O szesnastej udałam się do pokoju, w którym przebywa Qian. Otrzymałam powoli drzwi i weszłam do środka. Młody mężczyzna siedział na łóżku, przyglądając się przedramionom, po których przebiegały żyły po intensywnym wysiłku. Wzięłam krzesło i usiadłam na nim, na przeciwko Kuna. Podniósł na mnie swój wzrok, z którego dało się wyczytać gniew.
- Coś się stało?
- Ty i Andrew jesteście parą.
- Słucham? - zapytałam rozbawiona, ale szybko przestałam się uśmiechać przez jego przeszywający wzrok. - Skąd w ogóle przyszła tobie taka myśl, że może mnie coś łączyć z Andrew? - starałam się patrzeć w jego oczy, ale nie dałam rady dłużej wytrzymać niż trzy sekundy.
- Widziałem waszą dwójkę. Dotykał twój policzek, a tobie to nawet nie przeszkadzało - spojrzał na mnie z większym gniewem.
- To mój przyjaciel. Poza tym, co ja się będę tłumaczyć się z swojego prywatnego życia. Wracając. Spotkałam jednego z twoich pierwszych lekarzy.
Spojrzał na mnie z dużymi oczami, marszcząc brwi. Wyglądał strasznie, dlatego posunęłam krzesło do tyłu. Bałam się go oraz jego spojrzenia, które sprawiało u mnie niepokój.
- Kogo?
- Co stało się w klubie CrasherBer?
Jego twarz diametralnie zmieniała się na wściekłą. Szybko wstałam i chciałam stamtąd wyjść jak najszybciej albo chociaż zawołać kogoś. Położył swoją dłoń na moim karku, zaciskającą swoje palce coraz to mocniej. Ból był tak bardzo do niewytrzymania, że zaczęła piszczeć. Dłonią przeszedł na moje włosy chwytając za nie i odchylił moją głowę do tyłu.
- Kto tobie to powiedział?! - wrzasnął prawie, że do mojego ucha.
- Twój były lekarz - złapałam go za rękę, którą trzymał na włosy.
- Który?!
- Puść! To mnie boli! - położyłam dłoń na jego twarzy, przekręcając jego głowę w bok.
Puścił mnie w końcu, upadłam bezwiednie na ziemię. Stał za moimi plecami patrząc się na mnie z góry, z pogardą oraz wściekłością. Zauważyłam jak zacisnął dłoń w pięć, a żyły na dłoniach stały się widocznejsze. Opuściłam głowę ze strachu przed nim.
- Nikt nie musi wiedzieć, co się stało tamtego dnia, w tamtym klubie - powiedział stanowczo.
Zaczęłam iść na kolanach w stronę drzwi. Chwycił mnie za prawą nogę, odciągając mnie od wyjścia. Moje oczy w jednej chwili zaszkliły się od łez. Złapał mnie za szczękę i patrzył prosto w moje oczy. Przybliżył swoją twarz do mojej i zjechał niżej, wąchając moją szyję oraz biust.
- Czuję od ciebie męskie perfumy. Nie będę tolerować smrodu innego mężczyzny na tobie niż moje.
- Dobrze, ale teraz wypuść mnie... Proszę - powiedziałam roztrzesiona.
- A nasza wizyta?
- Skończona... Zapytałam się o to co chciałam wiedzieć.
- Samantho, dlaczego boisz się mnie?
- Twojej reakcji - niepewnie spojrzałam na niego.
- Zdenerwowałem się, bo czuję od ciebie smród jakiegoś cwela - wyjaśnił.
- T-to jest ten powód?
- Jesteś moją lekarz. Nie życzę sobie tego. Zrozumiałaś?
- T-tak - powiedziałam, kiwając głową.
CZYTASZ
𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||
Fanfic《𝐌𝐲ś𝐥ę, ż𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞ś 𝐰 𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐢 𝐩𝐨𝐦ó𝐜》 《 𝐌ł𝐨𝐝𝐚 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐚 𝐩𝐫𝐚𝐜𝐮𝐣ą𝐜𝐚 𝐰 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐚𝐭𝐫𝐮𝐤𝐮 𝐢 𝐤𝐚𝐳𝐮𝐣𝐞 𝐬𝐢ę, ż𝐞 𝐦𝐚 𝐧𝐨𝐰𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐝𝐨𝐩𝐢𝐞𝐜𝐳𝐧𝐞𝐠𝐨, 𝐤𝐭ó𝐫𝐲 𝐦𝐚 𝐝𝐮ż𝐨 𝐭𝐚𝐣𝐞�...