Jak przez ostatnie miesiące pomiędzy Jamesem a Lily bardziej niż się układało, to wraz z nadejściem maja atmosfera zaczęła się coraz mocniej napinać, a to wszystko za sprawką kontaktu Lily z Drew.
Dziewczyna nie chciała go urywać, bardzo lubiła Drew, który stał się dla niej przyjacielem, ale James od samego początku patrzył na niego bardzo nieprzychylnie. Lily powiedziała mu jeszcze na samym początku, że mu się podobała, co jeszcze bardziej wpieniło tylko Jamesa. Stał się wielkim zazdrośnikiem i nie potrafił nad tym zapanować.
Lily wielokrotnie wyjaśniała, że teraz i Drew ma ją tylko za przyjaciółkę. Zapewniała o swojej miłości, ale James i tak ciągnął swoje. Do tego stopnia, że cierpliwość Lily się skończyła, a ona sama zaczęła robić po prostu na złość Jamesowi, spędzając coraz więcej i więcej czasu z Drew.
— Nie wiem, co będę robił bez ciebie w tym Hogwarcie — wyznał ponuro któregoś dnia Drew, kiedy przechadzali się razem korytarzem.
— Aż tak się do mojego towarzystwa przyzwyczaiłeś? — zapytała z rozbawieniem.
Drew podrapał się po głowie i wzruszył ramionami.
— No, trochę. I do Mar też... jak znowu odnowiliśmy kontakt... Szkoda, że tak późno, ale jestem pewien, że jeszcze zobaczymy się przynajmniej na wakacjach... To znaczy ja i Mar... W sumie ty też, jakbyś chciała się ze mną zobaczyć...
Lily uśmiechnęła się szczerze.
— Pewnie.
— A Jamesowi nie będzie to przeszkadzać...? — zapytał ostrożnie Drew. — Widzę, że za mną nie przepada, chyba jest zazdrosny...
— James nie ma tu nic do powiedzenia — odparła z gorzkim uśmiechem Lily. — Nie będzie mieszał się w moje znajomości.
Na twarzy Drew pojawiła się zmarszczka, a jego usta się zacisnęły.
— Słuchaj, Lily. Wiesz, że cię lubię, ale nie chcę stawać pomiędzy wami, a mam wrażenie, że ostatnio mnie właśnie do tego wykorzystujesz.
Mina Lily zrzedła. Przecież bynajmniej nie to miała w swoich zamiarach!... Czy naprawdę... Czy naprawdę na to wyszło? Że wykorzystywała Drew? Otwierała już usta, aby kategorycznie temu zaprzeczyć i zapewnić Drew, że naprawdę był dla niej przyjacielem, kiedy na horyzoncie pojawił się James.
— No nie — stwierdził na ich widok. — Znowu z nim łazisz, a ja cię wszędzie szukam. Ty to chyba robisz specjalnie!
Drew uniósł ręce w geście poddania i się wycofał, pozostawiając parę samą. Lily westchnęła i przeniosła swój wzrok na Jamesa.
— A ty zaczynasz już przesadzać. Nie możesz zakazywać mi widywania się z moimi przyjaciółmi, James. Ile razy mamy do tego wracać?
— Ale nie lubię tego bachora! — zdenerwował się James.
— A ja lubię! — oburzyła się Lily. — Ty nie musisz się z nim przyjaźnić, co nie oznacza, że ja też nie mogę!
— No nie wytrzymam! — Zdenerwowany James odwrócił się na pięcie i zaczął biec w niezidentyfikowanym kierunku, więc Lily popędziła za nim.
— I gdzie biegniesz?! Nie skończyliśmy, James!
James nie odpowiedział. Lily miała już zamiar zaprzestać swojego biegu i po prostu odejść, obrażając się na Jamesa na kilka kolejnych dni, ale wtedy dostrzegli idących przez korytarz Stellę i Remusa, którzy trzymali się za ręce.
Para odwrócili się w stronę biegnących ku nim Jamesowi i Lily. James pierwszy dopadł dwójkę swoich przyjaciół i złapał Remusa za ramiona.
— Powiedz jej! — zawołał z dramatycznym uniesieniem, a wtedy jego wzrok spoczął na Stelli. — O, i Stella... REMUS, NO!
— C-co? — zająkał się z zdezorientowania Remus i zrobił krok w tył, kiedy wpadła na niego także Lily.
— Doprowadza mnie do szału! — zawołała z pretensją. — Czy możesz mu wyjaśnić, że moja przyjaźń z Drew jest tylko przyjaźnią a nie jakimś szalonym romansem?
