R40

92 11 6
                                    


Postanowiłam odwiedzić swoich rodziców, u których już dawno nie byłam. Tak nie mam nic ciekawego do roboty w domu, więc co mi szkodzi. Matka przyrządziła dla nas wszystkich wykwintny obiad, który od razu chłopaki chwalili. Widząc mamę, która stara się być miła dla nich i widać, że polubiła moich nowych ochroniarzy. Kiedy chłopaki zaczęli mówić coś o sobie, mnie lekko zdziwiło to, to że nie mówili prawdy. Raczej ich słowa bardzo mijały się z tą prawdą, którą mogłam poznać. Nie odzywałam się na ten temat, ponieważ możliwe jest, że Kun kazał im zmyślać albo sami to postanowili zrobić.

- Bardzo pyszny ten obiad - odezwał się Yangyang. Chwaląc drugi raz ciężką pracę mojej matki.

- Lizus - powiedział cicho Hendery, pochylając się do młodszego.

- Pierdol się - odpowiedział szeptem.

- To jak jest być ochroniarzem mojej córki? - zapytał ojciec, mając podejrzliwy wyraz twarzy.

- Moim zdaniem jest to ciężkie, ale na szczęście nie sprawia nam jakoś dużego problemu. Sądzę, że Kun musi ją kochać bardzo mocno, żeby dać jej aż trzech chłopaków do pilnowania - odpowiedział Xiaojun, bawiąc się szklanką.

- Doskonale, że wspomniałeś o tym typie. Uważam, że z nim jest coś nie tak. Wiecie... Problemy psychiczne i tego typu rzeczy podobne. Wiecie coś o tym?

Spojrzałam na mamę, która stała z tacą zaraz za nim. Obie byłyśmy lekko zdziwione jak i przestraszone. Żadna z nas nie poinformowała go jaki jest tak na prawdę Kun i do czego jest zdolny. Do tej pory mówiłam wszystko mamie, uważając ją za najlepszą podporę. Przynajmiej nie miała żadnych długów u mojego narzeczonego jak co nie którzy. Spojrzałam na ojca z lekkim uśmiechem.

- Czemu tak sądzisz? - zapytałam spokojem.

- Wiem, że często stawał przed twoim blokiem i siedział pod nim, aż nie wyjdziesz z niego.

- To nie są objawy psychiczne. Kunowi bardzo zależało na umówieniu się ze mną. Kun przecież wspominał o tym na kolacji. Ty tato nie robiłeś tak samo, aby poderwać mamę?

- Teraz nie trzeba stać pod blokiem, aby kogoś podrywać. Wiem doskonale, jak gładko przychodzi temu typowi oszukanie takich ludzi jak my - powiedział mężczyzna, biorąc łyk napoju.

Spojrzałam na Xiaojuna, który też wziął w dłoń pustą szklankę i przyłożył do ust. Po chwili zorientował się, że nie ma żadnego napoju. Nalał sobie napoju i wypił go, wypijając za jednym wykiem.

- Widzę, że jest już siedemnasta. Będziemy się już zbierać - powiedziałam, wstając od stołu.

- Myślałam, że dłużej będziesz siedzieć - bruknęła nieco zawiedziona kobieta. Wstała od stołu, aby mnie pożegnać.

- Może innym razem. Trzymajcie się.

Podeszłam do matki żegnając ją przytulasem i to samo powtórzyłam u ojca, który mocnej mnie przytrzymał.

- Uważaj na siebie - wyszeptał do ucha.

Kiwnęłam tylko głową i spojrzałam na chłopaków, którzy zaczęli iść za mną. Hendery, odchodząc, mierzył mojego ojca wzrokiem, który nie należał do przyjemnych. Cała nasza czteroosobowa grupa wsiadła do samochodu i zaczęliśmy wracać do domu. Panowała nieco napięta atmosfera, co zaczynało mnie irytować.

- Nie znają mnie w ogóle, a zaczynają gadać - zaczął Hendery.

- Mój ojciec jest specyficznym człowiekiem, dlatego tak się zachowuje i ocenił pochopnie.

- Ty czasem Xiaojun, nie zamyśliłeś się? - zapytał Yangyang. - Wziął pustą szklankę i chciał się napić z niej... Wszystko w porządku?

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz