołowanego przyjaciela. Wiedzieli, że Remus był typem osoby, która potrzebowała najpierw zmierzyć się ze swoimi strapieniami sam na sam, a dopiero później o tym z kimkolwiek rozmawiać.
Wtedy złapała ich Stella.
Wzrok Jamesa i Syriusza skrzyżował się, a ich miny nieco zrzedły. Znowu będą musieli ją okłamywać, że wcale nie wiedzą, co się dzieje z Remusem. Mieli już dość tego, że ten aż tak bardzo obawiał się wyjawienia prawdy o swojej likantropii dziewczynie, którą szczerze kochał. Nawet oni, James i Syriusz, doskonale wiedzieli, że kto jak kto, ale Stella nigdy by go nie odtrąciła. Domyślali się jednak, że Remus obawiał się czegoś jeszcze. Niekoniecznie samego w sobie odtrącenia, a tego, że skrzywdzi Stellę swoją przypadłością.
— Chłopaki, wiem, że o wszystkim zdajecie sobie sprawę — zaczęła z niezręcznością Stella, ale jej wywód przerwał James.
— Słuchaj, wiem, że to będzie pogmatwane, co teraz powiem... — westchnął i przejechał dłonią przez swoje włosy. — Ale naprawdę, Stella, musisz dać nam czas, a wszystko naprawimy.
CZYTASZ
Do samego końca • Jily
Fanfiction❝Nie w tym rzecz, Potter - wtrąciła. - Nie rozumiem twojego >kocham cię<. Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kocha...