— Sama przyznałaś, że mu się podobasz! — odparował James.
— Że mu się podobałam, to czas przeszły, ty idioto! — warknęła i odsunęła się od niego. — Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
— Świetne odbicie piłeczki, Evans!
— Jeszcze raz powiesz do mnie po nazwisku, to dostaniesz tą piłeczką prosto w twarz, Potter! — krzyknęła zaczerwieniona ze złości Gryfonka, a następnie z furią odwróciła się na piętach i zaczęła odchodzić.
— I gdzie leziesz?! Remus miał ci wytłumaczyć!
— Nie martw się, wytłumaczy to tobie, ty durny zazdrośniku! — zawołała przez ramię i szybko skręciła w lewy korytarz.
Oszołomiony Remus otworzył z wrażenia usta i spojrzał na Jamesa.
— Znowu? — zapytał powoli.
— Znowu się kłócą? — włączyła się Stella. — Drew... Drew... To ten kuzyn Marii, tak?
— Tak — przytaknął James i założył ręce na piersi. — Ten młody podrywa mi dziewczynę! Przystawiał się do niej!
— James — zaczął spokojnie Remus. — Lily stwierdziła, że to było kiedyś, czy to prawda?
— Może i tak, ale to nie oznacza, że już nie będzie! A ona wciąż z nim wszędzie łazi!
— Nie możesz jej tego zakazać — powiedziała Stella. — Musisz w końcu zaufać Lily, skoro chodzicie ze sobą. Chyba nie chcesz jej stracić, James?
— Oczywiście, że nie — wymamrotał z lekkim zakłopotaniem. Wbił wzrok w podłogę. — Ale po prostu... strasznie mnie to denerwuje. Ona też powinna mnie zrozumieć, zamiast odpowiadać krzykiem.
— Najpierw ty postaraj się zrozumieć ją i pokaż, że akceptujesz Drew. — Stella położyła dłoń na ramieniu niepewnego co do tej idei Jamesa. — Zaufaj mi, to pomoże.
— Już długo się ciągle kłócicie o to samo — westchnął Remus. — Może czas nareszcie załagodzić ten spór? Z tego, co widziałem, Drew nie przekracza żadnych barier i moim zdaniem nie musisz się niczego od jego strony obawiać. Mówiliśmy ci to tysiąc razy. Poza tym zawsze pozostaje opcja wyjaśnienia tej sprawy także z nim, prawda?
Z głębokim zastanowieniem James pokiwał głową.
— Chyba macie rację... Kurde, no faktycznie, już zbyt długo się o to sprzeczamy... — James walnął się ręką w czoło, a następnie odwrócił i zaczął szybkim krokiem zmierzać w stronę, gdzie zniknęła Lily. Na odchodne zawołał jeszcze energicznie: — Jesteście wspaniali! Wasze dzieci będą miały szczęście! Dobra, biegnę za nią! Ale z tym Drew i tak nie porozmawiam, nie ma takiej opcji!
— A wasze dzieci niezbyt! — zawołał na to roześmiana Stella.
James zdążył się jeszcze odwrócić, nim zniknął za zakrętem, i pokazać jej nieprzyzwoity gest.
Popędził za Lily, aby wszystko z nią ugadać. Tyle że nie zastał Lily w pokoju wspólnym, więc to oznaczało, że albo zamknęła się w dormitorium, albo zaszyła gdzieś w odmętach Hogwartu. Więc James musiał zaczekać, aż ją ponownie złapie.
Przez ten czas mógł jeszcze raz dokładnie sobie wszystko przemyśleć. Choć jego niechęć do Drew wciąż pozostawała, to James naprawdę miał już dość kłótni z Lily. Może faktycznie Stella i Remus mieli rację...
Kiedy już zbyt długo Lily się nie pokazywała, posłał po nią jedną z Gryfonek, która jednakże wróciła z informacją, że Lily nie było w dormitorium. James zaczął się poważnie martwić, dlatego rozpoczął przeszukiwanie zamku.
I nareszcie odnalazł Lily. Ale nie była sama. W Jamesie ponownie się zagotowało, a wszystko, o czym rozmawiał z Remusem i Stellą, zdawało się prysnąć.
CZYTASZ
Do samego końca • Jily
Fanfiction❝Nie w tym rzecz, Potter - wtrąciła. - Nie rozumiem twojego >kocham cię<. Dla mnie te słowa oznaczają wszystko, powierzenie całego swojego życia osobie, do której je kierujesz. Nie, nie przerywaj mi. Nie mogę być pewna, czy będziesz mnie kocha...