Niewyspana przyszłam do pracy, ale nie dziwię się dlaczego jestem półżywa. Przez koszmar, który miałam, nie byłam wstanie zasnąć ponownie. Była już równo dziewiąta. Wchodząc do budynku, przypomniałam sobie ponownie o tym kosmarze. Przebrałam się i poszłam do pierwszego pacjenta. Spędziłam z nim godzinę, która była dla mnie wiecznością. Bark snu źle zaczyna wpływać na moją osobę.
- Czy z panią wszystko w porządku?
- Tak, tylko nie mogłam spać tej nocy. Dlatego dziś jestem zmęczona - złapałam ją za dłonie.
- Myślałam, że wyjdziemy na dwór - powiedziała smutno, opuszczając głowę.
- To ubieraj się - posłałam jej ciepły uśmiech.
Wyszłyśmy na tutejszy skwerek, spacerując po placu razem z innymi pacjentami. Dziewczynaka mocno trzymała mnie za dłoń. Niespodziewanie zauważyłam matkę Ayano, więc poprosiłam dziewczynkę, aby poszła do innych dzieci.
- Dzień dobry - prprzywitałm kobietę, podchodząc do niej.
- Nie wiem czy dobry. I jak z moją córką? - zapytała, jej głos jednak mówił, że ją to nie interesuje.
- Są postępy jak sama pani widzi. Bawi się z innymi dziećmi, krok po kroku i dwróci do normy - powiedziałam zadowolona.
Obie spojrzałyśmy na dziewczynkę, która śmiała się z inną dziewczynką. Bardzo byłam zadowolona z tego widoku, bo wiem że moja praca nie idzie na marne.
- Jestem w ciąży - wypaliła nagle.
- To gratulacje - uśmiechnęłam się.
- Nie widzę Ayano na codzień, dlatego mam wrażenie, że nie mam córki. Nie wyobrażam sobie jej teraz w domu po trzech latach leczenia. Razem z mężem postanowiliśmy, że oddamy ją do domu dziecka, gdzie znajdzie kochającą rodzinę.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem, jakby rozbiła sobie jaja ze mnie. Zaczęłam ją mordować swoim wzrokiem.
- Pani chce zostawić Ayano, tylko dlatego, że córka nie może wrócić póki co do domu? To pani wina, że ona trafiła do tego miejsca. Ty nie wiesz co to depresja! Depresja jest to choroba, stan chorobowy, który należy wyleczyć. Spowodowana najczęściej częstymi sytuacjami stresowymi albo przykrymi przeżyciami. Jak to, że pani biła ją, żeby była najlepsza od innych. Tym samym powodując, żeby córka spełniała twoje chore ambicje!
Zamilkłam, aby spojrzeć w jej oczy, w których widziałam zaskoczenie. Koncikiem oka widziałam przyglądających się naszej dwójce grupę pacjentów. Ayano niepewnie podeszła do nas, patrząc głównie na swoją matkę. Kobieta spojrzała na mnie z pogardą, tylko zacisnęłam zęby ze złości.
- Czy pani kiedykolwiek podeszła do niej i zapytała co czuje, jak minął jej dzień, jakiekolwiek pytanie, aby córka wiedziała, że pani jest przy niej i może na ciebie liczyć? Nie sądzę. Gdyby tak było, Ayano nie była by w tutaj, lecz w pani domu. Pani nie dorosła do bycia matką.
Przez moje słowa kobieta oburzyła się i z dużego rozmachu spoliczkowała mnie. Ayano widząc to podeszła do kobiety i popchnęła ją ode mnie. Spojrzałam na kobietę i po chwili Kun stanął przede mną, zasłaniając swoim ciałem ciężarną. Widziałam jak sam wziął za mach i oddał jej dwa razy mocniej, że kobieta straciła równowagę i upadła na ziemię. Ochrona szybko podeszła do niego chwytając za ręce, prowadząc do środka budynku. Walczył z nimi i wyrwał się, stając przede mną.
- Niuniu, spójrz się na mnie - powiedział, zmartwionym głosem.
- Nie chcę przez to co zrobiłeś - rzuciłam, pomagając kobiecie stać na nogi.
- Zrobiłem to dla ciebie. Nikt nie ma prawa podnieść na ciebie swoje brudne łapska. Zależy mi na tobie - powiedział bardzo przejęty.
- Ubzurałeś sobie coś - dalej patrzyłam na kobietę.
- Spójrz się na mnie - rozkazał, po głosie wnioskuję, że był zdenerwowany.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Bo kogoś zabije.
- Nic nie rób - powiedziałam, prowadząc kobietę do wyjścia.
Zauważyłam jak Kun zaczął zbliżać się do jednego ochroniarza, który zaczął cofać się, aby być jak najdalej od niego. Zaczęłam krzyczeć, aby ktoś jeszcze przyszedł. Tym czasem zaczął dusić mężczyznę w swoim wieku. Dwóch podeszło do niego i przeszli obok mnie.
- Ty wcale mnie nie kochasz! - wykrzyczał mi to prosto w twarz, chcąc mnie złapać.
☆
Zaczęłam iść w stronę, gdzie stał Kun. Był ubrany w biały kaftan, ale nie był zawiązany, bo na rękach i nogach miał kajdanki z łańcuchami, aby nie przekroczył kwadrat. Stanęłam przed białą linią, którą wolę nie przekraczać.
- Dumny jesteś z siebie? Dyrektora zarządziła, że teraz to będzie twoje wychodzenie na skwerek - powiedziałam. - Tego chciałeś? Ręce i nogi zakute w łańcuch, do tego jeszcze kwadrat, za którego nie możesz wyjść - dodałam.
Spojrzał na mnie wściekły. Jakby myślał nad planem jak mnie tu zabić. Stanął przede mną i pochylił się w moją stronę.
- Wiesz czego chcę? - zapytał.
- Nie wiem.
- Pragnę wyjść z tego miejsca i znaleźć twój adres. Jeśli to nie będzie możliwie to mogę nawet w tym chorym miejscu. Mam wielką ochotę zerżnąć cię w tej chwili - powiedział, w seksowny sposób. Z nerwów oblizałam usta, patrząc w bok.
- To się nie stanie.
- Nie ważne kto stanie mi na drodze, będziesz moja i tylko moja - powiedział wściekły.
Przestraszona zawróciłam i szybkim krokiem kierowałam się do wyjścia. Kierowałam się do łazienki, aby ochłonąć. Robiłam głębokie wdechy. Po trzydziestu minutach wyszłam i kierowałam się do ochrony. Powiedziedziałam co potrzebuję i Wang Juna zakuli mu ręce oraz jego samego do krzesła. Po dwudziestu minutach weszłam do środka sali trzysta dziesięć. Widziałam jak patrzył na mnie, tym swoim ciętym wzrokiem.
- Dlaczego?
- Sam sobie to zafundowałeś - zaczęłam wyjmować karteczki z kopert.
- Bo powiedziałem, że chcę z tobą uprawiać seks?! - krzyknął wściekły.
- Tak. Myślałam jeśli zbliżę się do ciebie to będzie dobrze, zaczniesz coś mówić, żebym była wstanie tobie pomóc, lecz ty tylko widzisz we mnie zabawkę. Od dziś oznajmiam tobie, że nie jestem twoją przyjaciółką, a lekarzem - wyjaśniłam.
Podeszłam do niego i zaczęłam podłączać kabelki do skroni. Zaczęłam rozpinać jego koszulkę, nieco wachałam się przy trzech ostatnich guzikach. Do gołego ciała przykleiłam te same kabelki tylko inne kolory. Jeden przykleiłam lewej piersi, drugi pod prawą piersią, a trzeci na plecach z prawej strony. Podniosłam wzrok na jego twarz. Patrzył na mnie i po chwili uśmiechnął się cwaniacko. Chwycił mnie za nadgarstek. Drugą ręką byłam oparta przy jego kroczu.
- Dlaczego tylko ty możesz mnie rozbierać? Ja także chciałbym popatrzeć na chude mięsko - powiedział do mojego ucha. Po czym pocałował w nie.
Szybko odsunęłam się od niego, gdy rozluźnił swój chwyt. Dałam mu zdjęcia i podałam mu wybrane już wcześniej. Jego za zadanie to patrzenie na jedną fotografię przez dziesięć sekund. Gdy doszedł do ostatniego zatrzymał, marszcząc brwi i mrużąc oczy. Jego oddech był szybszy. Podeszłam do niego, zabierając je z jego rąk. Patrzył na mnie i opuścił głowę.
- Jesteś wściekła na mnie za temte?
- Nie wcale - odpowiedziałam sarkastycznie.
Zamilkł. Podeszłam do niego i zaczęłam odłączać od sprzętu. Podeszła teraz do niego ochrona, zabierając go z pomieszczenia, więc zostałam sama. Zaczęłam analizować wyniki badania. Po upływie godziny sprzątnęłam sprzęt, odnosząc go na swoje miejsce. Jeszcze bardziej zmęczona udałam się do kolejnego pacjenta.
CZYTASZ
𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||
Fanfiction《𝐌𝐲ś𝐥ę, ż𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞ś 𝐰 𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐢 𝐩𝐨𝐦ó𝐜》 《 𝐌ł𝐨𝐝𝐚 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐚 𝐩𝐫𝐚𝐜𝐮𝐣ą𝐜𝐚 𝐰 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐚𝐭𝐫𝐮𝐤𝐮 𝐢 𝐤𝐚𝐳𝐮𝐣𝐞 𝐬𝐢ę, ż𝐞 𝐦𝐚 𝐧𝐨𝐰𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐝𝐨𝐩𝐢𝐞𝐜𝐳𝐧𝐞𝐠𝐨, 𝐤𝐭ó𝐫𝐲 𝐦𝐚 𝐝𝐮ż𝐨 𝐭𝐚𝐣𝐞�...